Выбрать главу

– Chcesz złożyć oficjalną skargę? – spytała Eye.

– Nie. – Na jego górnej wardze zalśniła kropelka potu i Eye znów zaczęła się zastanawiać, co Roarke mógł mu zrobić.

– Wczoraj byłem trochę zdenerwowany. Straciłem kontrolę. – Odetchnął, by się uspokoić. – Posłuchaj, jestem muzykiem. Jestem dumny ze swojej pracy, ze swojej sztuki. Lubię myśleć, że to, co robię, działa na ludzi, że ich porusza. Być może to było powodem, że wycia.gnęłaś złe wnioski co do znaczenia mojej pracy. Właściwie nie wiem, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi

Znów się uśmiechnął, zmieniając się z powrotem w czarującego gwiazdora i rozłożył swe piękne ręce.

– Nie znam tych ludzi, o których mówiłaś wczoraj wieczorem. Jasne, o niektórych słyszałem, ale żadnej z tych osób me znam osobiście ani nie miałem nic wspólnego z ich decyzją o samobójstwie. Sam jestem przeciwny samobójstwu. Uważam, że życie i tak jest zbyt krótkie. To jakieś ogromne nieporozumienie, ale jestem gotów o nim zapomnieć.

Eye oparła się na krześle i posłała spojrzenie swojej asystentce.

– Peabody, on jest gotów o tym zapomnieć.

– To bardzo wspaniałomyślnie z jego strony, poruczniku. W tych okolicznościach to zupełnie zrozumiałe. Po pierwsze, surowa kara za pogwałcenie prawa prywatności przy pomocy elektroniki. Po drugie, zarzut opracowania i używania urządzenia do działania na indywidualną podświadomość. W sumie więc masz przed sobą co najmniej dziesięć lat pudła.

– Nie możecie mi nic udowodnić. Nic. Nie macie nic przeciwko mnie.

– Daję ci szansę, żebyś sam się przyznał. Zawsze traktują cię lepiej, jeśli przyznajesz się do winy. Co do sprawy cywilnej, jaką mamy prawo wytoczyć ci z mężem, oświadczam, i jest to rejestrowane, że jestem skłonna zrezygnować z tego prawa, jeżeli tylko przyznasz się do stawianych ci zarzutów kryminalnych i jeżeli zrobisz to w ciągu najbliższych trzydziestu sekund. Pomyśl o tym.

– Nie będę o niczym myślał, bo nic nie macie. – Pochylił się do przodu. – Nie tylko za tobą stoją jacyś ludzie. Jak myślisz, co będzie z twoją wspaniałą karierą, gdy opowiem o wszystkim prasie?

Nie odpowiedziała; przyglądała mu się w milczeniu. Rzuciła okiem na licznik czasu na rekorderze.

– Propozycja unieważniona. – Wskazała głową kamerę wizjera.

– Peabody, otwórz kapitanowi Feeneyowi.

Wszedł rozpromieniony Feeney. Położył na stole dysk i teczkę i wyciągnął do Jessa rękę.

– Muszę ci powiedzieć, że nigdy nie widziałem lepszej roboty niż twoja. To naprawdę przyjemność móc cię poznać.

– Dzięki. – Jess zmienił ton, jakby rozmawiał z fanem i serdecznie uścisnął wyciągniętą dłoń. – Uwielbiam swoją pracę.

– Och, to widać. – Feeney usadowił się wygodnie. – Od lat nic nie sprawiło mi takiej przyjemności jak rozłożenie na części twojej konsolety.

W innym czasie i miejscu zmiana, jaka zaszła w twarzy Jessa, mogłaby wyglądać komicznie. Z uprzejmości gwiazdy, przez szok, do prawdziwej furii.

– Coś ty, kurwa, zrobił? Rozebrałeś ją na części? Nie miałeś prawa jej w ogóle dotykać! Dostanę cię! Już jesteś martwy!

– Przesłuchiwanego zawiodły nerwy – wyrecytowała spokojnie Peabody. – Groźby pod adresem kapitana Feeneya mają więc charakter bardziej emocjonalny niż rzeczywisty.

– W każdym razie to pierwsze ostrzeżenie – rzekł pogodnie Feeney. – Musisz uważać na to, co mówisz, przyjacielu. Jeżeli za dużo takich słów znajdzie się w zapisie, bardzo się zdenerwujemy. Do rzeczy. – Oparł łokcie na stole. – Pomówmy o sprawach zawodowych. Zabezpieczenia miałeś naprawdę fantastyczne. Złamanie ich zabrało mi dłuższą chwilę. Ale potem byłem już w domu. Niezłe cacko z tego skanera mózgu. Taki maleńki i precyzyjny, taki miły w dotyku. Oceniłem jego zasięg na dwa jardy. To cholernie dobry wynik jak na taki mały, przenośny instrument.

– Nie dobrałeś się do mojej konsolety. – Drżał mu głos. – To bluff. Nie mogłeś dostać się do środka.

– Trzy podwójne zabezpieczenia były faktycznie podstępne – przyznał Feeney. – Drugie zabrało mi prawie godzinę, ale ostatnie to już był pic. Chyba nie przypuszczałeś, że może być w ogóle potrzebne.

– Przejrzałeś dyski, Feeney? – zapytała Eye.

– Zacząłem. Jesteś na nich, Dallas. Nie ma na nich Roarke”a. To cywil. Ale znalazłem ciebie i Peabody.

– Mnie? – Peabody zamrugała zdumiona.

– Szukam nazwisk, o których mi mówiłaś, Dallas. – Znów uśmiechnął się do Jessa. – Napracowałeś się przy zbieraniu próbek. Masz niezłą pamięć i cudowną kompresję danych. Myśl, że zniszczę to cudo, łamie mi serce.

– Nie możesz tego zrobić! – wybuchnął. W jego głosie brzmiał szczery ból i rozpacz. Oczy zaszły mu mgłą. – Włożyłem w to wszystko, co miałem. Nie tylko pieniądze, ale czas i wszystkie siły. Prawie trzy lata życia, bez jednej przerwy. Zarzuciłem karierę, żeby to skonstruować. Masz pojęcie, co mógłbym dzięki temu osiągnąć?

Eye postanowiła uderzyć.

– Może nam o tym opowiesz, Jess? Bardzo chcielibyśmy posłuchać.

17

Zacinając się co chwila, Jess Barrow mówił o swoich badaniach eksperymentach, o zafascynowaniu wpływem zewnętrznych bodźców na mózg; o zmysłach i metodach modyfikacji wrażeń zmysłowych przy użyciu techniki.

Nie musnęliśmy nawet powierzchni tego, co można zrobić, żeby kogoś ukarać albo sprawić mu przyjemność. To właśnie chciałem zrobić tłumaczył. – Dotknąć powierzchni i sięgnąć w głąb. Sny, Dallas. Potrzeby, lęki, fantazje. Całe życie. Dzięki muzyce mogłem czuć… wszystko: głód, namiętność, cierpienie, radość. Gdyby można było sięgnąć do środka, wykorzystać wszystkie zdolności umysłu do poszukiwań i poznania, o ile bardziej intensywnie można by wszystko odczuwać.

– A więc zacząłeś nad tym pracować – zachęciła go. – Poświęciłeś się temu celowi.

– Trzy lata. Właściwie więcej, ale na projekt, eksperymenty, doskonalenie, pełne trzy. Wkładałem w to każdy grosz. A teraz nie zostało mi prawie mc. Dlatego potrzebowałem wsparcia. I ciebie.

– Więc Mavis miała być łącznikiem między tobą a mną, a ja miałam zaprowadzić cię do Roarke”a.

– Posłuchaj. – Przetarł rękami twarz. – Lubię Mavis, bo ma w sobie tę iskrę. Wykorzystałbym ją, gdyby była bezwolna jak android, ale nie jest. Nie zrobiłem jej żadnej krzywdy. Jeżeli już, to naładowałem ją nową energią. Kiedy się poznaliśmy, była w cholernym dołku. Świetnie to maskowała, ale po tym, co się stało, zupełnie straciła wiarę w siebie. Dałem bodziec jej pewności siebie.

– Jak?

Zawahał się, ale uznał, że unik nic mu nie da.

– Dobra. Skierowałem jej podświadomość we właściwą stronę. Powinna mi być wdzięczna – upierał się. – Poza tym pracowałem nad nią, dałem jej dobry materiał i oszlifowałem ją, ale zostawiłem jej pazur. Sama ją słyszałaś. Jest lepsza niż kiedykolwiek.

– Eksperymentowałeś na niej – powiedziała Eye. To było już wystarczającym obciążeniem. – Bez jej wiedzy i zgody.

Przecież nie była żadnym doświadczalnym androidem. Chryste, udoskonaliłem cały system. – Wycelował palec w Feeneya. – Wiesz, że jest świetny.

– To prawda, jest cudowny – zgodził się Feeney. – Ale to nie znaczy, że jest legalny.

– Inżynieria genetyczna też była nielegalna, podobnie wszystkie operacje in vitro, prostytucja. I dokąd to nas zaprowadziło? Przeszliśmy długą drogę, jednak ciągle żyjemy w wieku ciemnoty. To jest prawdziwe dobrodziejstwo, to sposób, żeby popchnąć umysły w stronę snów i ucieleśnić sny.

– Nie wszyscy z nas życzyliby sobie, żeby ich sny się zmaterializowały. Kto ci dał prawo do decydowania w imieniu innych?

– W porządku. – Uniósł rękę. – Być może kilka razy wykazałem za dużo entuzjazmu. Udało mi się dobrać do ciebie. Jednak poszerzyłem po prostu to, co już było. Tamtego wieczoru w studiu wzmocniłem tylko pożądanie. Stała ci się jakaś krzywda? Innym razem popchnąłem lekko twoją pamięć, poruszyłem kilka blokad. Chciałem udowodnić, co można z tym zrobić, po to, żeby we właściwym czasie, móc przedstawić tobie i Roarke”owi propozycję współpracy. A ostatniego wieczoru…