Выбрать главу

Sam wbiła w niego zdziwione spojrzenie.

– Jej praca dyplomowa tydzień temu zdobyła pierwszą nagrodę, a teraz wisi na honorowym miejscu w moim biurowcu w Nowym Jorku. Do ramy jest przytwierdzona tabliczka z brązu z jej nazwiskiem, nazwą nagrody i rokiem przyznania jej przez najlepszą akademię plastyczną w Stanach. A w drodze jest czek na dziesięć tysięcy dolarów.

Ojciec aż krzyknął z radości, ale ta nieoczekiwana wiadomość poraziła ją. Pobladła.

No tak, Perseus wyasygnował tyle pieniędzy na stypendia. Taka była umowa. Cóż więc dziwnego, że dostała tę nagrodę? Czy profesor miał inne wyjście?

Perseus patrzył na nią badawczo.

– Wiem, co myślisz. – Jak zwykle niczego nie mogła przed nim ukryć. – Owszem, założyłem fundusz stypendialny dla zdolnych studentów. Wszystkie dokumenty były gotowe przed naszym wyjazdem, ale mój prawnik miał wstrzymać się z poinformowaniem o tym uniwersytetu aż do momentu, gdy zostanie ogłoszona lista nagrodzonych.

Dobrze, że siedziała. Inaczej nie wiadomo, co by się z nią stało. Przez chwilę nie była w stanie się poruszyć.

– Chciałem, żebyś dostała tę nagrodą – wymamrotał Perseus. – Może nawet bardziej niż ty. Czułem, że to podbuduje twoją wiarę w siebie, w to, że naprawdę nasz talent.

– Perseus… – Poderwała się z miejsca. – Naprawdę tego nie wymyśliłeś? Dostałam pierwszą nagrodę?

– Jak mogłaś w to wątpić?

Uwielbiała, gdy się tak uśmiechał. Serce jej wtedy topniało. Znów było tak, jakby na całej ziemi byli tylko oni dwoje.

– Nim wyjechaliśmy do Grecji, dałem Lois, twojej znajomej, telefon do mojego biura w Atenach. Prosiłem, by zawiadomiła mnie o wynikach, gdy tylko zostaną ogłoszone.

– Żartujesz! – Nie posiadała się ze zdumienia. – Lois do ciebie zadzwoniła?

– Tak. I przypomniała, że obiecałaś jej obrus. Uważa, że kiedyś będzie wart majątek, jako oryginalne dzieło Samanthy Telford. Ja też tak myślę – dodał gładko. – Ponieważ to przeze mnie tak pochopnie go jej obiecałaś, powiedziałem, że dostanie go, gdy założysz swoją firmę, bo na razie jest potrzebny jako wzór. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe…

Przerwał na moment, a potem dodał:

– Ani tego, że nie od razu powiedziałem ci o tej nagrodzie. Czułem się jak Święty Mikołaj i żałowałem, że jest lato i nie mogę położyć ci tego pod choinką. Poza tym czekałem na właściwą chwilę. Jestem pewien, że ta chwila, kiedy odzyskujesz ojca, jest najważniejsza w twoim życiu, czy nie tak, Kyria?

– Perseus… – przerwał mu wzruszony ojciec, wyciągając ramiona ku córce. Nie mógł mówić, ale ona doskonale wiedziała, co teraz czuje.

– Oto pierwsze spotkanie ojca i córki, dwojga utalentowanych ludzi. Okazja, którą koniecznie należy uczcić. Czyż może być coś lepszego niż wiadomość o zdobyciu pierwszej nagrody przyznanej przez prestiżową uczelnię?

Przymknęła oczy, ukryła twarz na ramieniu ojca. Bała się, że Perseus wyczyta w nich wszystko.

Kocham cię, Perseus, i ta miłość mnie zabija.

– Powiem Ariadne, że możemy siadać do kolacji. Przyjdźcie na patio, jak będziecie gotowi.

Była mu wdzięczna, że zostawił ich samych. Wolała, żeby nie widział, w jakim jest stanie.

– Kochanie, wprawdzie nie znamy się długo, ale mam przeczucie, że to nie są tylko łzy radości?

Ojciec jest zbyt przenikliwy.

– Widzę, że Perseus jest twoją prawdziwą miłością. On też gorąco cię kocha. W takim razie, skąd ten smutek, co łamie ci serce? Nie byłem przy tobie przez te wszystkie lata, ale teraz jestem. I zawsze możesz na mnie liczyć. Zrzuć ciężar z serca, potrafię słuchać.

W jego głosie było tyle rodzicielskiego ciepła i czułości, że wznoszone przez lata bariery runęły i zniknęły bez śladu. Tłumione uczucia znalazły ujście. Opamiętała się dopiero wtedy, gdy już opowiedziała mu całą historię.

– No więc sam widzisz. On tylko gra.

– Nie – stanowczo zaprzeczył ojciec. – Tylko miłość może skłonić człowieka do tego, co on dzisiaj dla ciebie zrobił.

Ze smutkiem potrząsnęła głową. Uwolniła się z jego objęcia.

– Perseus jest genialnym aktorem.

– Tak jak twoja mama?

Popatrzyła na niego niespokojnie. Czekała, kiedy sam jej coś o tym powie, kiedy wreszcie usłyszy, dlaczego jej rodzice się rozstali.

– Co się wtedy stało?

Odgarnął jej z czoła pasemko włosów.

– Przyjechałem do Cheyenne na lato malować obrazy na motywach indiańskich. Wtedy się poznaliśmy. Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia. Byłem dopiero na progu kariery zawodowej. Nie miałem pieniędzy, pracowałem to tu, to tam, gdzie rzucił mnie los. Nie narzekałem, uznałem, że to mi odpowiada. W każdym razie tak było, dopóki nie spotkałem twojej mamy. Pod koniec lata byłem gotowy się ustatkować, znaleźć stałą pracę, by móc się ożenić i zapewnić nam utrzymanie. Nie mówię, że chciałem zupełnie rzucić malarstwo, ale tak ją kochałem, że byłem gotów wszystko zmienić, malować tylko w wolnych chwilach. – Przez chwilę milczał. – Nie zgodziła się za mnie wyjść.

– To okropne – wyszeptała.

– Powiedziała, że było nam razem dobrze, ale nigdy mnie nie kochała. – Potrząsnął głową. – Wiedziałem, że kłamie. Prosiłem ją bez końca, wiele razy. Ale nie mogłem jej przekonać. Zawzięła się.

– Mama nie wierzyła w siebie – ze smutkiem powiedziała Sam.

– Właśnie. Bała się, że odciągnie mnie od tego, co było mi przeznaczone, teraz to widzę. Zawsze we mnie wierzyła, w mój talent. Ale wtedy bardzo cierpiałem, miałem do niej żal, że mnie odrzuciła. Nie mogłem zostać w Cheyenne, to było ponad moje siły. Pojechałem do Montany. To był błąd. Pisałem do niej codziennie, ale nie odpisała na żaden z moich listów. Próbowałem porozmawiać z nią przez telefon, ale nie chciała. Po jakimś czasie znalazłem się w Nowym Jorku, udało mi się sprzedać kilka prac. Napisałem do niej, że dostałem pierwsze pieniądze, że możemy się pobrać. Wysłałem jej bilet na samolot i modliłem się, by odpowiedziała. Nigdy tego nie zrobiła.

Wiedziała, jak bardzo mama potrafiła być uparta.

– Myślę że to wtedy ostatecznie się poddałem. Wyruszyłem do Europy. Byłem w rozpaczy. Na Serifos namalowałem kilka obrazów nawiązujących do greckich mitów. Wtedy, zrządzeniem losu, pojawił się twój mąż. Nie dał mi spokoju, póki nie zgodziłem się sprzedać mu portretu twojej mamy. Uznałem, że nadeszła pora, by się z nią rozstać. I więcej nie oglądać się w przeszłość. – Oczy zalśniły mu dziwnym blaskiem. – Ale gdybym wiedział, że nosi moje dziecko, wróciłbym do Cheyenne i zmusił, by za mnie wyszła.

– Wierzę ci. Mama nigdy nie mówiła o przeszłości, ale teraz czuję, że żałowała tej swojej decyzji. Pewnie dlatego prawie przez całe życie marnie się czuła i w końcu zmarła tak młodo.

– Nie wyszła za mąż?

– Nie. I wątpię, by kiedykolwiek interesował ją jakiś mężczyzna.

– Rana była zbyt głęboka. Ja też już nigdy potem nie myślałem o małżeństwie. – Ojciec westchnął ciężko.

– Dawno jesteś z Anną? – spytała, zdobywając się na odwagę.

– Jedenaście lat.

Sam uśmiechnęła się, pokręciła głową.

– Słyszałam, że czasami mężczyźni boją się utraty wolności, ale żeby to ciągnęło się aż jedenaście lat? Nie sądzisz, że przyszła pora, by jej zaproponować małżeństwo?

– Chyba masz rację.

– Tato… – Głos zadrżał jej niebezpiecznie. Pierwszy raz wymawiała to słowo. – Trzeba wyzwolić się od przeszłości, nie tracić więcej czasu. Może będzie ci lżej, gdy ci powiem, że mama też chciała naprawić dawne błędy.