Выбрать главу

— My będziemy się wykrwawiać — przerwała mu kapitan Slight.

— Nie podoba mi się to, sir.

— Jak pani myśli, dlaczego straciłem panowanie nad sobą? — O’Neal znów ponuro się uśmiechnął. — Brytyjscy spadochroniarze w Arnhem walczyli dziewięć dni, kiedy powiedziano im, że do nadejścia posiłków muszą utrzymać się tylko przez trzy dni. A posiłki nigdy nie dotarły do Arnhem.

— Niemcy raczej rzadko zjadali jeńców, sir — zauważył kapitan Holder.

— Nie znam ani jednego takiego przypadku — zgodził się Mike. — Ale takie dostaliśmy zadanie. Utrzymać się do nadejścia posiłków. Osobiście zamierzam wytargować, ile się da.

Przesunął na środek stołu swój przekaźnik i wskazał go ruchem głowy.

— Będziemy potrzebowali wszystkich promów, na jakich uda nam się położyć łapy, i całej amunicji, power packów i generatorów. Ale największy problem to ten, że nie będziemy mieli żadnego wsparcia przeciw lądownikom. Shelly, ile Lanc AM można przetransportować w ciągu, powiedzmy, najbliższych sześciu godzin?

— Cztery — odparł przekaźnik. — Są rozrzucone wokół Minneapolis, wspierają front Północnych Równin. Jeden z promów z Chicago mógłby je zabrać i tutaj przywieźć. Żeby zrobić to w sześć godzin, trzeba by złamać kilka przepisów, ale dałoby się.

— A więc to rozkaz — powiedział Mike. — Co wiemy na temat promów, power packów i generatorów?

— Są dwadzieścia dwa promy Banshee Dwa — powiedziała Shelly.

— Szesnaście będzie tu za trzy godziny. Jeśli zaczekamy na Lance AM, w tym czasie przylecą wszystkie dwadzieścia dwa.

— Duncan, zajmij się listą załadunku — powiedział Mike. — Wiesz, co robić: dopilnuj, żeby wszystko rozłożono równomiernie na wszystkich promach. Zacznij już teraz przygotowywać ładunek. W ten sposób kiedy już tu przylecą, będziemy musieli je tylko załadować. Musimy założyć, że stracimy ileś tam promów w drodze w tamtą stronę i że będziemy je rozładowywać pod ogniem.

— Myślałem, że dostaniemy wsparcie atomowe — powiedział kapitan Holder.

— Dostaniemy albo nie polecimy. Ale to nie znaczy, że nie będziemy pod ogniem po drodze i po wylądowaniu. To znaczy tylko tyle, że nie zostaniemy od razu zmieceni z powierzchni ziemi. Duncan, przekaźnik może zająć się. tym wszystkim, ale ty masz zadbać, żeby była w tym odrobina intuicji — dodał z uśmiechem Mike.

— Jasne — odparł kapitan z nieobecnym wyrazem twarzy. — Mamy tylko pięć generatorów i power packów. A jeśli dostaną power packi…

— Będzie dużo huku — wtrącił Stewart.

— „Miało być wielkie bum, gdzie jest wielkie bum”? — zaśmiał się Pappas.

— Nie ładujcie nikogo na te promy — wzruszył ramionami Mike.

— Nie podoba mi się, że będą zwracać na siebie uwagę. Polecą osobno i zaczekają w górach, a kiedy zabezpieczymy strefę lądowania, przylecą i wyładują transport. Potem okopiemy się i miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

— Na przykład że umrzemy szybko i bezboleśnie? — zażartował Stewart.

— Coś w tym rodzaju — powiedział Mike. — Duncan, co powinniśmy zrobić według operacyjnego?

— Najlepszy punkt obrony to prawdopodobnie Mur — odpowiedział Duncan, włączając hologram. — Możemy wwiercić się w niego, będzie bardzo ciężko nas stamtąd wyłuskać. Ale trudno będzie tam się dostać. Będziemy mieli trzy do czterech dział SheVa, które wesprą nas ogniem. To oznacza sześć do ośmiu pocisków z antymaterią. A więc powierzchnia rażenia ogniem będzie nie większa niż kwadrat o boku czterech kilometrów. Nie możemy dopuścić, żeby strefa lądowania była bezpośrednio obserwowana, dlatego musimy wylądować przy Black’s Creek w dawnym Mountain City. To stosunkowo niewielkie zagłębienie w górach, niewidoczne ani z Valley, ani z równin. Jest tam wystarczająco dużo miejsca, by wylądowały wszystkie promy. Zabezpieczymy strefę lądowania, a potem wezwiemy dwa promy z power packami do AM. Następnie podejdziemy do Muru i okopiemy się tam. Proponuję kompanię Charlie na zachód i Bravo na wschód, ale ustaliłem to rzutem monetą, może być odwrotnie.

Zmienił hologram i wyśrodkował go na Murze.

— Z naszych informacji wynika, że kucyki próbują na nim swoich sił, dlatego dopóki tam nie dolecimy, nie będziemy wiedzieli, jak faktycznie wygląda sytuacja. Powinniśmy chyba jednak zakładać, że Mur będzie w większości zburzony.

— Niełatwo zburzyć coś tak dużego — powiedział Holder.

— Według raportów, Posleeni używają ciężkiej broni kinetycznej i dział klasy kosmicznej — przypomniał Mike. — Zburzenie Muru czymś takim nie będzie dla nich problemem.

— Czyli tam są tylko C-Deki — zauważył Duncan. — Minogi nie mogą używać broni kosmicznej przeciwko celom naziemnym.

— W raportach była mowa o C-Dekach i Minogach — powiedział Stewart. — W „dużej liczbie”. Była też mowa o ocalałej SheVie, która je atakuje. Na zachodzie jest oddział lurpów Floty. Waszą, ale przypuszczalnie dotrzemy do strefy lądowania przed nimi…

* * *

Elgars podniosła wzrok znad kart.

— Co to było?

Billy, który właśnie spuszczał jej łomot w grze w „wojnę”, wzruszył ramionami. Nie słyszał niczego przez krzyki pozostałych dzieci.

Było tuż po obiedzie i dzieciaki wciąż głośno narzekały na jakość jedzenia. Jedna wycieczka do O’Neala wystarczyła, żeby je rozpuścić.

— Dzieci! Cicho! — zawołała Shari. Musiała powtórzyć to trzy razy, zanim Shakeela w końcu przestała mówić. Spojrzała na Elgars i zmarszczyła brew. — Czy to był krzyk?

— Tak — odparła kapitan, wstała i podeszła do drzwi. W tym momencie drzwi otworzyły się. i stanęła w nich Wendy.

— Nie jest dobrze — powiedziała bez tchu. — Znów plotka o Posleenach:

— Plotka czy fakt? — zapytała nerwowo Shari.

— Na razie zamieszki, więc nie jestem pewna — odparła młoda kobieta, wzruszając ramionami. — Kiedy szłam tutaj, wpadłam na tłum. Ale nie ogłosili alarmu, więc to pewnie plotka.

— Jak to można sprawdzić? — spytała Elgars.

Wendy znów wzruszyła ramionami i podeszła do terminala komunikacyjnego.

— Zadzwonimy do Harmona. Jest przy wejściu, więc coś będzie wiedział.

Wystukała kod i zaczęła mówić, kiedy na ekranie pojawiła się twarz Dave’a i nagrana wiadomość:

— Cześć, tu Dave Harmon ze strzelnicy Harmony Ranges. W tej chwili nie mogę…

— No, nie wyszło — zmarszczyła brew Wendy. — Z drugiej strony…

— Co? — spytała Elgars.

— Dopiero drugi raz włączyła się u niego sekretarka. Pani kapitan, proponuję, żebyśmy we dwie poszły do sektora A. Zobaczymy, czy uda nam się znaleźć kogoś z ochrony. Oczywiście nigdy ich nie ma, kiedy są potrzebni.

— A co zrobimy, jeśli to naprawdę Posleeni? — spytała Shari. — Jeśli już są w mieście?

— Wtedy udamy się na wyznaczone pozycje obronne. Ale mam nadzieję, że nie weszli głównym wejściem, bo tam jest zbrojownia.

— A zbrojownia sprawdza stan twojego karabinu, który może wcale się nie przydać — powiedziała Elgars, ruszając do drzwi. — Poza tym żadne z nas się nie spakowało.

— Pójdziemy sprawdzić — oznajmiła Wendy. — Shari, zamknij drzwi na klucz.

— Dobrze — powiedziała Shari, stając przy drzwiach. — Uważajcie.

— A może „wróćcie cało”? Dobra, idziemy.