Выбрать главу

– O! To ciekawiuteńkie. A dlaczego?

– Bo tak czy inaczej, Romb mi pisany.

– Haaaaa!!! Głupcze! Czy wiesz, czym jest Romb, którego nazwę tak pochopnie wymieniłeś?!

– Wiem.

– Nie wiesz. Ja ci powiem. To jest miejsce, w którym poddani doświadczają w pełni miłości Cesarza – gorącej i przenikającej aż do szpiku kości. Romb powinien być nagrodą dla najwierniejszych obywateli, dla najbardziej ukochanych poddanych. Oni to powinni tam doświadczać żaru uczuć swego władcy. Ale spodobało się Cesarzowi w nieskończonej miłości swojej sprawić, że Romb stał się karą dla najgorszych zbrodniarzy, których winy najbardziej obrażają władcę. A tak się składa, że najbardziej obrażają go zbrodnie najwierniejszych obywateli. I każdy, nawet najwierniejszy obywatel, ma na sumieniu jakąś zbrodnię. Nawet malutką. A im bardziej jest malutka, tym więcej w człowieku jest prawości i tym bardziej ta zbrodnia jest w sprzeczności z całą tą prawością, i tym bardziej taka sprzeczność obraża Cesarza! Dlatego tak się składa, że do Rombu trafiają najwierniejsi obywatele, aby odebrać najsroższą karę, która zarazem jest najwyższą nagrodą! Haaaaa!!! Podziwiaj niezmierzone i niezgłębione piękno Cesarskich Zamysłów!

– Zawsze podziwiałem.

– Haaaa!!! Więcej tego podziwu! Gdzie entuzjazmik?! Oto, co ci zarzucono, Justusie Kionto Chrapnyku. Każę to nazwisko wypisać na wielkim transparencie podczas twojej publicznej kaźni, jeśli spodoba mi się ją upublicznić, zbrodniarzu zwany także Barnarem. Pseudonim wypiszę maluteńkimi literkami, żeby nikt go nie mógł przeczytać.

– To co mi w końcu zarzucono?

– Haaaa!!! Śmierć!

– Co?!

– Oskarżono cię o śmierć!

– Przecież żyję.

– Ale spowodowałeś śmierć.

– Nie ja jeden.

– O! O! Teraz to przesadziłeś. Siedemdziesiąt godzin z kaciskiem, rozłożonych na trzy dni! Zapracuje się, biedak, ale skoro mamy takich żywotnych i podskakujących podopiecznych…

– Proszę wybaczyć… Ja wciąż nie rozumiem…

– Czego ty jeszcze nie rozumiesz, bobasku?

– Jak to jestem oskarżony o śmierć?

– Jesteś oskarżony o uniemożliwienie likwidacji śmierci na terenie miasta Bieła Woda. Innymi słowy, w prowadzonym przez ciebie Wspaniałym Cesarskim Teatrum nikt nie ożył! Ani jedna z osób, które pod pozorem tak zwanej śmierci próbowały się wymknąć spod władzy Cesarza, pod tą władzę nie powróciła! Co więcej, niektóre żywe osoby, które Cesarz powierzył wam, abyście dali im wspaniałe Życie Cesarskie, zmarły! To oznacza morderstwo, sprzeniewierzenie się Wspaniałej Cesarskiej Misji oraz zdradę!

– Obiektywną zdradę. Przyznaję się do winy.

– Nikt tu waszego przyznania nie potrzebuje! Poza tym, w podległym wam budynku kancelaryjnym znaleziono zwłoki przywiązanego do krzesła weterana-współpracownika. Miał wbitą w gardło dziwną strzałę, o nacięciach na grocie. Wiecie coś o tym?

– Nie… To znaczy o strzale nie. On był aresztowany w związku ze sprawą majora Hengista…

– Haaaa!!! Tu dochodzimy do sedna! Ty byłeś świadkiem spraw mających związek z wysłaniem zdrajczyni Hengist na Północ!

– Zdrajczyni?

– Płeć nie ma znaczenia wobec przenikliwego spojrzenia Cesarza, które odziera człowieka ze wszelkich atrybutów i stawia nagiego wobec Porażającej Sprawiedliwości! Haaaa!!!

– Ha.

– Ty miałeś kontakty z Hengistem i jego mocodawcami! Należysz do spisku.

– Ha. Obiektywnie tak.

– Przypominam ci, że już za samo odnalezienie trupa na terenie powierzonego ci budynku zostaniesz skazany na przyszycie do trupa albo raczej na zszycie z trupem. Genitaliami. Powstałą w ten sposób pokraczną ośmiornicę pędzi, a właściwie wlecze się przez miasto, do miejsca egzekucji, która zostaje wykonana przy zastosowaniu tak zwanej siedmiodniówki. Ale ponieważ kara absolutna, nieodwołalna i bezwzględnie najcięższa znosi pozostałe, to w tym przypadku Romb znosi tę łagodną karę.

– O ile nie zostanie ona zastosowana wewnątrz Rombu, bo być może istnieje taka możliwość, żeby ją włączyć do Rombowych praktyk.

– Nikt nie może nic wiedzieć o tym, co Płonąca Żarliwym Gniewem Nieskończona Miłość Cesarza przygotowała dla nas w Rombie!

– Dla nas?

– Tak. Albowiem ja jestem najwierniejszym obywatelem i najbardziej ukochanym poddanym. I że jeżeli kiedykolwiek na mojej drodze pojawi się najdrobniejsza pomyłka, ja sam pójdę do Rombu.

– A więc zakładacie, że pomyłka może się przydarzyć. A jeśli zakładacie pomyłkę, to znaczy, że o niej myślicie. Jeśli myślicie o pomyłce, to znaczy, że ją sobie wyobrażacie, a zatem – kreujecie mentalnie, określacie w szczegółach, planujecie. A zaplanowana pomyłka to nie pomyłka, to świadome sprzeniewierzenie się Wspaniałej Cesarskiej Misji!

– Ha, Barnaro, ha. I ty przypuszczasz, że ja dam się na to nabrać? Że skażę cię na kilkadziesiąt godzin tortur za szkalowanie, że to pójdzie do protokołu i zaraz ktoś zobaczy, że nie potraktowałem twojego oskarżenia przeciwko mnie bezstronnie, tak jakby to o kogo innego chodziło… Jednym słowem, że nie wsadziłem sam siebie do więzienia. O jakże przebiegli są nikczemni zdrajcy Cesarza! A jednak wobec Lśniącej Diamentowym Blaskiem Myśli Sprawiedliwych Sług Cesarza cały ogrom waszej przewrotności jest tylko mroczną nicością. Bo zaiste, nazwanie go chociażby „czymś” w porównaniu do któregokolwiek z Cesarskich Atrybutów byłoby nędznym bluźnierstwem. Widzisz, mój drogi Barnaro, były kolego, ja cię poślę teraz na kilkadziesiąt godzin z naszym kaciskiem. Ale nie za szkalowanie, nie, to byłoby zbyt proste. Pamiętaj, że ja tu jestem w szacie funkcjonariusza. Ja cię poślę do kaciska za sugerowanie, że aby pełnić służbę funkcjonariusza, funkcjonariusz musiałby być nieomylny. A jako funkcjonariusz, nieomylny być nie mogę. Nieomylny może być tylko Cesarz!

Gruby Barnaro miał kłopoty. A właściwie jeden kłopot, ale poważny. Nie miał już kogo aresztować.

Oczywiście, mógł wsadzić swoich gwardzistów, ale wtedy nie aresztowałby już nikogo więcej. Aresztowanie wymaga chrzęstu zbroi, stuku włóczni lub halabardy o bruk, marsowych min i grubych głosów. Jednym słowem, wymaga co najmniej trzyosobowej, profesjonalnej ekipy.

Mógłby zaaresztować dowolnych mieszkańców miasta Bieła Woda, ale problem polegał na tym, że w związku z tak zwaną aferą majora Hengista wszyscy zbyteczni lub nawet ewentualnie potrzebni mieszkańcy byli już uwięzieni. Pozostali tylko ci absolutnie niezbędni. Gdyby Barnaro zatrzymał ostatniego w mieście balwierza, musiałby zacząć nosić prawdziwą brodę zamiast sztucznej. Gdyby zaaresztował ostatniego w mieście medyka, nie miałby kto mu przygotować porannego wywaru konopno-makowego. A tylko ten wywar, zmieszany z winem śliwkowym, uśmierzał kaca.

Ostatecznie, Barnaro mógłby zaaresztować samego siebie. Kto wie, może taki gest uśmierzyłby trochę Święty Cesarski Gniew i wszystko skończyłoby się krótką, kilkudniową egzekucją. Ale na to Barnaro jakoś nie mógł się zdobyć. Nie mógł się zdobyć, chociaż wiedział, że w przeciwnym razie ktoś w końcu go zaaresztuje. Ktoś przyjedzie ze Lśniącego Wspaniałością Cesarskiego Miasta I Kategorii, aby dokonać wizytacji miejscowego Teatrum w Biełej Wodzie. A to się skończy uwięzieniem.

Teatrum wciąż domagało się aktorów. Jeszcze żaden z nich nie wytrzymał dłużej niż tydzień. Specjalne haczyki, wbite w różne wrażliwe punkty ludzkiego ciała i połączone z drutami, którymi operowali tak zwani Kukiełmistrze, zmuszały aresztowanych do odgrywania różnych scen z życia codziennego. Skazani, poruszani drutami, musieli co chwilę podnosić szklankę wody ze stołu albo kłaść się na łóżku. Nihońska kobieta nieustannie składała typowy dla Nihońców głęboki pokłon. Inna dziwka, z Południa, robiła na drutach, chyba sweter, a dla precyzji ruchów nie tylko ręce, ale i same druty połączono z drutami. Z drutami Kukiełmistrzów.