Выбрать главу
* * *

— Do wszystkich stacji w sieci. Tu SheVa Dziewięć — wzywał major Mitchell. Częstotliwość ta była przeznaczona dla jednostek do zwalczania lądowników. Szansa, że ktoś akurat będzie na nasłuchu, była cholernie mała, ale gdyby jednak w zasięgu strzału była jakaś inna SheVa, jej pomoc bardzo by się przydała. — Do wszystkich jednostek. Tu SheVa Dziewięć.

Oczywiście po stracie Czternastki pozostało tylko czterdzieści dział SheVa; major dobrze wiedział, że najbliższe stacjonuje w Asheville, ale wzywanie pomocy było o wiele lepsze od obgryzania paznokci.

— SheVa Dziewięć, tu Whisky Trzy Pięć — odezwał się kobiecy głos. — Mówcie.

— Cofamy się w górę doliny Little Tennessee — powiedział Mitchell, kiedy czołg okrążył Hickory Knoll. Punkt ostrzału numer dwa znajdował się na szczycie tego wzniesienia, ale major musiał schować się za nim przed Minogami i C-Dekami, które bez wątpienia ich ścigały. Nie martwił się jednak o lądowniki. — Nawiązaliśmy kontakt z około czterdziestoma lądownikami obu typów. SheVa Czternaście została zniszczona przez jakiś latający czołg. Nie mam na pokładzie niczego, czym mógłbym się bronić; przydałby nam się jakiś ogień osłonowy, jeżeli ktoś u was ma coś przydatnego. Z jaką jednostką rozmawiam?

— SheVa Dziewięć, zaczekajcie — odparł głos. Major przejrzał listę kodów, ale nie miał żadnej jednostki przeciwlotniczej o kryptonimie Whisky Trzy Pięć. Ponieważ z lądownikami mogły mierzyć się właściwie tylko czołgi SheVa, reorganizacje, przetrwało bardzo niewiele innych jednostek; większość personelu przeniesiono do regularnych sił.

— SheVa Dziewięć, tu Whisky Trzy Pięć — odezwał się inny, pewniejszy kobiecy głos. — Jesteśmy jednostką Wrzeszczących Bachorów przy Dowództwie Wschód. Mamy rozkaz ruszać i nawiązać bezpośredni kontakt ogniowy z siłami Posleenów. Podajcie swoją sytuację i położenie, Odbiór.

— UTM17 379318W 395663Pn. Mamy nawiązany kontakt z około czterdziestoma lądownikami różnych kształtów i typów. Z nimi dalibyśmy sobie radą, ale pojawił się tu jakiś nowy rodzaj latających czołgów, strasznie upierdliwych. Myślę, że Wrzeszczące Bachory to dokładnie to, co zaleca w takich sytuacjach pan doktor. Odbiór.

— Potwierdzam, SheVa Dziewięć — powiedział głos. — Wysyłam informację do Wschodu. Dopóki nie podejmą decyzji, zmieniam cel zadania na wsparcie SheVy. Zróbcie tylko coś dla mnie.

— Co takiego?

— Nie wypierdolcie w powietrze.

* * *

— Pani prezydent, to nie jest kwestia tego, czy zgodzi się pani na użycie broni atomowej — powiedział spokojnie Homer. Jego spokój nikogo jednak nie zwiódł; generał uśmiechał się jak tygrys. — Chodzi tylko o to, kiedy pani się zgodzi. Jak zauważył major O’Neal, oficer Floty skierował do pani uzasadnioną prośbę, a traktat zobowiązuje panią, by tę prośbę spełnić.

— To nie jest takie oczywiste, generale — powiedziała Doradca ds. Bezpieczeństwa Narodowego. Oprócz niej w wideokonferencji brały udział cztery inne osoby, i należało się spodziewać, że każda z nich będzie miała coś do powiedzenia. Z sensem albo bez. — Mamy obowiązek spełniać wszystkie wojskowe żądania, o ile jesteśmy w stanie dostarczyć potrzebne materiały, jednak zgoda na uwolnienie potencjału atomowego jest, zgodnie z tradycją, żądaniem politycznym, a nie wojskowym. Dlatego też wcale nie jest powiedziane, że musimy je spełnić.

— Mam też pewne wątpliwości co do zasadności tego żądania — powiedział Najwyższy Dowódca. Były Dowódca Piątej Armii został awansowany na miejsce generała Taylora i wciąż odczuwał brak uznania. Bez wątpienia Dowódca Armii Kontynentalnej podlegał mu, ale z drugiej strony wielu Judzi uważało, że Homer nie został awansowany na Najwyższego Dowódcę tylko dlatego, że nikt nie śmiał odebrać mu DOWARKONu. Piąta Armia z kolei praktycznie już nie istniała, wiec jej były dowódca miotał się, nie mając niczego do roboty.

— Major O’Neal żąda bezpiecznej strefy lądowania. Bardzo dobrze, niech ląduje poza rejonem Rabun i przypuści szturm z Czarnej Góry. Tak w końcu powinien wyglądać powietrzny desant; nie ląduje się prosto na celu, na litość boską!

— Do tego musimy rozważyć wpływ na ogólną sytuację, pani prezydent — wtrąciła rzecznik Białego Domu. — Kraj toczy walki na coraz to nowych frontach, więc nie powinniśmy raczej sprawiać wrażenia powstania paniki. Jeśli będzie wyglądało na to, że na południowym wschodzie przegrywamy — a będzie, jeżeli zgodzi się pani na użycie broni atomowej — ludzie poprą drugie ugrupowanie… Poza tym obcy muszą przedzierać się przez góry, a tam na pewno mogą poradzić sobie z nimi siły konwencjonalne.

— Dość tego — warkną! Homer. — Po pierwsze, to nie była prośba ani żądanie, tylko rozkaz. I to uzasadniony. Możecie to sobie interpretować jak chcecie, ale zapewniam, że to podpada pod paragrafy traktatu i że Darhelowie szybko przytną wam skrzydła, jeżeli zrozumiecie to inaczej. Zakładając, że zostanie jeszcze ktoś, kto będzie mógł z nimi dyskutować, bo jeśli nie powstrzymamy tej inwazji, wszyscy staniemy się KARMĄ DLA KONI. Po drugie, major O’Neal ma stuprocentową rację. Nie może zająć Gap bez usunięcia stamtąd Posleenów. A można to zrobić tylko i wyłącznie odpalając rakiety balistyczne ze środkowego zachodu. Bardzo się cieszę, że pani rzecznik ze swoim prawniczym doświadczeniem ze Stanford jest takim ekspertem od zagadnień wojskowych! Bo może mi powie, jak mam zatrzymać Posleenów, którzy stosują, taktykę lotniczą i przerzucają przez Gap sto tysięcy żołnierzy na godzinę. Mam jedną, powtarzam, JEDNĄ dywizję, która może stanąć im na drodze, a dywizja ta musiałaby zablokować wszystkie drogi wyjścia z rejonu. Co więcej, Posleeni najwyraźniej chcą przelecieć się wzdłuż linii frontu i zrobić kolejne wyłomy. Nie mam jednostek, nie licząc lokalnych bojówek antyrządowych, które mogłyby ich przed tym powstrzymać! Nie tylko Georgia ma problemy. Mamy ponad pięćdziesiąt tysięcy Posleenów w Shenandoah, siedzących na trzech nie dokończonych SheVach. Może pani rzecznik mi powie, co mam z tym zrobić? A jeśli nie potrafi, to proponuje:, żeby wsadziła MORDĘ W KUBEŁ. To nie jest kryzys polityczny, to KOSZMAR! I im szybciej wszyscy zrozumiecie, że nie grozi nam utrata może jednego miasta, a może jednej dywizji, tylko PRZEGRANIE WOJNY, tym szybciej zaczniemy działać. Musi pani pogodzić się z tym, pani prezydent, że należy użyć atomówek nie dlatego, iż chcemy, tylko dlatego, że musimy. Powinniśmy byli użyć ich w Rochester i za drugim razem w Roanoke, co znacznie zmniejszyłoby straty, jakie tam ponieśliśmy. Przez to, że ich pani nie użyta, straciłem prawdopodobnie całą dywizję żołnierzy. Ale teraz możemy wszyscy zginąć. Innego wyjścia nie ma. Mamy jeden batalion pancerzy wspomaganych. To jedyna jednostka, która może wykonać to zadanie, ale wyparuje w jednej chwili, jeżeli nie będzie miała dużej dziury, w którą będzie mogła wskoczyć. A to oznacza konieczność użycia atomówek. Nie zamierzam pozbyć się tych żołnierzy na darmo. Użyjemy atomówek jako pierwszego uderzenia, a potem będziemy je trzymać w pogotowiu, dopóki Posleeni nie zostaną wyparci z Gap. Jeśli wam się to nie podoba, możecie w TEJ CHWILI zabrać mi generalskie gwiazdki.

Zaperzony Najwyższy Dowódca otworzy! usta. aby odpowiedzieć, ale prezydent podniosła rękę.

— Naprawdę jest aż tek źle? — spytała.

— Pani prezydent — powiedział Najwyższy Dowódca. — Nie ma potrzeby…

Znów podniosła rękę. — Pytałam generała Homera.

— Tak, proszę pani — odparł generał. — Naprawdę jest aż tak źle. Z Gap prowadzi w głąb kraju wiele dróg. Nie mamy jak ich zamknąć. To… skomplikowane, ale nie mam dość sił, by zamknąć wszystkie drogi, którymi mogą pójść Posleeni. Jest ich po prostu za dużo. Mogą skręcić na zachód trasą 129 i zalać Chattanooga, a jeszcze wystarczy im sił na Knoxville i Asheville. Nie mogę ich wszystkich zatrzymać; wysłałem wojska do innych nagłych przypadków. A teraz Posleeni zaczynają też napierać na Appalachy. Muszę ich przytrzymać, żeby mieć czas na zebranie w rym rejonie wystarczających sił, aby ich odeprzeć. I muszą to zrobić, zanim zdołają zająć Asheville i Chattanooga. Pani prezydent, miedzy Gap i Asheville są trzy Podmieścia, w sumie czternaście milionów ludzi. Jeśli Asheville upadnie, wszyscy możemy zacząć uczyć się nowego języka.