Выбрать главу

— Coś takiego! — mruknął, bo zauważył również nowe okna, wykute na przeciwległych ścianach tak, by powietrze mogło swobodnie krążyć.

Wszyscy rzemieślnicy wyszli, tylko Jancis pozostała w swoim kącie i coś pospiesznie pisała. Podniosła wzrok i uśmiechnęła się do harfiarza.

— Osiągnęliśmy tak wiele, Mistrzu Robintonie.

— A czy spałaś w ogóle zeszłej nocy, młoda kobieto?

Łobuzerski uśmiech utworzył dołeczki w jej policzkach.

— Tak spaliśmy. — Zaczerwieniła się. — To jest, oboje spaliśmy. To znaczy, Piemur zasnął pierwszy… O, kurczę!

Robinton roześmiał się z całego serca.

— Nie zrozumiem tego opatrznie, Jancis, chociaż zapewne i tak byś się tym nie przejęła. Nie pozwolisz chyba, by całe to zamieszanie opóźniło wasze formalne oświadczenie, prawda?

— Nie — odparła stanowczo. — Nawet chcę przyspieszyć datę. — Zaróżowiła się uroczo, ale nie spuściła wzroku. — To ułatwi sprawy. — Zebrała swoje rzeczy. — Wszyscy inni sąw sali komputerowej. Może ty też zechcesz spróbować.

— Ja? — Harfiarz zaniemówił. — To dobre dla młodych, odpornych umysłów, takich jak twój i Piemura, czy Jaxoma.

— Nauka nie jest przeznaczona wyłącznie dla najmłodszych, Mistrzu Robintonie — powiedział Siwsp.

— Cóż, zobaczymy — szepnął harfiarz, nerwowo wodząc palcami po twarzy. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie jest już w stanie zapamiętać słów i nut nowych piosenek i ballad. Takie osłabienie pamięci na pewno utrudni mu przyswajanie nowej wiedzy. Nie uważał się za próżnego lub dumnego człowieka, ale też nie chciał wyjawiać wszystkim swoich słabych stron. — Zobaczymy. Na razie mamy drobny kłopot…

— Z tą gromadą na zewnątrz pragnącą zobaczyć Siwspa mimo odmowy Mistrza Esselina? — spytała Jancis. — Upierają się tylko po to, żeby potem móc powiedzieć swoim panom i Mistrzom, że to zrobili.

— Siwspie, problemem jest ich liczba. Jeżeli się na to zgodzisz, wprowadzę ich i wyprowadzę. Pozostaną tu tylko tyle czasu, by mogli powiedzieć, że naprawdę cię widzieli.

— Robintonie, czy rzeczywiście sobie tego życzysz?

Robinton odchrząknął.

— Życzyłbym sobie, żeby wszyscy mieszkańcy Pernu mogli czerpać z twojej wiedzy, ale nawet przy maksymalnym powiększeniu tych sal nie jest to możliwe, ani zresztą mądre. Ludzie o zatwardziałych umysłach zazwyczaj upierają się przy głupich kwestiach, natomiast ci, którzy mają jakieś kłopoty będą uważać, że ich problemy są najważniejsze, albo że jesteś na tyle wszechmocny, by zaradzić wszystkiemu.

— Taki już jest świat, Mistrzu Robintonie — powiedział Siwsp, jak zwykle zgodny. — Ludzkość zawsze pokładała wiarę w wyroczniach.

— Wyrocznie? — to słowo było nieznane harfiarzowi.

— Z pełnym wyjaśnieniem tego fenomenu zaczekamy, dopóki nie będziesz miał wielu wolnych godzin, gdyż pliki dotyczące religii są bardzo długie. Wracając do teraźniejszości, jak zamierzasz zadowolić oczekujących na zewnątrz?

— Przysyłając ich w małych grupach, tak by wszyscy mogli zobaczyć cię i wypytać, choćby przez parę minut.

— W takim razie zaproś ich wszystkich do środka. Zewnętrzne czujniki wskazują, że jest ich tylu, ilu ten pokój może pomieścić.

Podczas gdy Mistrz Esselin przyglądał się z niezadowoleniem, cała gromada rzuciła się korytarzem.

— Dzień dobry, panowie — przywitał ich Siwsp melodyjnym głosem zaskakując nowo przybyłych i sprawiając, że zaniemówili. Przed wami znajduje się Sztuczna Inteligencja o Werbalnym Systemie Porozumiewania, która przechowuje informacje i odtwarza je na życzenie operatora. Zwracając się do mnie, posługujcie się proszę akronimem Siwsp. Widzę, że są wśród was górnicy. Niewątpliwie zauważyliście, że Mistrzowie Górnicy byli obecni na poprzednim wykładzie.

Na pewno będzie dla was z pożytkiem, jeżeli skonsultujecie się z nimi na temat nowych metod wytapiania rudy. Spodziewam się, że obaj Zarządcy, z Gromu i Nabolu, przynieśli Kroniki swoich Warowni. Są one niezbędne dla oceny obecnej i przyszłej wydajności posiadłości, którymi tak zręcznie zarządzacie w imieniu swoich Lordów Warowni. Wasi Szklarze i czeladnicy z Cechów w Igen i Ista posiadają w dołach piaskowych i kopalniach ołowiu najlepsze silikaty na tej planecie, dzięki czemu wytwarzacie najlepsze, najtrwalsze szkło. Jeśli mogę być w czymkolwiek pomocny waszym Cechom, proszę, zwróćcie się do Mistrza Robintona, aby przyznał czas na dłuższą rozmowę.

Większość obecnych po prostu gapiła się na ekran, próbując odnaleźć źródło tego bezcielesnego głosu. Szklarz z Isty długą chwilę się wahał, potem wystąpił krok do przodu, przełknął z trudnością i wyrzucił z siebie:

— Mistrzu Siwsp, Mistrz Oldive prosił mnie o zrobienie soczewek mikroskopowych.

— Tak, taki instrument jest niezbędny dla Cechu Uzdrowicieli.

— Przejrzałem nasze Kroniki, Mistrzu Siwsp. — Wyjął z torby pleśniejące kartki, splamione i pełne dziur. — Ale jak widzisz… — Wyciągnął je w stronę ekranu.

— Ułóż je na oświetlonym panelu, Mistrzu Szklarzu.

Szklarz rozglądał się po obecnych, szukając wsparcia, dopóki harfiarz nie podprowadził go do maszyny. Inni z podziwem wpatrywali się w odważnego rzemieślnika. Część jednej z kart ukruszyła się w chwili, gdy układał ją na oświetlonej powierzchni. Jego czeladnik śmiało rzucił się naprzód i poprawił odłamany róg strony.

W tej samej chwili ekran rozjaśnił się pokazując bardzo zniszczony rysunek. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawiły się brakujące linie i, podczas gdy widzowie wzdychali ze zdumienia, rysunek się scalił. Z otworu drukarki wysunęła się kartka, i oszołomiony czeladnik podniósł ją na prośbę Siwspa.

— Patrzcie! Patrzcie! Lepszy, niż gdyby wykonał go najzręczniejszy rysownik — wykrzyknął podekscytowany.

— Proszę o następną stronę — powiedział Siwsp, i szklarz, trochę niezdarnie, wykonał jego polecenie.

Wkrótce, ku zachwytowi wszystkich obecnych w pokoju, brakujące notatki i wyjaśnienia zostały odtworzone.

— Czy macie jakieś pytania odnośnie wykonywania mikroskopu, urządzeń do ustawiania ostrości, czy soczewek? — spytał Siwsp uprzejmie.

Czeladnik zadał kilka pytań, bo jego mistrz był zbyt oszołomiony, by wykrztusić choć jedno słowo.

— Gdyby w czasie produkcji powstały jakieś wątpliwości… — kontynuował Siwsp.

— Podczas czego? — czeladnik nie znał tego słowa.

— Podczas wyrabiania. Przekażcie pytania do Mistrza Robintona albo powróćcie tu po dodatkowe wyjaśnienia lub dalsze demonstracje.

Po tym łatwo już było Robintonowi wyprowadzić grupę z pokoju i popędzić ją korytarzem.

— To zabrało dziesięć minut. — powiedział Siwsp cichym głosem. — Czas dobrze wykorzystany.

— Czy ktoś ci doradził, abyś ustanowił mnie swoim pomocnikiem? — spytał rozbawiony Mistrz Harfiarz.

— Twoja bezstronność jest legendarna, Mistrzu Robintonie, i dopiero co udowodniłeś swoje skrupulatne poczucie sprawiedliwości. Mistrz Esselin zawsze przyzna pierwszeństwo osobom o wysokiej randze, podczas gdy szklarz rzeczywiście pilnie potrzebował moich informacji. Gdy tylko przybył tu wczesnym rankiem, powinno się go było od razu uwzględnić w grafiku, a tymczasem Mistrz Esselin zignorował go.

— Tak? — Robinton był poirytowany.

— Jeśli dopilnujesz, żeby nie przekraczał granic swoich bardzo zresztą niewielkich kompetencji, na przyszłość unikniemy niepotrzebnych zadrażnień.