Выбрать главу

– Skąd masz pewność, że znalazłeś właściwe pręty? – spytał Mike.

– Nie będę miał całkowitej pewności, dopóki nie wyjmiemy i nie zbadamy prętów. Ale mogę spokojnie założyć, że znajdziemy w nich diamenty. Bowiem do poszukiwań użyłem metody samych przemytników.

– Skąd ją znasz? – zdziwił się Mike.

– Z telegramu, a że go słusznie rozszyfrowałem, potwierdził sam Dawson. DOK KIT STUK PAK EKS KRÓL możemy przetłumaczyć: Stuknij pręty klatki lwa, a znajdziesz wetknięte tam w doku diamenty. EKS, jak się domyślam, oznacza “eksmituj najpierw lwa”. Rozsądna rada, zważywszy, co zaszło z gorylem.

Czy pamiętacie, co Dawson zrobił zeszłego wieczoru, po odnalezieniu goryla? Sprawdzał młotkiem wszystkie pręty, zarówno klatki goryla, jak i pantery. Wówczas wydało nam się to dziwną metodą sprawdzania wytrzymałości metalu. W rzeczywistości nie sprawdzał metalu, lecz szukał diamentów. Prawdopodobnie chciał się upewnić, czy Jenkins wyjął właściwe pręty lub nie przeoczył innych. Po ustaleniu sposobu wysyłania diamentów i otrzymaniu telegramu, jak ich szukać, sprawa była prosta. Każdy pręt wydający pusty dźwięk zawierał diamenty.

– Mogę prosić o szczypce? – zwrócił się do Dawsona.

Ten wręczył mu je w milczeniu. Jupe zacisnął szczypce w górnym końcu wybranego prętu. Po kilku silnych obrotach szczypiec sworzeń puścił. Jupe powtórzył zabieg na dolnym końcu zardzewiałego prętu. Następnie ujął młotek i wybił pręt z otworów w ramie.

Wszyscy skupili się nad leżącym na ziemi prętem. Jupe odbił młotkiem górny czop, odwrócił pręt i jął stukać weń młotkiem. Cienka strużka łuskanych, żółtych kamyków wysypała się na ziemię.

– To są diamenty? – zdziwił się Pete.

Jupe skinął głową.

– Surowe, nieoszlifowane diamenty. Tak wyglądają wydobywane ze złóż. Jak zwykłe kamyki.

– Dobry Boże! – wykrzyknął Bob. – Ich będzie tona!

Jupe patrzył z uśmiechem na kupkę matowych kamyków.

– No może nie aż tona. Pan Olsen-Duntop napomknął o sześciuset K. Mówił oczywiście o karatach. Karat wart jest około tysiąca dolarów. Zakładając straty przy szlifowaniu, mamy tu dobre pół miliona. Dodając to, co znajduje się w pręcie z klatki goryla, dojdziemy zapewne do miliona.

Jim Hall patrzył na kamienie i kręcił głową z niedowierzaniem.

– To smutne, Dawson. Winien nam jesteś jakieś wyjaśnienia.

Nie było odpowiedzi. Jim rozejrzał się wokół. Dawson znikł. Nagle usłyszeli warkot silnika samochodowego.

– Zwiewa! – krzyknął Pete.

Pikap ruszył z rykiem, nim chłopcy zdążyli do niego dobiec. Niemal w tej samej chwili spomiędzy drzew wyjechały dwa samochody i zagrodziły drogę. Wyskoczyli z nich spiesznie dwaj mężczyźni.

– Przecinek i Dobbsie! – wykrzyknął Bob.

Dawson wyskoczył z kabiny pikapa. Dwaj mężczyźni uchwycili go natychmiast i zaciągnęli pod szopę.

– Co tu się dzieje? Kim jesteście? – dopytywał się Jim Hall.

– To jest pan Olsen – powiedział Jupe. – Od początku szukał prętów.

– Nie – sprostował Mike – to pan Dunlop i pracuje dla Jaya Eastlanda.

Przecinek potrząsnął głową przecząco.

– Przykro mi, chłopcy, ale mylicie się obaj. Moje nazwisko brzmi Stevenson.

Wyjął z kieszeni portfel, otworzył go i pokazał z uśmiechem wizytówkę.

Jupe poczerwieniał.

– Och, a myśmy myśleli, że jest pan członkiem gangu przemytników.

– Agenci celni muszą się czasem zachowywać tajemniczo, synu. Pan Dobbs jest pracownikiem Ministerstwa Skarbu. Obaj pracujemy dla tej samej firmy: rządu Stanów Zjednoczonych. Od dawna usiłujemy przerwać tę siatkę przemytników.

– Popatrz, dzieciak oszczędził nam masę kłopotów – odezwał się Dobbs, wskazując leżące na ziemi diamenty. – Od dawna wiedzieliśmy, ze Dawson przemyca diamenty. Nie mogliśmy jednak wkroczyć, póki kamienie się nie znajdą. Nie wiedzieliśmy dokładnie, gdzie są ukryte. Teraz mamy dowód rzeczowy, którego potrzebowaliśmy.

– Znajdzie pan więcej w drugim pręcie – powiedział Jupe. Dobbs roztrącił butem kupkę kamieni.

– Musimy jeszcze złapać tego drugiego, Bo Jenkinsa. Zdaje się, że zdążył już zwiać.

– Znajdzie go pan u mnie w domu – powiedział Jim Hall. – Czeka na nas.

Dwaj panowie popatrzyli na niego z przerażeniem.

– Nie ruszy się stamtąd – uspokoił ich Jim Hall – George już o to zadba.

Dobbs szeroko otworzył oczy.

– George? Lew?

Jim Hall skinął głową. Stevenson roześmiał się. Podszedł do Jupe'a i poklepał go po ramieniu.

– Okay, detektywie, znalazłeś już pół miliona. Chcesz nam pokazać, jak znaleźć drugie tyle?

Jupe podszedł do klatki i wskazując wybrany uprzednio pręt, zaczął mówić z emfazą:

– Zechcecie zwrócić, panowie, uwagę, że ten pręt nie jest zardzewiały, jak ten, który usunąłem uprzednio. Tamten pochodził z klatki lwa. Goryl natomiast został tu dostarczony niedawno. Stąd też…

Bob i Pete wymienili uśmieszki. Jupe'owi nadarzyła się okazja, żeby zabłysnąć. Wiedzieli, jak to lubi.

Dawson roześmiał się gorzko. Opuścił z rezygnacją ramiona. Wyglądał jak gracz, który poszedł na dużą stawkę i przegrał wszystko.

– Pospiesz się – powiedział. – Chcę zobaczyć, ile straciłem, nim złożę pełne zeznanie.

ROZDZIAŁ 21. Pan Hitchcock zadaje kilka pytań

Tydzień później Trzej Detektywi siedzieli w gabinecie Alfreda Hitchcocka i opowiadali mu swą ostatnią przygodę. Znany reżyser słuchał w skupieniu.

– Dobra robota, koledzy – powiedział, gdy skończyli, – Mieliście niebezpieczną i zagmatwaną sprawę. Gratuluję wam sukcesu.

– Dziękujemy! – wykrzyknęli wszyscy trzej równocześnie.

– Kilka sytuacji jest jednak dla mnie niejasnych. Na przykład ta z rozdrabniarką metali. Czy to był przypadek, że omal w niej nie wylądowaliście?

– Tak, przypadek – odpowiedział Bob. – Jenkins i Dawson związali nas i wrzucili do starego samochodu. Mieli na celu jedynie usunięcie nas ze swej drogi. Absolutnie nie przewidzieli, że dźwig pochwyci właśnie ten samochód i odstawi na transporter.