Выбрать главу

Ochroniarz spojrzał na nich Recepcjonistka podniosła głowę znad gazety. Nic więcej. To szpital. Płaczący dorośli nie budzą tutaj zdziwienia. Oboje wrócili do swoich zajęć. Po chwili Jimmy się uspokoił. Jego ramiona przestały drżeć.

– Spotkaliśmy się na koncercie w Manchesterze – powiedział Jimmy, ocierając nos rękawem. – Grałem w zespole Still Night. Występowały cztery grupy. Jedną z nich była Allaw. W ten sposób poznałem twojego męża. Siedzieliśmy za kulisami i grzaliśmy. Był czarujący i w ogóle, ale musisz zrozumieć. Dla mnie muzyka była wszystkim. Chciałem zostać drugim Elvisem. Chciałem kształtować muzyczny krajobraz.

Żywiłem się, spałem, śniłem i srałem muzyką. Lawson nie traktował jej tak poważnie. Gra w zespole była dla niego dobrą zabawą, to wszystko. Mieli fajne piosenki, ale ich wokal i aranżacje były kompletną amatorszczyzną. Lawson nie miał żadnych złudzeń, że zrobią wielką karierę. Zdaje się, że Allaw rozpadł się kilka miesięcy później. Still Night też. Jednak Lawson i ja pozostaliśmy w kontakcie. Kiedy tworzyłem Jimmy X Band, zastanawiałem się, czy zaproponować mu miejsce w zespole.

– Dlaczego tego nie zrobiłeś?

– Uważałem, że nie jest dość dobrym muzykiem.

Jimmy zerwał się tak niespodziewanie, że Grace się przestraszyła. Zrobiła krok do tyłu. Nie odrywała od niego oczu, usiłując utrzymać kontakt wzrokowy, jakby w ten sposób mogła utrzymać go w ryzach.

– Taak, twój mąż był tamtej nocy na koncercie. Załatwiłem mu pięć biletów w kanale dla orkiestry. Przyprowadził ze sobą kilku członków swojego dawnego zespołu. Niektórych nawet za kulisy.

Umilkł. Stali tak naprzeciw siebie. Odwrócił oczy i przez moment Grace obawiała się, że straciła z nim kontakt.

– Czy pamiętasz, kto z nim był? – zapytała.

– Tamtej nocy?

– Tak.

– Dwie dziewczyny. Jedna ruda.

Sheila Lambert.

– Czy drugą dziewczyną była Geri Duncan?

– Nie znałem jej nazwiska.

– A Shane Alworth? Był tam?

– Czy to ten facet, który grał na instrumentach klawiszowych?

– Tak.

– Nie za kulisami. Widziałem tylko Lawsona i dwie dziewczyny.

Zamknął oczy.

– Co się stało, Jimmy?

Jego twarz się wydłużyła i nagle wyglądał znacznie starzej.

– Byłem mocno naćpany. Słyszałem ryk tłumu. Dwadzieścia tysięcy gardeł. Wykrzykiwali moje imię. Klaskali. Robili wszystko, żeby tylko zaczął się koncert. Jednak ja ledwie trzymałem się na nogach. Przyszedł mój menedżer. Powiedziałem mu, że potrzebuję jeszcze trochę czasu. Wyszedł. Zostałem sam. A wtedy pojawił się Lawson i te dwie laski.

Jimmy zamrugał i spojrzał na Grace.

– Jest tu jakiś bufet?

– Zamknięty.

– Przydałaby mi się filiżanka kawy.

– Nic z tego.

Jimmy zaczął przechadzać się tam i z powrotem.

– I co się stało, kiedy pojawili się w twojej garderobie?

– Nie wiem, jak dostali się za kulisy. Nie dawałem im przepustek. Jednak nagle Lawson pojawia się i pyta „jak leci?”.

Chyba ucieszyłem się, że przyszedł. Ale potem, sam nie wiem, coś poszło nie tak.

– Z czym?

– Z Lawsonem. Oszalał. No nie wiem, był chyba bardziej naćpany ode mnie. Zaczął mnie popychać, grozić. Wykrzykiwał, że jestem złodziejem.

– Złodziejem?

Jimmy kiwnął głową.

– Same bzdury. Powiedział… – W końcu przystanął i napotkał jej spojrzenie. – Powiedział, że ukradłem jego piosenkę.

– Jaką piosenkę?

– Wyblakły atrament.

Grace zastygła. Coś zakłuło ją w lewym boku. Serce zatrzepotało w piersi.

– Lawson i ten drugi facet, Alworth, napisali dla Allaw piosenkę zatytułowaną Atrament sympatyczny. Właściwie tylko to łączyło te dwa utwory. Podobny tytuł. Znasz słowa Wyblakłego atramentu, prawda?

Kiwnęła głową. Nawet nie próbowała niczego powiedzieć.

– Zdaje się, że Atrament sympatyczny miał podobny temat.

W nim też chodziło o to, jak nietrwałe są wspomnienia. I to wszystko. Powiedziałem to Johnowi. Jednak on nadal się wściekał. Wszystko, co mówiłem, tylko jeszcze bardziej go rozjuszało. Popychał mnie. Jedna z dziewczyn, ta z ciemnymi włosami, jeszcze go podjudzała. Mówiła, że połamią mi nogi.

Zacząłem wzywać pomocy. Lawson mnie uderzył. Słyszałaś, że poturbowano mnie w zamieszaniu?

Znowu kiwnęła głową.

– Wcale nie. Pobił mnie twój mąż. Uderzył mnie w szczękę i rzucił się na mnie. Próbowałem go odepchnąć. Zaczął krzyczeć, że mnie zabije. To było… sam nie wiem, to wszystko wydawało się nierealne. Powiedział, że mnie potnie.

Trzepotanie w piersi ustało i zmieniło się w zimny dreszcz.

Grace wstrzymała oddech. Tylko nie to. Proszę, tylko nie to.

– Sytuacja zrobiła się tak nieprzyjemna, że jedna z dziewcząt, ta ruda, powiedziała mu, żeby się uspokoił. Nie warto, powiedziała. Prosiła, żeby zapomniał o wszystkim. Jednak on nie słuchał. Uśmiechnął się do mnie, a potem… potem wyjął nóż.

Grace pokręciła głową.

– Powiedział, że zaraz pchnie mnie w serce. Pamiętasz, jak powiedziałem, że byłem kompletnie zaćpany? No, to mnie otrzeźwiło. Chcesz kogoś otrzeźwić? Zagroź, że pchniesz go nożem.

Znowu zamilkł.

– I co zrobiłeś?

Czy to ona zapytała? Grace nie była tego pewna. Głos brzmiał jak jej własny, ale zdawał się dochodzić gdzieś z daleka, z jakiegoś odległego i ciasnego kąta.

– Nie zamierzałem spokojnie czekać, aż mnie zadźga.

Rzuciłem się na niego. Upuścił nóż. Zaczęliśmy się szamotać.

Dziewczyny krzyczały. Próbowały nas rozdzielić. I wtedy, kiedy wszyscy leżeliśmy na podłodze, usłyszałem strzał.

Grace wciąż kręciła głową. Nie Jack. On nie był tam tamtej nocy, w żadnym razie, to niemożliwe…

– Był taki głośny, wiesz. Jakby broń wypaliła tuż nad moim uchem. I nagle rozpętało się piekło. Usłyszałem wrzaski.

I jeszcze dwa albo trzy strzały. Nie w garderobie. Gdzieś dalej.

Znów usłyszałem krzyki. Lawson się nie ruszał. Zobaczyłem krew na podłodze. Dostał w plecy. Zepchnąłem go z siebie i zobaczyłem ochroniarza, Gordona Mackenziego, stojącego z wycelowanym rewolwerem.

Grace zamknęła oczy.

– Zaczekaj chwilkę. Chcesz mi powiedzieć, że to Gordon Mackenzie oddał pierwszy strzał?

Jimmy kiwnął głową.

– Usłyszał hałas i moje wołanie o pomoc, więc… – Znów urwał. – Przez moment tylko patrzyliśmy na siebie. Dziewczyny krzyczały, ale zagłuszał je wrzask tłumu. Ten ryk, sam nie wiem… Ludzie mówią, że najstraszniejszym odgłosem jest wycie rannego zwierzęcia, ale ja nigdy nie słyszałem niczego gorszego od ryku oszalałego tłumu. Sama wiesz.

Nie wiedziała. Szok całkowicie zatarł te wspomnienia. Mimo to kiwnęła głową, żeby mówił dalej.

– W każdym razie Mackenzie stał tak przez moment, oniemiały. A potem uciekł. Te dwie dziewczyny złapały Lawsona i wyniosły go. – Wzruszył ramionami. – Wiesz, co było potem, Grace.

Próbowała to ogarnąć. Usiłowała zrozumieć to wszystko, wpasować w znane jej realia. Stała kilka metrów od miejsca tych wydarzeń, po drugiej stronie sceny. Jack. Jej mąż. On też tam był. Jak to możliwe?

– Nie – powiedziała.

– Co nie?

– Nie wiem, co było potem, Jimmy.

Nic nie powiedział.

– Ta historia na tym się nie kończy. Allaw składał się z pięciu osób. Sprawdziłam. Dwa miesiące po tym zamieszaniu ktoś wynajął zawodowego zabójcę, który zamordował jedną z nich, Geri Duncan. Mój mąż, ten, który podobno cię zaatakował, uciekł za ocean, zgolił brodę i zaczął używać imienia Jack. Shane Alworth, według tego, co mówi jego matka, też przebywa za morzem, chociaż podejrzewam, że to nieprawda.