Выбрать главу

— Pavinna mieć čaroŭnyja vočy.

— Jak mora. I ŭtanuŭ ja ŭ ich, by ŭ mory. Vier mnie, Archipiełah mienš błakitny! Nieŭzabavie prybieh mały Płaŭt dy pačaŭ niešta pytacca. Ale ja nie sciamiŭ, pra što jamu raschodzicca.

— O Afina! — adazvaŭsia Piatroni. — Zdymi hetamu chłopcu z vačej zasłonu, jakuju zaviazaŭ Eros, inakš bo hołaŭ sabie raskvasić ab kałumnu sviatyni Vieniery.

Pasla zviartajecca da Vinicia: — O ty, viesnavy pupyšak na drevie žyccia, pieršazieleń ty vinahradnaja! Musiaŭ by zamiest da Płaŭtaŭ zahadać niesci ciabie ŭ dom Hiełocyja, u dom niežycciasviedamych chłapcoŭ.

— Čaho ty smiaješsia z mianie?

— A što ž rysavała na piasku? Ci nie imia Amura, ci nie pranizanaje strałoju serca jahonaje, abo niešta, z čaho moh by zdahadacca, što satyry ŭžo roznyja tajny žyccia šaptali henaj nimfie? Jak ža možna było nie pacikavicca henym znakam!

— Pierš ja ŭbačyŭ tohu, čym tabie zdajecca, — baronicca Vinić, — i pakul prybieh mały Aŭł, razhladaŭ ja henyja znaki. Viedaju bo, što i ŭ Hrecyi, i ŭ Rymie dziaŭčaty nie raz rysujuć na piasku vyznanni, jakich nie advažvajucca vymavić ich vusny. Ale zhadaj, što narysavała?

— Kali nie toje, što ja dumaŭ, to nie zhadaju.

— Rybu.

— Što?

— Rybu, kažu. Ci mieła heta aznačać, što ŭ jejnych žyłach dahetul płyvie chałodnaja kroŭ — nie viedaju! Ale ty, što abazvaŭ mianie viesnavoju zielenniu žyccia, peŭna lepš patrapiš heny znak zrazumieć.

— Carysime! Pra takija rečy spytaj Plinija. Jon znajecca na rybach. Kali b stary Apić šče žyŭ, moža b taksama mieŭ by tabie niešta skazać, bo zjeŭ u žycci ryby bolš, čym moža jaje adrazu zmiascić Nieapalitanskaja zatoka.

Ale dalejšaja hutarka pierarvałasia, uniasli bo ich na rojnyja vulicy, dzie ŭsio zahłušaŭ ludski homan. Praz Vikus Apałonus zviarnuli na Rymski Forum, dzie pahodnymi dniami pierad zachodam sonca zbiralisia hramady abibokaŭ, kab pašvendacca miž kalumnaŭ, padzialicca navinami, paraziaŭlacca na lektyki važnych ludziej, a ŭrešcie zahladać u załatarni, kniharni, razmianialni hrošaj, manufakturnyja kramy, branzoŭni dy ŭsialakija inšyja, katorych poŭna było ŭ damoch proci Kapitolu. Pałavina Foruma, što miežavała tut ža z zamkam, była ŭžo ŭ ciani, tolki kalumny vyšejšych sviatyń załacilisia ŭ soncy na asnoviedzi błakitu. Nižejšyja kidali daŭhija cieni na marmurovyja plity, — a ŭsiudy tak było ich poŭna, što hubiłasia voka siarod ich, by ŭ lesie. Vyhladała, jakby tym budoŭlam i kalumnam ciesna było pobač z saboju. Taŭpilisia adny nad druhimi, biehli ŭprava i ŭleva, uspinalisia na ŭzhorji, tulilisia da zamkavych muroŭ abo adny da druhich, na padobu bolšych i mienšych, hrubiejšych i tančejšych, załatavych i biełych hałamnioŭ, to raskviečanych pad architravami kvietkaj akantu, to pazavivanych jonskimi rahami, to zavieršanych prostym daryjskim kvadratam. Nad henym lesam bliščali kalarovyja tryhlify, z tympanaŭ vychilalisia reźbianyja postaci bahoŭ, z ščytoŭ askrydlanyja załatyja kvadryhi kazaŭ by rvalisia vylecieć u pavietra, u toj błakit, što spakojna zvisaŭ nad henym zbitym miestam sviatym.

Pasiaredzinie rynku dy pa bierahoch płyła ludskaja raka: hramady prachadžalisia pad lukami bazyliki Julija Cezara, hramady siadzieli na schodach sviatyni Kastara i Pałuksa j krucilisia la sviatlicy Viesty, padobnyja na henaj vialikaj marmurovaj asnoviedzi da roznakolernych matyloŭ ci žukoŭ. Z hary, praz vialikija stupiani, ad starany sviatyni «Jovi optimo maximo»[14] napłyvali novyja chvali; pry Rostrach słuchali niejkich prynahodnych moŭcaŭ; tut i tam čutny byli zakliki handlaroŭ, pradajučych sadavinu, vino abo vadu z fihavym sokam; krucialoŭ z cudoŭnymi lakarstvami, varažbitaŭ, adhadčykaŭ ukrytych skarbaŭ, razhadčykaŭ snoŭ.

Dzie-nidzie z homanam hutarak, zaklikaŭ miašalisia zyki sistry, jehipskaj sambuki abo hreckich flejtaŭ. Dzie-nidzie chvoryja pabožnyja abo sturbavanyja niasli ŭ sviatyni achviary. Siarod ludziej zbiralisia na kamiennych plitach łasyja na achviaravanaje ziernie, padobnyja da ruchlivych ciomnych i strakatych plamaŭ, stady hałuboŭ, to zdymajučychsia z łopatam kryłlaŭ, to znoŭ zapadajučych na aparožnienaje ludźmi miejsca. Čas ad času hramady ludskija rasstupalisia pierad lektykami, u jakich vidny byli vycharašanyja tvary žančyn abo hałovy sienataraŭ i rycaraŭ, zakrepłych i vysnažanych žycciom. Roznamoŭnaja hramada vymaŭlała hołasna imiony ichnija, dacinki abo pachvały. Miž biazładnymi hurtami praciskalisia časam stupajučyja miernym krokam addzieły vajaroŭ ci vihiłaŭ, pilnujučych vuličnaha paradku. Hreckaja mova čutna była navokał naroŭni z łacinskaju.

Vinić, jaki daŭno nie byŭ u horadzie, pryhladaŭsia z peŭnaj cikavasciaj na toje rajavišča ludziej dy na toj Rymski Forum, adnačasna j panujučaje nad chvalaju svietu j zalitaje joju, i, adhadaŭšy dumki tavaryša, nazvaŭ jaho hniazdom Kvirytaŭ — biez Kvirytaŭ. Istavietna tubylčy rod amal hinuŭ u henaj sutałacy roznych rasaŭ, narodaŭ. Tut vidać było etyjopaŭ, vidać było vialihurnych jasnavałosych ludziej z dalokaj poŭnačy, brytanaŭ, hałaŭ i hiermanaŭ, kasavokich žycharoŭ Serykuma, ludziej z-nad Eŭfratu dy z-nad Indu, z malavanymi na cehlasty koler barodami; siryjcaŭ z bierahoŭ Arontu, z čornymi sałodkimi vačyma; jak kosć suchich žycharoŭ arabskaje pustyni, žydoŭ z zapaŭšymi hrudźmi; jehipcianaŭ z viečna ŭsmiechnienym tvaram, i numidaŭ, i afraŭ; hrekaŭ z Hełady, što naroŭni z rymlanami vaładali narodam, ale jšče vaładali viedaj, mastactvam, rozumam i krucielstvam; hrekaŭ z Archipiełahu j Małoj Aziji, i z Jehiptu, i z Italiji, i z Narbonskaje Haliji. U natoŭpie niavolnikaŭ z padziraŭlenymi vušami niamała było j volnaje hałajstry, jakuju cezar zabaŭlaŭ, karmiŭ, a nat adziavaŭ, — volnych prybyšoŭ, katorych u vialiki horad zvabiŭ lohki chleb i pierspiektyvy fartuny; byli j sviatary Sierapisa z palmavymi halinkami ŭ rukoch, i sviatary Izydy, na ałtar jakoje znosili bolš achviar, čym u sviatyniu Joviša kapitolinskaha, — i sviatary Kibiełli z załatymi kisciami rysu, i sviatary vandroŭnych bostvaŭ, i tancorki ŭschodnija ŭ dalokaprykmietnych mitrach, i pradaŭcy amuletaŭ, i chałdejskija mahi, urešcie ludzi biez nijakaha zaniatku, jakija štotydzień prychodzili da nadtybranskich svierniaŭ pa zbožža, bilisia za łatarejnyja bilety ŭ cyrkach, pravodzili nočy ŭ zapadajučych damoch zatybranskaha kvartału, a soniečnyja i ciopłyja dni ŭ kryptaportykach, u niachłujnych harkuchniach Subury, na moscie Milvijskim abo pierad «insulami» bahatych, dzie im čas ad času vykidali niedajedki sa stała niavolnikaŭ.

Piatronija dobra znali hetyja hramady. Da vušej Vinicijevych dalatała ŭsciaž: «Nis jest!» — «To jon». Lubili jaho za ščodrasć, a asabliva papularnasć jaho ŭzrasła ad taho času, jak stałasia viedamaj jahonaja pramova pierad cezaram u abaronie asudžanaj na smierć cełaj familiji, h. zn.: usich biez roznicy płoci i vieku niavolnikaŭ prefiekta Pedanija Sekunda za toje, što adzin z ich zabiŭ henaha ludajeda ŭ časinu rospačy. Piatroni, praŭda, vyrazna adciemlivaŭ, što dla jaho było heta abyjakava, i pramaŭlaŭ da cezara tolki pryvatna, jak arbiter elehanciarum, jakoha pačuccio estetyčnaje aburała takaja reź, hodnaja jakich scytaŭ (skifaŭ), a nie rymlan. Usio ž taki narod, uzburany henaj rezziu, lubiŭ ad taje pary Piatronija.

Ale jon pra toje nie dbaŭ. Nie zabyŭ, što hety narod lubiŭ taksama i Brytanika, jakoha Neron zvioŭ iz svietu, i Ahrypinu, jakuju zahadaŭ zamardavać toj ža Neron, i Aktaviju, jakuju zadušyli na Pandataryi, padrezaŭšy joj žyły ŭ haračaj pary, i Rebielija Płaŭta, što byŭ vyhnany, i Trezeja, jakomu kažnaje zaŭtra mahło pryniesci smiarotny prysud. Pavažannie ludskoje mahło być uvažanym chutčej za drenny prahnostyk, a skieptyčny Piatroni byŭ adnačasna zababonny. Natoŭpu nie lubiŭ padvojna: i jak arystakrat, i jak estet. Ludzi z zapachami pražanaha bobu ŭ zapazusie, a pry tym viečna achrypłyja j spaciełyja ad ihry ŭ moru na rahoch vulic dy pierystylach, nie zasłužvali ŭ jaho na nazovu ludziej.

вернуться

14

«Jovišu (Jupiteru) Najpieršamu Najvialikšamu» (łac.).