Выбрать главу

Eddie Sloane nie uważał za stosowne informować Baldwina, że zaczął zastawiać pułapkę na winowajcę. Opowiadał kolegom, że w sprawie Waring pojawiły się nowe, ważne dowody, które przechowywane są w szafce Sloane’a.

Baldwin zakończył rozmowę:

– Proszę mnie o wszystkim informować. Proszę się postarać nie gubić następnych dowodów, gdyby się pojawiły. Jest pan w stanie sobie z tym poradzić?

– Tak. Proszę nie zapominać, że to my znaleźliśmy i zidentyfikowaliśmy odciski palców Savarano na drzwiach mieszkania Farrell – odciął się Sloane. – To wasi detektywi potwierdzili wcześniej informację, że Savarano nie żyje.

Trzask odkładanej słuchawki przekonał detektywa Eddiego Sloane’a, że udało mu się wbić szpilę gruboskórnemu prokuratorowi stanowemu. Punkt dla nas – pomyślał. Ale było to drobne zwycięstwo bez znaczenia i detektyw zdawał sobie z tego sprawę.

Do końca dnia personel biura Gary’ego Baldwina odczuwał na własnej skórze jego niezadowolenie z nieudolnie prowadzonego śledztwa. Pod koniec dnia humor mu się nagle zmienił, kiedy dostał wiadomość, że chroniony świadek, Lacey Farrell, ma dla niego nowe informacje.

– Będę czekał do skutku. Zadbajcie o to, żeby zadzwoniła do mnie jeszcze dzisiaj – powiedział George’owi Svensonowi z Minneapolis.

Po tym telefonie Svenson pojechał przed blok Lacey i czekał na nią w samochodzie. Kiedy wróciła po pracy do domu, nie pozwolił jej nawet wejść do mieszkania.

– Prokurator siedzi jak na szpilkach, czekając na pani telefon – powiedział. – Musimy to załatwić jak najszybciej.

Pojechali jego samochodem. Svenson był z natury zamknięty w sobie i nie czuł potrzeby rozmowy. Podczas indoktrynacji w bezpiecznym miejscu w Waszyngtonie Lacey dowiedziała się, że szeryfowie nienawidzą programu ochrony świadków i nie lubią mieć do czynienia z tymi wyrwanymi z naturalnego środowiska osobami. Czuli się przy nich jak opiekunki do dzieci.

Już pierwszego dnia w Minneapolis Lacey postanowiła, że chociaż nie jest przyjemnie być uzależnioną od obcej osoby, zrobi wszystko, żeby nie sprawiać sobą więcej kłopotów, niż to konieczne. W ciągu czterech miesięcy spędzonych w mieście jedyną niezwykłą prośbą, jaką miała, była ta o kupowanie używanych mebli na wyprzedażach, a nie w sklepach. Lacey miała wrażenie, że Svenson zaczął ją cenić. Wioząc ją w godzinach narastającego ruchu do bezpiecznego aparatu telefonicznego, zaczął się dopytywać o jej pracę.

– Podoba mi się – powiedziała Lacey. – Kiedy pracuję, czuję się jak normalny człowiek.

Mruknięcie Svensona wzięła za wyraz zrozumienia. Svenson był jedynym człowiekiem w całym mieście, któremu Lacey mogłaby opowiedzieć o tym, że łzy cisnęły się jej do oczu, kiedy Millicent pokazała zdjęcie swojej pięcioletniej wnuczki w stroju baletnicy. Dziewczynka była podobna do Bonnie i Lacey poczuła nagłą tęsknotę za domem. Mogłaby o tym powiedzieć, ale nie powiedziała.

Patrząc na zdjęcie dziecka w wieku Bonnie, Lacey gwałtownie zapragnęła zobaczyć siostrzenicę. Przypomniała się jej stara piosenka z przełomu wieków: „My bonnie lies over the ocean, my bonnie lies over the sea… bring back, bring back, oh bring back my bonnie to me…” [2].

Ale Bonnie nie zginęła – uświadomiła sobie Lacey. Samolotem doleciałabym do niej w trzy godziny. Tymczasem mam dla prokuratora stanowego informację, która może sprawić, że wkrótce rzeczywiście wejdę do samolotu i polecę do domu.

Przejeżdżali obok jednego z licznych jezior, rozrzuconych po całym mieście. Śnieg leżał już prawie tydzień, ale nadal był nieskazitelnie biały. Na niebie zaczęły się pokazywać gwiazdy, jasne i lśniące. Pięknie tutaj – pomyślała Lacey. – W innych okolicznościach mogłabym zrozumieć kogoś, kto zdecydował się tu zamieszkać, ale ja chcę do domu. Muszę wrócić do domu.

Na ten wieczór wybrano telefon w hotelowym pokoju. Svenson powiedział Lacey, że podczas jej rozmowy z Baldwinem będzie czekał w holu, po czym połączył ją z prokuratorem.

Lacey zauważyła, że po drugiej stronie telefon odebrano już po pierwszym dzwonku. Słyszała nawet jak Gary Baldwin się przedstawił. Svenson podał jej słuchawkę.

– Życzę szczęścia – szepnął i wyszedł.

– Dziękuję – zaczęła Lacey – że pan tak szybko zareagował na moją wiadomość. Mam informację, która może się okazać bardzo ważna.

– Mam nadzieję, panno Farrell. O co chodzi?

Lacey poczuła się nagle zirytowana. Mógłby się przynajmniej spytać, jak mi się tu żyje – pomyślała. – Mógłby być bardziej uprzejmy. Nie zamieszkałam tutaj z własnego wyboru. Jestem tu dlatego, że on nie umie złapać mordercy. To nie moja wina, że zostałam uwikłana w zabójstwo.

– Chodzi o to – powiedziała, powoli cedząc słowa, jakby prokurator miał trudności ze zrozumieniem jej – że dowiedziałam się, że Rick Parker… Pamięta go pan? To jeden z Parkerów z „Parker i Parker”, dla których pracowałam. Kilka godzin przed śmiercią Heather Rick był w tym samym barze, co Heather, ale kiedy ona go zobaczyła, przestraszyła się… W każdym razie, była bardzo wzburzona.

Zapadła długa chwila ciszy. Potem Baldwin spytał:

– Jakim cudem udało się pani zdobyć tę informację w Minnesocie, pani Farrell?

Dopiero w tej chwili Lacey uświadomiła sobie, że nie przemyślała swojej rewelacji dokładnie. Nikomu nie powiedziała, że sporządziła dodatkową kopię pamiętnika Heather dla siebie, zanim oddała oryginał detektywowi Sloane’owi. Grożono jej sądem za zabranie oryginału z mieszkania Izabelli. Lacey wiedziała, że policja nie uwierzy jej, że odbiła dodatkową kopię tylko po to, żeby dotrzymać przysięgi złożonej umierającej Izabelli.

– Pytałem, jak pani zdobyła tę informację, pani Farrell – powiedział Baldwin głosem przypominającym Lacey pewnego wyjątkowo uszczypliwego nauczyciela.

Lacey mówiła teraz z namysłem, jakby się poruszała po polu minowym.

– Poznałam tutaj kilka osób, panie Baldwin. Jeden z kolegów zaprosił mnie na przyjęcie wydane na cześć zespołu aktorskiego po przedstawieniu „Król i ja”. Rozmawiałam z Kate Knowles, aktorką z tej grupy i…

– I ona zupełnie przypadkowo powiedziała pani, że Rick Parker był w ośrodku narciarskim w Vermont kilka godzin przed śmiercią Heather Landi. Czy to chciała mi pani powiedzieć?

– Panie Baldwin – zaczęła Lacey, zdając sobie sprawę, że mówi coraz głośniej – może zechce pan wyjaśnić, co sugeruje? Nie wiem, ile pan o mnie wie, ale mój ojciec grał na Broadwayu. Widziałam wiele musicali i niektóre bardzo mi się podobały. Znam się na teatrze muzycznym i znam ludzi z tego środowiska. Rozmawiając z Kate Knowles dowiedziałam się, że występowała we wznowieniu „Mojego chłopaka”, wystawianego dwa lata temu. Rozmawiałyśmy o tym przedstawieniu. Ja widziałam je z Heather Landi w głównej roli.

– Nie mówiła nam pani, że znała Heather Landi – przerwał jej Baldwin.

– Nie miałam o czym mówić denerwowała się Lacey. – Detektyw Sloane pytał mnie, czy znałam Heather Landi. Powiedziałam mu wówczas, zgodnie z prawdą, że nie, nie znałam jej. Bo jej nie znałam. Podobnie jak setki, czy nawet tysiące widzów, widziałam ją tylko występującą w musicalu. Czy powinnam opowiadać wszystkim, że znam Roberta De Niro, jeśli zobaczę go dzisiaj w filmie?

– Zrozumiałem panią – w głosie Ba Id wina nie było słychać ani śladu rozbawienia. – Zaczęłyście więc rozmawiać o „Moim chłopaku”. Co było dalej?

Lacey mocno ściskała słuchawkę w prawej dłoni. Paznokcie lewej mocno wbiła w skórę. Nie wolno jej stracić panowania nad sobą.

– Wydawało mi się oczywiste, że Kate znała Heather Landi, skoro występowały w tej samej sztuce. Spytałam ją o to i zaczęłyśmy rozmawiać o Heather. Sama mi powiedziała, że Izabella Waring pytała wszystkich członków zespołu, czy wiedzieli, że kilka dni przed śmiercią Heather czymś się gryzła i czy wiedzą, co to mógł być za problem.

вернуться

[2] Tekst amerykańskiej piosenki dla dzieci, opowiada o zgubionym baloniku. Bonnie – ang. śliczny i jednocześnie imię dziewczęce.