Выбрать главу

Nie będę wam opowiadał szczegółów mojej podróży. Doznałem wielu upokorzeń, choć “faraon” wielokrotnie ponawiał swoją propozycję. Nie mogłem jej przyjąć. Nie pozwalał mi na to mój honor i moja godność…

Ostatnia z takich rozmów toczyła się w kajucie “faraona”. Wezwał mnie tam. Gdy wszedłem, gestem wyprosił strażników i zostaliśmy sami. Siedział wyprostowany w fotelu, z taką powagą jakby to był tron i bawił się posążkiem.

– Odrzucasz wszystkie moje propozycje – powiedział z wolna. Milczałem.

– Widzisz ten posążek? – postawił go na stole. – Jest potrzebny angielskiemu bogaczowi do kompletu. Goniłeś za nim ty i twoi przyjaciele…

Milczałem nadal…

Nie spodziewał się odpowiedzi.

– Żaden kraj nie ma takiej historii jak mój! I znów uczynię go wielkim! – podniósł głos, a ja po raz kolejny upewniłem się o jego szaleństwie.

– Przy mnie i ze mną możesz stać się sławny! – uśmiechnął się. – Takie jest życzenie bogów… Dlatego zdradzę ci coś, co będzie świadczyło o mojej życzliwości. Zdradzę ci tajemnicę posążka.

Tym obudził moje zainteresowanie. Tak długo byłem przecież ciekaw, podobnie jak wy, dlaczego oderwał go od złotej tacki!

– Weź go do ręki! – zachęcił mnie łaskawym gestem. To było silniejsze ode mnie. Sięgnąłem po posążek.

– Nie wydaje ci się za lekki jak na złoto? Mimowolnie skinąłem głową. Uśmiechnął się.

– Zapewne wiesz, kogo przedstawia? Zapewne myślisz, że Tutanchamona? – zawiesił głos. – Nieprawda – stwierdził spokojnie. – To ja.

Gdybym nawet chciał, nie zdołałbym czegokolwiek powiedzieć. Był szalony!

– Wiesz, przecież kim jestem! Jestem faraonem z żelaza – wstał. – Posążek pozłocono tylko z zewnątrz, ale wykonano z żelaza.

… Widzę, Sally, że zaczynasz rozumieć! No, no, nie rób takiej miny, Tadku. Zaraz wszystko wyjaśnię!… “Faraon” tłumaczył dalej.

– Gdybyś znał historię Egiptu, wiedziałbyś, iż uważa się, że w czasach Tutanchamona nie znano żelaza. A więc… wielkie odkrycie!

Byłem poruszony. Moglibyśmy być autorami archeologicznej sensacji, moglibyśmy się stać sławni.

– Jeśli będziesz ze mną współpracował, pozwolę ci wrócić do Europy z posążkiem… zawiesił wyczekująco głos.

Milczałem. Jakże ogromna była pokusa! Jeśli mówi prawdę… Długo w milczeniu patrzyłem mu w oczy.

Nie, jemu nie mógłbym się sprzedać! Nie mógłbym się zaprzedać złu. Nawet za cenę wolności, pieniędzy i sławy! Nawet dla wielkiego celu! Powiedziałem:

– Nie! “Faraon” usiadł.

– Wobec tego spotkamy się na rozprawie – odrzekł spokojnie. Odtąd czekałem na śmierć. Aż tu nagle wy spadliście dosłownie z nieba!

– Ech, brachu! – przeciągle powiedział Nowicki w głębokiej ciszy. – Ale opowiadasz! Zawsze mówiłem, że powinieneś wierszyska pisać!

*

Ostatnią noc podróży statkiem Tomasz spędził z ojcem na pokładzie. Mieli sobie wiele do powiedzenia. Obu ogarnęła tak samo silnie fala smutku i tęsknota za przeszłością, rodziną, krajem…

– O czym myślisz, ojcze? – spytał Tomasz.

– O walce… O tym, że całe moje życie jest walką. I że taki sam los zgotowałem tobie.

– Sam go wybrałem, ojcze. I wierzę, że nie na darmo. Wrócimy kiedyś razem do Polski.

– Czasem w to wątpię – smutek brzmiał w głosie Wilmowskiego.

– Ja nie wątpię nigdy!

– Ty… Może wrócisz. Jesteś jeszcze młody…

– Nie mów tak. Wrócimy razem, ojcze. I to już niedługo.

Przed świtem dołączyli do nich Sally i Nowicki. Marynarz wskazał na blednące i różowiejące na wschodzie niebo.

– Ech! Słońce wszędzie wschodzi inaczej. Ale najpiękniej u nas, na Powiślu…

Sally zaś, uśmiechając się tajemniczo, powiedziała:

– Moi drodzy! Znowu śnił mi się Ozyrys…

– No i… – Nowicki nie pozwolił jej dokończyć i aż się wstrząsnął na samo wspomnienie snu o Ozyrysie.

– No i nic! – żartobliwie przekomarzała się z nim Sally. – Uśmiechał się po prostu.

W rozmowę niespodziewanie włączył się Smuga, który paląc swą fajkę, przysłuchiwał im się już od dłuższej chwili.

– A nie przyszło wam do głowy… – zaczął z namysłem i przerwał.

– Co takiego? – zaciekawił się Tomasz.

– Czy nie przyszło wam do głowy, że “faraon” uciekł?

Pytanie zawisło nad nimi jak miecz. Inne napłynęło najcichszym szeptem, niczym echo dawno wypowiedzianych słów:

“Czy znasz historię Egiptu? Nie chcesz ze mną mówić…”