– Pozdrawiam wojowników wolnych Kampów – odezwał się po hiszpańsku.
Indianie stali jak kamienne posągi.
– Przybywamy do was jako przyjaciele – powiedział Tomek. – Niech moi bracia opuszczą broń i zaprowadzą nas do swojej wioski. Tam wyjawimy im cel naszego przybycia.
Trudno było odgadnąć, czy Kampowie rozumieli słowa Tomka, bowiem ani jeden muskuł nie drgnął w ich twarzach. Przenikliwym wzrokiem mierzyli białych i nie opuszczali napiętych łuków.
– Jestem dowódcą wyprawy, chciałbym rozmawiać z wodzem wolnych Kampów – znów odezwał się Tomek.
Jeden z Indian ruszył ku niemu. Szedł czającym się krokiem, dopóki grot długiej strzały niemal nie dotknął piersi Tomka. Mocniej naciągnął cięciwę łuku. Tomek spokojnie spoglądał wprost w oczy Kampy. Indianin nieoczekiwanie zluźnił cięciwę łuku, zdjął z niej strzałę. Z woreczka umocowanego do sznurka opasującego biodra wyjął fotografię. Tomek zaledwie zerknął na nią, pobladł z wrażenia. To była ślubna fotografia jego i Sally.
Kampa zaś spoglądał to na fotografię, to na Tomka. Nagle zerwał Tomkowi kapelusz z głowy. Znów popatrzył na jego twarz, a potem na fotografię. Następnie spojrzał w kierunku kobiet. Wkrótce utkwił wzrok w Sally. Potem schował fotografię do woreczka.
Kampa rzucił swoim jakiś rozkaz. Indianie otoczyli wyprawę zwartym kołem. Teraz Kampa przeszył Tomka przenikliwym spojrzeniem, a następnie rzekł po hiszpańskuŕ- Będziesz rozmawiał z wodzem wolnych Kampów. Powiedz swoim, żeby nie stawiali oporu. Musimy zawiązać wam oczy.
– Więc ty nie jesteś wodzem? – zapytał Tomek.
– Milcz i rób, co powiedziałem!
Tomek podszedł do towarzyszy. W języku hiszpańkim powtórzył słowa Kampy, a potem dodał poj>olskuŕ- On ma moją i Sally ślubną fotografię. Mógł ją otrzymać tylko od Smugi.
– Dobra wiadomość, chociaż czuję się, jakbym siedział w paszczy wściekłego rekina – odparł No wieki.
Kampowie zawiązali jeńcom oczy przepaskami, potem ujęli ich za ręce i ruszyli w drogę.
Tomek wkrótce domyślił się, że wprowadzono ich do tajemniczego budynku, w którym Dingo atakował kogoś niewidzialnego. Tylko do tego gmachu wiodły schody. Z łatwością również odgadł, że weszli do drugiej, mniejszej, ciemnej komnaty. Musiały znajdować się w niej jakieś ukryte przejścia, ponieważ bardzo długo prowadzono ich krętymi korytarzami pnącymi się w górę bądź opadającymi w dół. Tomek stracił orientację. W końcu zaczęli wchodzić na wąskie schody. Po pewnym czasie Kampowie zatrzymali się i zdjęli im opaski z oczu.
Znajdowali się w obszernej sali. Groźni, uzbrojeni wojownicy już gdzieś zniknęli. Kilku Kampów ubranych w obszerne kuźmy spoglądało na nich ciekawym wzrokiem.
– Odłóżcie broń – polecił jeden z nich. Tomek bez wahania odpiął pas z rewolwerem i razem ze sztucerem położył na posadzce. Inni uczynili to samo.
– Zostawcie tu również wszystkie swoje rzeczy – znów odezwał się Kampa.
Gdy uczynili, co kazał, wyprowadził ich na korytarz, z którego weszli do dużej sali. W jednym jej końcu kilku zbrojnych Kampów, ubranych w kuźmy, otaczało półkolem brodatego mężczyznę, siedzącego na tronie ze szczerego złota. Mężczyzna oparł dłonie na kolanach i w milczeniu wpatrywał się w nadchodzących jeńców. Przystanęli o kilka kroków przed tronem. Dingo szczeknął chrapliwie, próbował wyrwać się, lecz Sally mocno przytrzymała go za obrożę.
Kampa, który przyprowadził jeńców, zbliżył się do wodza siedzącego na tronie i podał mu fotografię wydobytą z fałd kuźmy. Brodacz skinął głową, po czym bez słowa odprawił go ruchem dłoni.
Tomek wraz z przyjaciółmi stali w milczeniu. Wydawało się im, że ów brodacz był białym mężczyzną. Zapewne przewodził wolnym Kampom, skoro siedział na złotym tronie otoczony wodzami poszczególnych plemion. Długie, czarne włosy opadały mu aż na ramiona, a broda okalająca twarz sięgała piersi. Ubrany był w kuźnię z miękkiego materiału przetykanego złotymi nićmi. Bose stopy opierał na skórze jaguara. Wódz nieco pochylił się do przodu i rzekł po polskuŕ- Witajcie, drodzy przyjaciele! Nie mogę teraz was uściskać. Ci zbrojni wodzowie uważnie śledzą każdy nasz gest. Bądźcie rozważni, znajdujemy się w jaskini rozgniewanego jaguara.
Dingo szczeknął i machnął ogonem.
– Niech mnie rekin połknie, to nasz Smuga! – cicho zawołał kapitan No wieki.
– Nareszcie odnaleźliśmy pana! – odezwał się Tomek z trudem tłumiąc wzruszenie.
– Od kiedy znalazłem się w niewoli, bałem się tej chwili jak niczego w życiu – odparł Smuga. – Od kilku dni drżę z niepokoju o was…
– Więc pan wiedział, że idziemy tutaj? – zdumiał się Tomek.
– Doniesiono mi o tym w dzień po waszej bitwie. Wiedziałem, że trzech z was padło.
– W jaki sposób? Czy to naprawdę było możliwe?
– Później porozmawiamy. Od chwili tej tragicznej walki każdy wasz krok był uważnie śledzony. Z wielkim trudem wymogłem na Kampach, żeby doprowadzili was tutaj żywych. Tym niemniej znajdujemy się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Na domiar złego od kilku dni przeklęty wulkan wznowił działalność. Oni sądzą, że wasze wtargnięcie do ich państwa spowodowało gniew bogów.
– W jaki sposób dostał się pan tutaj? Dlaczego oni trzymają pana w niewoli? – zapytał Tomek.
– Mój przewodnik okazał się emisariuszem wolnych Indian. Wprowadził mnie w pułapkę. Szukali białego wodza, który nauczyłby ich wojennej taktyki najeźdźców. Przygotowują zbrojne powstanie [129].
– Odnaleźliśmy tego przewodnika. Był konający, lecz zanim umarł, wskazał nam drogę – wyjaśnił Tomek. – Zdradził swoich, abyśmy mogli pospieszyć panu na ratunek.
– Wiedział dobrze, że stąd żywi nie wyjdziecie. To dawna kryjówka Inków. Tutaj ich niedobitki schroniły się przed Hiszpanami. Gdy trzęsienie ziemi zniszczyło im miasto w dolinie, zbudowali drugie na szczycie skały. Potem urządzili tu swoją główną kwaterę wolni Kampowie, którzy twierdzą, że wywodzą się w prostej linii od Inków.
Jeden z wodzów stojących obok Smugi odezwał się gardłowym głosem.
– Teraz musicie odejść. Zobaczę was później – rzekł Smuga.
– Tomku, nie układaj planów, dopóki nie pomówimy. Odpocznijcie po trudach. Idźcie już!
Tomek z przyjaciółmi wyszli z sali. Kampa, który uprzednio przyprowadził ich do Smugi, już czekał na korytarzu. Przeszli kilka kondygnacji, po czym przewodnik wskazał im dwie obszerne komnaty, w których mieli przenocować.
– Popatrzcie! Oddali nam wszystkie nasze rzeczy – zawołał uradowany Zbyszek, gdy Kampa zniknął za matą osłaniającą otwór drzwiowy.
– Ale broń zatrzymali – zauważył kapitan Nowicki. – Pal ich sęk! Grunt, że odnaleźliśmy Smugę.
– Poczciwy, wierny Dingo! Pierwszy poznał pana Smugę – mówiła wzruszona Sally. – Gdy tylko weszliśmy do tronowej komnaty, Dingo omal nie wyrwał mi się do niego.
– Jeszcze w ruinach starożytnego miasta zdawało mi się, że Dingo trafił na jakiś znajomy ślad – odezwał się Tomek. – Zapewne Smuga nieraz tam bywał.
– Wprost nie mogę uwierzyć, że naprawdę odnaleźliśmy pana Smugę – powiedziała Natasza. – Zatrwożyły mnie jego słowa.
– Ba, sytuacja nie jest wesoła, ale nie w takich już bywaliśmy opałach – rzekł kapitan Nowicki. – Skoro Smuga już od kilku dni wiedział, że pakujemy się wilkowi w gardło, to na pewno rozmyślał również nad sposobami ratunku. Poza tym my także poruszymy mózgownicami. Zaufajmy Smudze i Tomkowi. Oni we dwóch coś wymyślą.
[129] Andy, góry w zachodniej części Ameryki Południowej, stanowią najdłuższą barierę górską na Ziemi, a po Himalajach w Azji są drugimi pod względem wysokości górami świata. Olbrzymią ścianą, długości 7500 km, ciągną się wzdłuż wybrzeża Pacyfiku – od Morza Karaibskiego na północy do Ziemi Ognistej na południu. Pomiędzy łańcuchami górskimi znajdują się równiny i doliny, których dno leży około 2 do 3 km poniżej p.m. Geologicznie Andy są młodymi górami fałdowymi. Mimo że wyłoniły się z dna morskiego miliony lat temu, ulegają jeszcze ciągłym zmianom. Niektóre szczyty są aktywnymi wulkanami; trzęsienia ziemi występują dość często. Aconcagua (6960 m) jest najwyższą górą Andów oraz całego kontynentu. W północnej części Andów świat roślinny jest podobny do pobliskich nizin – las przyrównikowy na wilgotnych obszarach oraz trawa lub skrub w suchych okolicach. Dalej na południu, gdzie zimniej i bardziej sucho – drzewa szpilkowe oraz gubiące liście. Z bogactw naturalnych w Andach znajdują się: srebro, złoto, rudy żelaza, miedzi, cyny, wolframu, ropa naftowa, węgiel kamienny i saletra chilijska.