Jednak między wszystkimi czterema przypadkami nie było wyraźnego powiązania. Nic nie łączy tych dwóch zaginionych z poszkodowanymi przez speca od mokrej roboty. Może z wyjątkiem jednego: Ford windstar.
Zanim znikł, Jack Lawson prowadził niebieskiego forda windstara. Krępy Chińczyk jechał niebieskim fordem wind-starem, kiedy opuścił dom Sykesa i postrzelił Swaina.
Oczywiście, było to w najlepszym razie wątłe powiązanie. Ford windstar jest na przedmieściach taką samą rzadkością, co silikonowe piersi w klubie go-go. Słaby trop, ale jeśli wziąć pod uwagę, historię tego miasteczka, fakt, że stateczni ojcowie nie znikają tu tak sobie, że w Kasselton po prostu nie dzieją się takie rzeczy… Nie, to nie jest wyraźna poszlaka, ale wystarczająca, żeby Perlmutter mógł wyciągnąć wniosek:
Te cztery wątki są ze sobą powiązane.
Nie miał pojęcia, w jaki sposób, i w tym momencie nawet nie chciał jeszcze się nad tym zastanawiać. Najpierw niech zrobią swoje technicy i ludzie z laboratorium. Niech poszukają w domu Sykesa odcisków palców i włosów. Niech rysownik sporządzi portret pamięciowy. Niech Veronique Bałtrus, geniusz komputerowy i prawdziwa piękność, przejrzy zawartość komputera Sykesa. Na razie jest po prostu za wcześnie, żeby zgadywać.
– Kapitanie? Daley.
– Co jest?
– Znaleźliśmy samochód Rocky'ego Conwella.
– Gdzie?
– Zna pan parking przy drodze numer siedemnaście? Perlmutter zdjął okulary.
– Ten przy naszej ulicy? Daley skinął głową.
– Wiem. To nie ma sensu. Przecież wiemy, że on opuścił stan, prawda?
– Kto znalazł ten wóz?
– Pepe i Pashaian.
– Powiedz im, żeby zabezpieczyli teren – rzekł, wstając. – Sami sprawdzimy pojazd.
23
Podczas jazdy Grace puściła płytę Coldplay, mając nadzieję, że się przy niej odpręży. Udało jej się to tylko częściowo. Właściwie doskonale rozumiała, co jej się przytrafiło, i nie musiała się nad tym zastanawiać. Jednak ta prawda była zbyt straszna. Bezpośrednia konfrontacja z nią paraliżowała. Zapewne tak narodził się surrealizm. Przez instynkt samozachowawczy i mechanizm samoobrony filtrujący postrzeganie świata. Ten surrealizm dawał jej siłę do działania, dociekania prawdy, poszukiwania męża. W przeciwieństwie do zimnego i bezlitosnego realizmu, który budził chęć zwinięcia się w kłębek i wycia, aż zabrano by ją i zamknięto.
Zadzwoniła komórka. Grace odruchowo spojrzała na wyświetlacz, zanim włączyła zestaw głośno mówiący. I tym razem nie był to Jack. Dzwoniła Córa. Grace odebrała i powiedziała:
– Cześć.
– Nie zaklasyfikuję tych wieści jako dobre czy złe, więc pozwól, że ujmę to inaczej. Chcesz najpierw usłyszeć dziwną czy naprawdę dziwną wiadomość?
– Dziwną.
– Nie mogę złapać Gusa od małego małego. Nie odbiera telefonów. Wciąż zgłasza się poczta głosowa.
Z płyty popłynął śpiew pasujący do nastroju, smutny kawałek zatytułowany Dreszcz. Grace trzymała ręce na kierownicy, na przepisowej dziesiątej i drugiej godzinie. Jechała środkowym pasem i nie przekraczała dozwolonej szybkości. Samochody wyprzedzały ją z prawej i z lewej.
– A ta naprawdę dziwna wiadomość?
– Pamiętasz, jak usiłowałyśmy sprawdzić przedwczorajsze rozmowy? Te, które wieczorem przeprowadził Jack?
– Owszem.
– No cóż, zadzwoniłam do przedsiębiorstwa telekomunikacyjnego. Podszyłam się pod ciebie. Zakładałam, że nie będziesz miała nic przeciwko temu.
– Słusznie.
– No cóż, tak czy inaczej, to bez znaczenia. Jedyna rozmowa, jaką Jack przeprowadził w ciągu ostatnich trzech dni, to ta wczorajsza z tobą, na twój telefon komórkowy.
– Kiedy byłam na posterunku.
– Właśnie.
– I co w tym dziwnego?
– Nic. Dziwna była ta rozmowa, którą przeprowadził z waszego telefonu domowego.
Cisza. Pozostała na Merrill Parkway, trzymając ręce na kierownicy, na dziesiątej i drugiej godzinie.
– Dlaczego dziwna?
– Wiesz, że dzwonił do biura siostry? – spytała Córa.
– Tak. Odkryłam to, nacisnąwszy przycisk ponownego wybierania.
– A ta jego siostra… Możesz powtórzyć, jak się nazywa?
– Sandra Koval.
– Sandra Koval, właśnie. Powiedziała ci, że jej nie było. I że wcale z nim nie rozmawiała.
– Tak.
– Ta rozmowa trwała dziewięć minut. Grace poczuła, że przechodzi ją dreszcz. Z trudem utrzymała ręce na kierownicy.
– Więc mnie okłamała.
– Na to wygląda.
– I co Jack jej powiedział?
– A co ona mu odpowiedziała?
– l dlaczego skłamała w tej sprawie.
– Przykro mi, że musiałam ci to powiedzieć – rzekła Cora.
– Nie, to dobrze.
– Jak to?
– To jakiś ślad. Do tej pory Sandra była ślepą uliczką.
Teraz wiemy, że jest w to zamieszana.
– I co zamierzasz z tym zrobić?
– Nie wiem. Chyba z nią porozmawiam.
Powiedziały sobie „do widzenia” i Grace się rozłączyła.
Jechała dalej, układając w myślach różne scenariusze. Z odtwarzacza kompaktowego popłynął Kłopot. Zajechała n- stację Exxon. W New Jersey nie było samoobsługi, więc Grace przez moment siedziała w samochodzie, zanim uświadomiła sobie, że sama musi zatankować.
W sklepiku na stacji kupiła butelkę zimnej wody mineralnej i wrzuciła resztę do skarbonki na datki. Powinna dobrze się zastanowić nad tą rozmową Jacka z siostrą, ale nie było czasu na finezyjne rozgrywki.
Pamiętała numer telefonu do firmy prawniczej Burton i Crimstein. Wzięła telefon i zaczęła naciskać klawisze. Po dwóch sygnałach poprosiła o połączenie z linią Sandry Koval. Zdziwiła się, kiedy telefon odebrała sama Sandra.
– Halo?
– Okłamałaś mnie.
Cisza. Grace ruszyła do samochodu.
– Rozmowa trwała dziewięć minut. Rozmawiałaś z Jackiem.
Znów milczenie.
– O co tu chodzi, Sandro?
– Nie wiem.
– Dlaczego Jack do ciebie dzwonił?
– Zamierzam się rozłączyć. Proszę, nie próbuj znów się ze mną kontaktować.
– Sandro?
– Mówiłaś, że już do ciebie dzwonił.
– Tak.
– Radzę ci zaczekać, aż znowu zadzwoni.
– Nie potrzebuję twoich rad. Chcę wiedzieć, co ci powiedział.
– Uważam, że powinnaś przestać.
– Co przestać?
– Dzwonisz z komórki?
– Tak.
– Gdzie jesteś?
– Na stacji benzynowej w Connecticut.
– Dlaczego?
– Sandro, uważnie mnie wysłuchaj. – W słuchawce dał się słyszeć szum zakłóceń. Grace zaczekała, aż ucichnie. Skończyła tankować i wzięła rachunek. – Jesteś ostatnią osobą, która rozmawiała z moim mężem przed jego zniknięciem. Okłamałaś mnie. Nadal nie chcesz mi powiedzieć, o czym rozmawialiście. Dlaczego miałabym ci coś mówić?
– Słuszna uwaga, Grace. Teraz ty mnie posłuchaj. Zanim się rozłączę, chcę powiedzieć ci jedno: wróć do domu i zajmij się dziećmi.