– Nareszcie jakieś rozsądne słowa – mruknął Parker i ruszył ku drzwiom.
IX. Sztylet
Pokój, w którym usiedli czekając na panią Ańgelicę Dodd, był niewielki, ale urządzony z doskonałym smakiem. Kiedy drzwi zamknęły się za przerażoną trochę, zaspaną pokojówką, Parker spojrzał na zegarek.
– Druga – mruknął. – Paskudny czas do składania wizyt niewinnym osobom. Już chociażby dlatego pani Dodd powinna okazać się zabójczynią.
– Żeby pozwolić policji na zachowanie dobrych obyczajów towarzyskich? Tak. To jest powód.
– Obawiam się, że miała jeszcze kilka innych… – mruknął Parker przyciszonym głosem. – Teraz na pewno będzie ubierała się przez pół godziny…
Nie zdążył dokończyć zdania, gdy drzwi otworzyły się i pani Dodd weszła. Była ubrana w skromną, ciemną sukienkę, na nogach miała pończochy i pantofle na wysokich obcasach, a wygląd jej włosów świadczył o tym, że nie kładła się jeszcze. Alex zanotował to bez zdziwienia.
– Czym mogę panom służyć? – zapytała, rzuciwszy wzrokiem jeszcze raz na trzymaną w palcach wizytówkę inspektora. Potem szybko uniosła głowę. – Siadajcie, panowie, proszę. – Była bardzo opanowana, chociaż wprawne oczy obu mężczyzn dostrzegły w jej zachowaniu lekką nutkę napięcia. Usiadła pierwsza i wskazała im krzesła ruchem drobnej, delikatnej dłoni.
Parker usiadł ciężko i przez chwilę milczał, patrząc na powierzchnię stolika, na której stały dwie gliniane popielniczki.
– Sprawa wygląda tak – powiedział nagle, unosząc na nią oczy – że cały szereg poszlak wskazuje… – Znowu urwał, potem westchnął i podjął: – Chcę być szczery z panią. Przed paroma godzinami został zamordowany w swojej garderobie aktor, Stefan Vincy. Istnieją poszlaki wskazujące, że osoba, która mogła dokonać tego zabójstwa, znajduje się w tym domu. Chciałbym, żeby mi pani powiedziała bez osłonek, co pani ma do powiedzenia na ten temat.
Angelica Dodd patrzyła na niego bez zmrużenia oka. Alexowi wydało się tylko, że kiedy Parker wymówił nazwisko Vincy, zaczerpnęła gwałtownie powietrza.
– Czy to wszystko, co ma mi pan do powiedzenia? – zapytała.
– Nie. Nie wszystko. Osoba, której rysopis i ubiór zgadzał się z pani rysopisem i ubiorem, odwiedziła Vincy’ego w jego garderobie mniej więcej w czasie popełnienia mordu. Widział ją dokładnie portier i podjął się z całą pewnością rozpoznać ją przy konfrontacji. Poza tym wiemy, że była pani tego wieczoru na przedstawieniu Krzeseł, a potem pożegnała pani córkę i jej narzeczonego, mówiąc im, że ma pani jakiś interes do załatwienia w sąsiedztwie. Czy może pani nam powiedzieć, co to był za interes?
– Mogę – Angelica Dodd skinęła głową. – Miałam pewną sprawę do załatwienia w teatrze.
– Jaką sprawę?
– Musiałam wejść do garderoby Stefana Vincy, bo chciałam go zabić.
Po tej spokojnej wypowiedzi nastąpiło milczenie, które przerwa! niespodziewanie Alex.
– A czy zabiła go pani? – zapytał.
– Tak. Oczywiście. Przecież po to tam poszłam. Czekałam na tę chwilę od dawna.
Parker uniósł głowę i Alex dostrzegł jego przelotne, triumfujące spojrzenie.
– Więc przyznaje się pani do zabicia Stefana Vincy, wczoraj w godzinach wieczornych, w jego garderobie znajdującej się na terenie Chamber Theatre? – Ton inspektora nabrał urzędowego brzmienia.
– Nie mam nic więcej do powiedzenia poza tym, co panowie usłyszeliście.
Angelica Dodd podniosła się z miejsca, jak gdyby chcąc im dać do zrozumienia, że damę można skazać na śmierć, ale nie należy indagować jej wbrew jej woli.
– Chwileczkę… -mruknął Alex. – I zabiła go pani sztyletem?
– Tak… Sztyletem o złoconej rękojeści, na której był napis Pamiętaj, że masz przyjaciela.
– A dlaczego pani to zrobiła?
– Obawiam się, że tego panowie nigdy się nie dowiecie.
– Przeciwnie – Alex stał naprzeciw przyglądając się jej spokojnie. – Wiem już, dlaczego. Stefan Vincy szantażował panią i wymógł, aby przyszła pani do teatru na przedstawienie Krzeseł dla załatwienia pewnej transakcji. Zgodziła się pani odwiedzić go w przerwie lub po przedstawieniu, aby wręczyć mu kosztowności i pieniądze, których domagał się natychmiast, grożąc, że inaczej zaszkodzi pani córce. Dlatego zabrała pani tak wielką torebkę. W tych maleńkich cackach teatralnych nie mieści się nic poza lornetką i chusteczką. Tak było, prawda?
Angelica Dodd patrzyła na niego oczyma rozszerzonymi zdumieniem. Ale nie odpowiedziała.
– To zresztą było jasne od początku śledztwa. – Alex lekko strzepnął palcami. – Interesuje mnie co innego: kiedy zdążyła pani przeczytać napis na sztylecie?.
– Czytałam go tysiąc razy… – pani Dodd odzyskała spokój. – Znam ten sztylet na pamięć.
– A czy wyjęła go pani z szuflady?
Znowu spojrzała na niego ze zdumieniem, ale natychmiast kiwnęła potakująco głową.
– Tak. Z szuflady biurka mego męża.
– Co? – powiedział Parker, ale Alex uniósł rękę uciszającym gestem.
– Czy mogłaby nam pani wskazać miejsce, z którego pani wzięła sztylet?
– Tak… oczywiście… – Mąż trzymał go razem z wieloma zbytecznymi drobiazgami, jakie ma każdy mężczyzna. Znajdował się on tu, w tym biurku.
– Gdzie dokładnie?
Pani Dodd raz jeszcze lekko wzruszyła ramionami, a potem podeszła do biurka i wyciągnęła środkową szufladę.
– Leżał o tu, na samym wierzchu… Wyciągnęła rękę, a później odruchowo poszła za nią spojrzeniem. Przez chwilę stała nieruchomo jak skamieniała. Później zachwiała się. Parker podbiegł i podtrzymał ją.
– Zemdlała, zdaje się… – powiedział i spojrzał w głąb szuflady. I on znieruchomiał. Alex podszedł i pokiwał ze zrozumieniem głową.
Na dnie szuflady leżał sztylet absolutnie taki sam jak ten, który wbito w pierś aktora Stefana Vincy.
X. Rodzice Anny Dodd
Alex rozejrzał się, wziął ze stołu karafkę, nalał wody do szklanki i przytknął ją do ust pani Dodd, która w tej samej chwili otworzyła oczy. Wyswobodziła się z podtrzymującego ją ramienia Parkera i chwiejnym krokiem podeszła do krzesła. Potem usiadła i ukryła twarz w dłoniach. Plecy jej zaczęły drgać i rozpłakała się cicho.
Parker spojrzał na Alexa ponad głową łkającej kobiety. W jego oczach było tyle bezradności i tak ogromne zdumienie, że Joe uśmiechnął się prawie niedostrzegalnie. Pozostawiając panią Dodd jej łzom, zbliżył się do otwartej szuflady i wyjął z niej sztylet. Parker zbliżył się.
– Jest identyczny… – szepnął.
Nagle odwrócili się obaj. W otwartych drzwiach stał siwiejący, niewysoki, szczupły mężczyzna w piżamie i narzuconym na nią szlafroku.
– Co się tu dzieje? – zapytał spokojnie. – Czy panowie jesteście włamywaczami?
– Przeciwnie. – Parker podszedł do niego. – Jestem inspektorem Scotland Yardu, a ten pan jest moim współpracownikiem. Przybyliśmy do państwa w związku z morderstwem popełnionym na aktorze, Stefanie Vincy.
– Co? – powiedział mężczyzna w szlafroku. – Stefan zabity? – Oparł się ręką o framugę drzwi. Przez chwilę Alex przypuszczał, że zemdleje, podobnie jak przedtem jego żona. Ale sir Thomas Dodd opanował się. Wyprostowany wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Dopiero teraz, kiedy znalazł się w kręgu światła, obaj stojący dostrzegli, jak bardzo jest blady. Poza tym musiał być rzeczywiście bardzo chory, bo cera jego była ziemista, a oczy płonęły trochę gorączkowym blaskiem. Angelica Dodd uniosła głowę, szybko otarła łzy i wstała.