Выбрать главу

– W gazetach z Nowego Jorku, Chicago i Los Angeles zamieszczono je tego samego dnia, dwudziestego pierwszego kwietnia. Wzywa się w nich Nikolasa, żeby napisał do Aleksisa na skrytkę pocztową w Rocky Beach.

– Nikolasa? – powtórzył Bob.

– Masz w twoim indeksie jakiegoś Nikolasa? – zapytał Pete.

– Najstarszy syn Wilhelma IV nazywał się Nikolas – Bob odnalazł w książce zdjęcie królewskiej rodziny Lapatii i podsunął im do obejrzenia. Poza Jego Wysokością Wilhelmem IV, na zdjęciu była jego ekstrawagancka żona i czterech synów, od chłopca około dziesięciu lat po młodzieńca. – Ten wysoki za królem to Wielki Książę Nikolas.

– Wilhelm to ten, który spadł z balkonu – powiedział Jupiter. – Królowa, według encyklopedii, otruła się. Co stało się z Nikolasem?

– Podobno się powiesił.

– A pozostałe dzieci?

– Jak podali generałowie, po ich dojściu do władzy starsi chłopcy też się powiesili, a najmłodszy utopił się przypadkowo w wannie.

– Hmm – Jupiter skubał dolną wargę. – Przypuśćmy, że Nikolas się nie powiesił. Ile miałby dziś lat?

– Ponad siedemdziesiąt – powiedział Bob.

– W jakim wieku może być garncarz, jak myślisz?

– Siedemdziesiąt kilka. Jupe, nie myślisz chyba, że garnacarz jest Wielkim Księciem?

– Nie. Myślę, że jest Aleksisem Kerenowem, który znikł w dniu obalenia Azimowów. Kiedy to było?

Bob zajrzał do książki.

– Dwudziestego pierwszego kwietnia 1925.

– Dwudziestego pierwszego kwietnia tego roku ktoś imieniem Aleksis, kim jest, jak przypuszczam, garncarz, rozesłał do gazet w różnych częściach kraju ogłoszenie, w którym prosi kogoś o imieniu Nikolas o skontaktowanie się z nim. Ogłoszenie to najwidoczniej ściągnęło do Rocky Beach pana Farriera, który wcale nie jest rybakiem. W żadnym jednak wypadku nie może być Nikolasem. Na to jest za młody.

– Być może to samo ogłoszenie ściągnęło tych dwóch dziwolągów z Lapatii – powiedział Bob. – Co mi przypomina, że piszą tutaj o generale Kaluku. Był obecny przy zamachu stanu i był jednym z generałów rządzących po przewrocie. Na stronie czterysta czterdziestej trzeciej jest jego fotografia.

Jupe odszukał podaną stronę.

– Pod fotografią jest objaśnienie, że zdjęcie zostało zrobione w 1926 roku i generał miał wtedy dwadzieścia trzy lata. Nie zmienił się wiele. Już wtedy nie miał włosów. Zastanawiam się, czy jest naprawdę łysy, czy też goli sobie głowę. Może to nowy sposób zapobiegania oznakom starzenia. Golisz głowę i brwi i nie ma ci co osiwieć.

– Niewiele pomoże, jak ci skóra zacznie obwisać – zauważył Pete.

– Jemu jakoś nie obwisła – powiedział Jupiter. – Powinien być w tym samym wieku co Nikolas, jeśli ten żyje, i co garncarz. Ale nie sądzę, żeby to ogłoszenie sprowadziło go do Rocky Beach. Raczej fotografia zamieszczona w “Westways”. Dimitriew niewątpliwie mieszka w Los Angeles, skoro tam jest biuro Przedstawicielstwa Handlowego Lapatii. Pamiętajcie, że Kaluk powiedział, że pisano o garncarzu w naszym periodyku. O ile mi wiadomo, “Westways” jest jedynym periodykiem, który zamieścił zdjęcie garncarza. Dimitriew mógł je zobaczyć i zauważyć medalion z orłem. Wtedy poinformował swoich zwierzchników w Lapatii.

– I przyjechał generał.

– Tak. Ze wszech miar wstrętny człowiek. Jednakże te rozważania nie przybliżają nas do celu, jakim jest pomoc naszemu klientowi Tomowi Dobsonowi. Wydaje się oczywiste, że ktoś zna dzieje Kerenowów i historię o płonących śladach stóp w nawiedzonym zamku. I stara się w ten sposób nastraszyć panią Dobson i Toma. Powód może być tylko jeden. W domu garncarza znajduje się coś wartościowego. Z kolei pani Dobson nie wie nic o Kerenowach, jest wyjątkowo uparta i nie chce się z tego domu ruszyć. Gdyby udało nam się przekonać ją, że powinna się przenieść do gospody czy nawet do Los Angeles, być może zobaczylibyśmy jakąś akcję, bardziej znaczącą niż płonące ślady.

– Myślisz o czymś w rodzaju zastawienia pułapki – wtrącił Pete.

– Tak, tylko w tym przypadku pułapka musi być pusta. Pani Dobson i Tom nie mogą być w domu. Odkąd przyjechała, mężczyźni z Domu na Wzgórzu nie podjęli żadnej akcji, a człowiek podający się za Farriera nie zrobił nic, poza próbą wproszenia się na kawę. I oczywiście garncarza wciąż nie ma.

– Musimy więc skłonić panią Dobson do wyprowadzenia się, a potem będziemy obserwować dom garncarza – podsumował Pete.

– Tak jest. Będziemy musieli być bardzo ostrożni.

– Przede wszystkim ty musisz być bardzo przekonujący – powiedział Pete. – Pod pewnymi względami pani Dobson bardzo mi przypomina twoją ciocię Matyldę.

Rozdział 16. Pułapka zaskakuje

Było dobrze po siódmej, nim Trzej Detektywi dotarli do domu garncarza. Pukali i nawoływali równocześnie, żeby było wiadomo, kto jest u drzwi.

Otworzył im Tom.

– Przychodzicie w samą porę – powiedział.

Zaprowadził ich do kuchni, gdzie pani Dobson siedziała na krześle, zapatrzona w dwa zielone płomyki, które dogasały już na linoleum pod drzwiami do piwnicy.

– Wiecie – powiedziała i w głosie jej nie było większych emocji – po pewnym czasie to przestaje szokować.

– Gdzie pani była, kiedy to się stało? – zapytał Jupiter.

– Na górze. Coś trzasnęło. Tom zszedł sprawdzić, co się dzieje, i zobaczył te urocze, nowe ślady.

– Czy chcecie przeszukać dom? – zapytał Tom. – Właśnie się do tego zabierałem, kiedy zapukaliście.

– Wątpię, czy nam to coś da – odparł Jupiter.

– Przeszukiwaliśmy już i policja też – dodał Pete.

– Właśnie, czy może ma pani jakieś nowe wiadomości od komendanta Reynoldsa? – zapytał Jupiter.

– Nie, ani słowa.

– Proszę pani – zaczął Jupiter i przeszedł szybko do głównego celu wizyty – uważamy, że powinna się pani stąd wyprowadzić, i to im szybciej, tym lepiej.

– Nie! – krzyknęła. – Przyjechałam zobaczyć się z moim ojcem i nie ruszę się stąd, póki się z nim nie zobaczę.

– Gospoda “Morska Bryza” jest niedaleko – podsunął Bob miękko.

– Ciocia Matylda z przyjemnością będzie panią gościć – dodał Jupiter.

– Nie musi pani wyjeżdżać z Rocky Beach. Tylko proszę opuścić ten dom – nalegał Pete.

Pani Dobson patrzyła uważnie na detektywów.

– Co wy trzej knujecie?

– Czy nie przyszło pani na myśl, że ktoś stara się panią stąd wypłoszyć? – zapytał Jupiter.