Выбрать главу

Jak gatunek o tak niejasnym, niezdefiniowanym, zależnym od kontekstu sposobie patrzenia na wszechświat mógł być gwiezdnym wędrowcem, sklasyfikowanym jako opiekun klanu wysokiego stopnia? W porównaniu z tymi Ziemianami nawet diabelscy spryciarze Tymbrimczycy byli przejrzyści i zrozumiali jak sam eter!

Podobnie niepokojący tor myśli był tym, czego kapłan najbardziej nie znosił u biurokraty! Stanowiło to jedną ze szczególnie irytujących cech zmarłego suzerena.

Był to również jeden z przymiotów najbardziej kochanych i cennych. Będzie mu tego brak.

Podobny chaos powstawał często, gdy consensus został złamany, a na wpół powstały związek rozbity.

Suzeren wyćwierkał zdecydowanym tonem łańcuch słowny definicji. Introspekcja była wyczerpująca, a trzeba było podjąć decyzję odnośnie tego, co tutaj się wydarzyło.

W niektórych z potencjalnych przyszłości ich klan mógł być zmuszony do zapłacenia odszkodowania Tymbrimczykom — a nawet Ziemianom — za zniszczenia, do których doszło na tym płaskowyżu. Była to bardzo niemiła myśl, lecz jeśli wielki plan Gubru zostanie zrealizowany, będzie można temu całkowicie zapobiec.

Zadecydują o tym wydarzenia rozgrywające się gdzie indziej w Pięciu Galaktykach. Ta planeta była drugorzędnym, choć ważnym, orzechem, który trzeba było rozbić szybkim, skutecznym uderzeniem dzioba. Dopilnowanie, by wydatki trzymano w ryzach, będzie zresztą zadaniem nowego Suzerena Kosztów i Rozwagi.

Do kapłana należało dbanie o to, by — gdy powrócą Przodkowie — nie okazało się, że Sojusz Gubryjski — prawdziwy spadkobierca starożytnych — nie spełnia wymogów poprawności.

Niech wiatry przyniosą ten dzień — wzniósł modlitwę kapłan.

— Orzeczenie odroczone, odłożone, przełożone na później — oznajmił na głos. Badacze natychmiast zamknęli swe teczki.

Zakończywszy sprawę pożaru ambasady, kapłan musiał się jeszcze zatrzymać na wierzchołku wzgórza, gdzie czekała dodatkowa kwestia do rozpatrzenia.

Gruchający tłum Kwackoo zbił się ciasno i ruszył naprzód całą masą, dźwigając grzędę orzeczeń — spłaszczona kula złożona z pękatych podopiecznych płynąca spokojnie przez pierzasty tłum ich podskakujących, pobudliwych opiekunów.

Wierzchołek schowka dyplomatycznego dymił jeszcze — pozostałość wczorajszych wydarzeń. Suzeren słuchał uważnie, gdy badacze składali raport. Czasami robili to pojedynczo, lecz niekiedy łączyli się w chór, by ćwierkać unisono, a potem tworzyć kontrapunkt. Z tej kakofonii suzeren odtworzył obraz wypadków, które doprowadziły do tej sytuacji.

Miejscowego neoszympansa znaleziono, jak kręcił się wokół schowka, nie zwróciwszy się uprzednio o formalne pozwolenie do władz okupacyjnych, co stanowiło oczywiste pogwałcenie protokołu czasu wojny. Nikt nie wiedział, po co udało się tam to głupie półzwierzę. Być może kierował nim „małpi kompleks” — ta irytująca, niezrozumiała potrzeba, która skłaniała Ziemian do zmierzania w stronę źródła podniecenia zamiast roztropnego unikania go.

Uzbrojony oddział natrafił na ciekawskiego neoszympansa, gdy zgodnie z planem udawał się na obszar dotknięty katastrofą, by go zabezpieczyć. Dowódca przemówił naglącym tonem do pokrytego futrem podopiecznego ludzi, domagając się, by ziemskie stworzenie zaprzestało natychmiast swych czynności i złożyło należyty hołd.

Co typowe dla wychowanków ludzi, neoszympans okazał się uparty. Zamiast zachować się w cywilizowany sposób, uciekł. Podczas prób powstrzymania go uruchomiono jakieś ukryte w kopcu urządzenie obronne. Nastąpiła strzelanina, podczas której kopiec uległ uszkodzeniu.

Tym razem suzeren uznał, że rezultat jest nadzwyczaj zadowalający. Choć tylko jako młodszy podopieczny, szympans był oficjalne sojusznikiem przeklętych Tymbrimczyków. Postępując w powyższy sposób, złamał nietykalność schowka! Żołnierze mieli prawo bez zahamowań otworzyć ogień czy to do szympansa, czy kuli obronnej. Suzeren orzekł, że nie doszło do pogwałcenia poprawności.

Badacze odtańczyli taniec ulgi. Rzecz jasna im dokładniej przestrzegano starożytnych procedur, tym jaśniej będzie lśniło upierzenie Gubru, gdy powrócą Przodkowie.

Niech wiatry przyśpieszą ten dzień.

— Otwórzcie, wejdźcie, wstąpcie do schowka — rozkazał kapłan.

— Wejdźcie i zbadajcie kryjące się w nim tajemnice!

Urządzenia zabezpieczające schowek z pewnością zniszczyły większość zawartości, niemniej mogła tam pozostać jakaś możliwa do odszyfrowania, wartościowa informacja.

Prostsze zamki ustąpiły szybko. Sprowadzono specjalne urządzenia, by usunęły masywne drzwi. Wszystko to zabrało trochę czasu. Kapłan zajął się odprawianiem nabożeństwa dla kompanii kołnierzy Szponu. Wygłosił kazanie mające wzmocnić ich wiarę w starożytne wartości. Było ważne, by nie pozwolić im na utracenie silnego ducha bojowego w chwili, gdy wszędzie zapanował pokój. Suzeren przypominał im więc, że w ciągu ostatnich dwóch dni kilka małych oddziałów wojowników zniknęło bez śladu w górach położonych na południowy wschód od tego miasta. Teraz była odpowiednia chwila, by im powtórzyć, że ich życie należy do Gniazda. Gniazdo i honor — nic innego się nie liczyło.

Wreszcie uporano się z ostatnim szyfrowym ryglem. Jak na sławnych spryciarzy Tymbrimczycy nie wydawali się nazbyt bystrzy. Poradzenie sobie z ich zastawkami przyszło gubryjskim robotom-wytrychom stosunkowo łatwo. Drzwi uniosły się w górę w ramionach automatycznego nośnika. Trzymając przed sobą instrumenty, badacze wkroczyli ostrożnie do wnętrza kopca.

W kilka chwil później, z serią ćwierknięć wyrażającą zaskoczenie, na zewnątrz wypadła upierzona postać trzymająca w dziobie czarny, krystaliczny przedmiot. Za pierwszą niemal natychmiast podążyła następna. Stopy badaczy zlały się w plamę roztańczonego podniecenia, gdy położyli przedmioty na ziemi przed unoszącą się w powietrzu grzędą suzerena.

Nietknięte! — zatańczyli. Znaleziono dwie nietknięte jednostki pamięci, osłonięte przed samoniszczącymi eksplozjami przez przedwczesne osunięcie się skał!

Radość zapanowała pomiędzy badaczami, a od nich przeniknęła do żołnierzy i cywilów czekających z tyłu. Nawet Kwackoo zanucili ze szczęścia, gdyż oni również rozumieli, że trzeba to uznać za triumf przynajmniej czwartego stopnia. Ziemski podopieczny złamał nietykalność schowka przez wyraźnie lekceważące zachowanie będące oznaką wadliwego Wspomagania. W rezultacie uzyskali w pełni prawomocny dostęp do tajemnic nieprzyjaciela!

Tymbrimczycy i ludzie okryją się wstydem, a klan Gooksyu-Gubru dowie się wiele!

Celebracja była zgodnie z gubryjskimi zwyczajami frenetyczna, Sam suzeren jednak tańczył tylko przez kilka sekund. W nieustannie zatroskanym gatunku jego rolą była zdwojona troska. We wszechświecie istniało zbyt wiele rzeczy, które powinny być martwe, aby jakimś zrządzeniem losu nie stały się któregoś dnia groźbą dla Gniazda.

Suzeren przechylił głowę najpierw w jedną stronę, a potem w drugą. Popatrzył w dół na sześciany danych, czarne i lśniące na okopconej glebie. Wydało mu się, że ocalone kryształy zapisu są połączone ze sobą dziwną więzią, wywołującą uczucie, które niemal, ale nie całkowicie, przekładało się na złowieszcze wrażenie lęku.

Nie było to rozpoznawalne doznanie psi ani żadna inna forma przeczucia o charakterze naukowym. Gdyby suzeren doświadczył czegoś takiego, nakazałby na miejscu obrócić sześciany w pył.

Niemniej jednak… było to bardzo dziwne.

Przez krótką chwilę zadrżał pod wpływem złudzenia, że wielofasetowe kryształy są oczyma, lśniącymi, czarnymi jak kosmos oczyma wielkiego i bardzo niebezpiecznego węża.