– krótko zapytał Tomek. – Należy powiadomić ich o przyczynach zwłoki.
– Więc panowie decydują się na wyprawę do Cubeów? – odezwał się Nixon.
– Tak, to chyba najrozsądniejsze wyjście – odpowiedział Tomek.
– Jestem tego samego zdania – potwierdził Wilson. – Proszę przygotować list, a ja zajmę się wysłaniem go do Iquitos. Jeśli pan Nixon nie ma nic przeciwko temu, będę przewodnikiem panów w drodze do Cubeów. Znam przecież Haboku, może łatwiej zdołam go namówić.
– Dziękuję, właśnie chciałem prosić pana o to – odparł Nixon.
– Przypilnuję pracy w obozach podczas pana nieobecności.
– Kiedy możemy wyruszyć? – zapytał kapitan Nowicki.
– Potrzebuję pół dnia na poinformowanie pana Nixona o stanie naszych prac, a po południu w drogę! – odparł Wilson. – Czy to panom odpowiada?
– Zgoda, im wcześniej, tym lepiej – potaknął Nowicki.
– W drodze porozmawiamy o tym, co zdarzyło się nad Ukajali podczas waszej wyprawy do Vargasa – dodał Tomek.
Zaraz po kolacji Tomek i Nowicki napisali obszerny list do przyjaciół, po czym udali się na zasłużony odpoczynek.
O świcie obóz zbieraczy kauczuku rozbrzmiał gwarem. Tomek z Nowickim zaraz zerwali się z posłań i wyszli z baraku. Wilson z kilkoma uzbrojonymi capangami krzątali się wśród Indian. Seringueirowie uzbrojeni w maczety [88] przygotowywali blaszane naczynia i tykwy, w które ściekał z drzew sok kauczukowy. Kolejno odchodzili w las na poranny obchód swoich działek. Inni również nie próżnowali. Kobiety przygotowywały posiłek dla seringueirów, a potem razem z dziećmi gromadziły drzewo oraz orzeszki palm urucuri, w których dymie tężało mleczko kauczukowe.
Wilson powitał Tomka i Nowickiego, po czym rzekłŕ- Musimy rozpoczynać pracę już o świcie, potem, gdy słońce stoi w zenicie, sok kauczukowy krzepnie pod wpływem żaru i zasklepia nacięcia kory na drzewach.
– Wstaliśmy wcześnie, ponieważ pierwszy raz znajdujemy się w obozie zbieraczy kauczuku – powiedział Tomek. – Ciekawi jesteśmy, w jaki sposób eksploatuje się drzewa hevea.
– Oczywiście, o kauczuku głośno na świecie, warto skorzystać z okazji – potaknął Wilson. – Proszę, niech panowie rozejrzą się po obozie. Teren przez nas eksploatowany stanowi jakby naturalną plantację. Podzieliliśmy ją na działki, które obsługują poszczególni seringueirowie. Działki z konieczności są dość rozległe, ponieważ drzewa hevea nie rosną w skupieniu. Na mniej więcej osiemdziesiąt drzew różnych gatunków przypada jedno kauczukowe, a każdy seringueiro eksploatuje około stu pięćdziesięciu drzew hevea.
– Może pan nam wyjaśni, jaką pracę musi wykonać seringueiro? – poprosił Tomek.
– Najpierw wyrąbuje maczetą ścieżynkę w gęstwinie leśnej. Czyni to w ten sposób, aby ścieżka wiodła od drzewa do drzewa i po zatoczeniu koła wracała do punktu wyjścia z obozu. Potem codziennie o świcie wyrusza w las, w odpowiedni sposób nacina korę na drzewach hevea, a poniżej nacięcia przymocowuje naczynie, w które ścieka sok podobny do koziego mleka, dający się wyciągać w długie nitki.
Drugi obchód działki seringueiro rozpoczyna po południu, aby w wiadro zlać sok zgromadzony w naczyniach umocowanych pod nacięciami kory. Po powrocie z obchodu natychmiast musi stężyć sok, krople deszczu rozwadniają bowiem mleczko kauczukowe i mogłyby zniweczyć jego całodzienną pracę – W jaki sposób stęża się mleczko kauczukowe? Nie widać tu jakichś specjalnych urządzeń – zagadnął kapitan Nowicki.
– Do tego celu wystarczają te jednospadowe daszki kryte liśćmi i wzniesione na drągach – odparł Wilson wskazując kilkadziesiąt szałasów w różnych miejscach obozu. – Seringueiro rozpala pod daszkiem ognisko i podsyca je orzeszkami palmy urucuri wydzielającymi szary dym, który pomaga w krzepnięciu mleczka kauczukowego. Seringueiro zanurza tak zwaną bolachę w wiadrze napełnionym mleczkiem, po czym oblepiony sok suszy nad ogniem [89]. Czynność tę powtarza wielokrotnie, dopóki na bo lasze nie utworzy się stężała, maczugowata masa. Podczas suszenia żółtawy sok kauczukowy czernieje od dymu. Stwardniałą, czarną kulę seringueiro odnosi do magazynu, gdzie zbiory oczekują na transport do Manaos.
– Wcale łatwy sposób na zdobycie fortuny – wtrącił kapitan Nowicki.
– Nie zgodziłbym się z pana zdaniem – zaoponował Wilson. – Praca seringueiro nie jest łatwa ani bezpieczna. Tropikalna puszcza zazdrośnie strzeże swoich bogactw. Seringueiro musi wystrzegać się jadowitych gadów, owadów i drapieżników. Wolni Indianie uważają go za swego śmiertelnego wroga, gdyż wdziera się do ich ojczystych krain, a biali spekulanci kauczukowi oraz awanturnicy walczą między sobą o cenny łup i pracowite ręce. Kauczuk broczy krwią ludzką. Tysiące seringueirów giną w puszczy [90].
– A niech to rekin połknie! Nie myślałem o tym, a przecież nasz Smuga również przepadł przez kauczuk – zawołał Nowicki.
– Jak długo można eksploatować jedno drzewo? – zapytał Tomek.
– Najpierw zbierano sok kauczukowy w sposób rabunkowy. Seringueiro po prostu ścinał drzewo, a potem dopiero żłobił na nim korę, aby zebrać sok. Potem nauczono się wydobywać mleczko bez niszczenia całego drzewa. Mimo to po wypłynięciu soku należy pozostawić drzewo w spokoju przez kilka lat. Odrastanie kory w nacięciach trwa około pięciu, sześciu lat i dopiero wtedy nadaje się ono do ponownej eksploatacji. Drzewo nacinane zbyt często, usycha.
– Kapitanie, mamy trochę czasu, więc pospacerujmy po lesie, chciałbym obejrzeć drzewa kauczukowe w ich naturalnym środowisku – odezwał się Tomek.
– Racja, skorzystajmy z okazji.
Polacy w Brazylii
Zaraz po śniadaniu obydwaj przyjaciele wyruszyli w las. Wąska ścieżka wiodła przez gąszcz krzewów i lian oplatających konary drzew. Dżungla właśnie budziła się do życia po nocnym śnie. Podejrzane szmery, szelesty, piski i krzyki rozbrzmiewały wokoło. Promienie wschodzącego słońca gdzieniegdzie przedzierały się poprzez korony drzew i rozpraszały półmrok. Różnokolorowe wspaniałe kwiaty rozchylały kielichy, w powietrzu unosił się odurzający aromat.
Ścieżka wyrąbana przez seringueirów nieomylnie doprowadzała do pojedynczo rozrzuconych po lesie drzew hevea. Były one podobne do naszego jesionu. Pień miały wysoki i smukły, pokryty jasnoszarą, jedwabisto gładką korą. Wysokie i rzadkie korony przepuszczały dużo dziennego światła. Tomek i Nowicki z łatwością rozpoznawali drzewa kauczukowe, bowiem szerokie nacięcia na korze oraz tykwy przymocowane u dołu rozpraszały wszelkie wątpliwości.
– Popatrz, brachu, jak dżungla broni się przed człowiekiem – zagadnął kapitan Nowicki. – Gąszcz wdziera się na ścieżkę, chociaż widać, że seringueiro dzisiaj nie żałował maczety!
– Uważaj, Tadku, pod zbutwiałymi liśćmi lubią gnieździć się skolopendry [91], których ukąszenie może być bardzo niebezpieczne nawet dla człowieka.
– Każesz mi uważać na skolopendry, a tu czerwone mrówki sypią mi się na kark – burknął Nowicki. – Do licha, parzą jak ukrop!
– Zagapiłeś się na drzewo kauczukowe, kiedy trzeba na wszystko uważać. Czekaj, pomogę ci strząsnąć mrówki. Ich ukąszenia mogą spowodować wysoką gorączkę.
– Po powrocie do obozu napiję się rumu, to mi nic nie będzie – odparł Nowicki. – Ile pijawek na tych mokradłach! Jak ci Indianie mogą łazić boso po tym robactwie?!
– Żyją w dżungli od wieków – odparł Tomek. – Czy nie zauważyłeś, że niektórzy Indianie pozbawieni są całych płatów skóry na ciele? To właśnie pasożytnicze owady i robaki tak ich okropnie urządziły.
[88] Maczeta (hiszp. machete) – nóż długości około 50 cm o wygiętym ostrzu i mocnej rękojeści, używany do wycinania buszu i trzciny cukrowej, rozpowszechniony w Ameryce Południowej, Środkowej oraz w Afryce.
[89] Mleczko kauczukowe, czyli lateks. Świeży lateks ma odczyn lekko alkaliczny; pod wpływem kwasów, soli niektórych metali, zmian temperatury oraz innych czynników ścina się, tworząc stałą, ciągnącą się, lepką, porowatą masę. Bolacha – długie drewno w kształcie łopaty.
[90] Pasjonującą historię kauczuku opisał Kamil Giżycki w książce pt.
[91] Skolopendry to największe z pareczników. Brazylię, Chile i kraje sąsiednie zamieszkuje skolopendra olbrzymia