Выбрать главу

— Ach, już są — zawołała Lessa.

F’nor wbiegł do pokoju, widać było, że ubierał się w pośpiechu.

— Canth powiedział, że to coś ważnego. — Rozejrzał się ze zdziwieniem po pokoju, a potem spojrzał pytająco na Lessę.

— Siwsp chce, by Farli udała się na mostek „Yokohamy” — wyjaśniła — ale Farli nie rozumie wskazówek. Ty i Canth jesteście jedynymi na Pernie, którzy opuścili planetę. Pomyśleliśmy, że Canth może wytłumaczyć Farli, czego od niej oczekujemy.

Słuchając jej, F’nor zdjął czapkę jeździecką i zrzucił ciężki ubiór. Gdy skończyła, skrzywił się.

— To wcale nie będzie takie łatwe, Lesso. Przede wszystkim do tej pory nie wiem, dzięki czemu Canth i ja zdołaliśmy polecieć na Czerwoną Gwiazdę.

— Pamiętasz, o czym wtedy myślałeś? — spytał F’lar.

F’nor roześmiał się.

— Myślałem, że muszę zrobić coś, co powstrzymałoby ciebie od popełnienia takiego głupstwa. — Zmarszczył brwi. — Teraz sobie przypominam. Był tam Meron i usiłował nakłonić swoją jaszczurkę ognistą do lotu. Zniknęła w jednej chwili, ale nie wiem czy kiedykolwiek wróciła.

— Farli się nie boi — oznajmił Piemur stanowczo. — Po prostu nie rozumie, gdzie ma zrobić to, czego się nauczyła.

F’nor rozłożył ręce.

— Jeśli nawet Farli tego nie rozumie, to chyba żadna inna jaszczurka także nie pojmie, o co wam chodzi.

— Ale czy Canth może wyjaśnić jej, że opuścił planetę? Że był w przestrzeni kosmicznej? — nalegała Lessa.

Canth, możesz to zrobić? spytał F’nor swojego brązowego smoka. Canth właśnie wspinał się na szczyt ponad Lądowiskiem, aby ogrzać się w promieniach wschodzącego słońca.

Pokazałeś mi, dokąd chciałeś się udać. Poleciałem tam.

F’nor powtórzył odpowiedź Cantha i dodał:

— Planeta jest większym celem niż statek kosmiczny, którego nie widzimy.

Farli nie rozumie, mówił dalej smok. Zrobiła to, o co ją proszono tak, jak zawsze to robiła.

Canth, spytała Lessa smoka wprost, a czy ty rozumiesz, o co prosimy Farli?

Tak, chcecie, żeby udała się na statek i zrobiła tam rzeczy, których nauczyła się tutaj. Nie rozumie, dokąd ma pofrunąć. Nigdy tam nie była.

Jaxom poruszył się niespokojnie na krześle. Biorąc pod uwagę, jak ciężko Piemur pracował z Farli, było naprawdę okropne, że to maleńkie stworzenie nie rozumiało najważniejszej sprawy.

Ruth, a ty rozumiesz, o co tu chodzi? spytał swojego białego smoka. Czasami jaszczurki ogniste słuchały Rutha, chociaż ignorowały polecenia wszystkich innych.

Tak, ale dla jaszczurki, która nie była tam wcześniej, to zimna i długa podróż. Ona naprawdę chce was zrozumieć.

Przez głowę Jaxoma w jednej chwili przeleciało wiele myśli, ale przede wszystkim uświadomił sobie, że Ruth nie jest zbyt duży, by zmieścić się na mostku, jeśli złoży skrzydła na grzbiecie i wyląduje dokładnie na podłodze przed drzwiami windy. Będzie też musiał pozostać nieruchomy, gdyż Siwsp powiedział, że nie ma tam grawitacji. Ruth będzie w stanie nieważkości. Siwsp nie sądził, by stanowiło to trudność dla smoka lub jaszczurki ognistej, przyzwyczajonych do unoszenia się w przestrzeni. Ale niewątpliwie przewidywał nieuniknione kłopoty z jaszczurkami, i właśnie dlatego niestrudzenie wbijał mu do głowy rozkład urządzeń na mostku i wykładał o tym, jak należy się zachować przy braku grawitacji. Jednak dopóki Farli nie spełni swojej misji na „Yokohamie” i nie włączy systemu podtrzymywania życia, Ruth i Jaxom nie mogą się tam udać.

Siwsp już dawno polecił, by w Jaskiniach Katarzyny poszukano skafandrów kosmicznych. Znaleziono dwa, czy raczej resztki dwóch. Rzemieślnicy wyprodukowali zbiorniki tlenu. Nie było to trudne, bo przypominały inne zbiorniki gazu, na przykład te do kwasu azotowego, HNO3, jak już Jaxom potrafił to nazwać, znając skład chemiczny mikstury wytwarzającej płomienie spalające Nici. Ale bez skafandra delikatne ludzkie ciało nie przetrwałoby w absolutnym zimnie próżni, która obecnie panowała na mostku „Yokohamy”.

Jaxom pomyślał, że teraz Siwsp będzie musiał wytworzyć odpowiedni ekwipunek. Odbył już kilka długich narad z Mistrzem Tkaczem Zurgiem. Ale to zajmie dużo czasu, a przecież pomysłowe zespoły Zurga i Hamiana i tak ciężko pracowały nad nowymi wynalazkami. Jeżeli trzeba by było czekać zbyt długo, rozczarowani Lordowie Warowni przestaną wreszcie popierać Lądowisko.

Gdyby tylko Farli zrozumiała, gorączkował się Jaxom, szukając we własnym umyśle podpowiedzi, których on i Ruth mogliby jej udzielić. Ruth pojmował różnicę między salą ćwiczebną a mostkiem „Yokohamy”, ale był dużo inteligentniejszy od Farli. On tyle rozumie, myślał Jaxom z dumą. Wie to samo, co ja.

Tak, to prawda. Ton Ruth był niemal oskarżycielski. To nie tylko bardzo daleka droga w pomiędzy, ale jeszcze dalsza w górę.

Chociaż Jaxom zerwał się na równe nogi krzycząc: „Nie, Ruth, nie!”, było już za późno. Gdyż Ruth już wszedł w pomiędzy.

— Jaxom! — krzyknęła Lessa z pobladłą twarzą. — Wysłałeś go?

— Nie! Sam poleciał! — Jaxom był przerażony. Farli zaczęła wykrzykiwać, rozłożyła skrzydła, a jej oczy mieniły się pełną przerażenia i gniewu czerwienią.

Na zewnątrz Ramoth i Mnementh zaryczały ostrzegawczo.

Cicho, Ramoth, Mnementh! uspokajała je Lessa. — Obudzimy wszystkich na Lądowisku i dowiedzą się, że stało się coś złego. — Chwyciła F’lara za ręce, szalejąc ze strachu o Rutha… i Jaxoma.

— Jaxom? — udało się wykrztusić F’larowi na widok szoku malującego się na jego twarzy. Pobladła Mirrim podbiegła do Jaxoma, a zaniepokojeni jeźdźcy zielonych smoków podskoczyli z drugiej strony, gotowi go podtrzymać. Robinton i F’nor stali ogłupiali, niezdolni do reakcji. Tylko Jancis obserwowała ekran i odliczała.

— Wszystko w porządku — zdołał powiedzieć Jaxom, chociaż zupełnie zaschło mu w ustach. Mocna więź, jaka zawsze łączyła go z Ruthem, osłabła tak, że ledwie wyczuwał dotknięcie jego umysłu. — Nadal jest ze mną.

— Kazałeś mu polecieć? — dopytywał się F’lar, tak rozwścieczony, że Lessa aż się cofnęła.

Jaxom spojrzał na Przywódcę Weyru Benden nieprzeniknionym wzrokiem.

— Na Skorupy! On po prostu odleciał. Ruth ma własną wolę!

Jancis zerwała się na równe nogi, gestykulując w stronę ekranu.

— Tam! Jest tam! Doliczyłam do dziesięciu.

Na mostku, ze skrzydłami ciasno złożonymi i spłaszczonym ciałem, stał Ruth. Nagle zaczął się unosić do góry. Rozglądał się wokół siebie ze zdziwieniem, aż wreszcie jego głowa dotknęła sufitu.

— Ruth! Jaxom! Dobra robota! — tryumfalny głos Siwspa przebił się ponad okrzyki zdumienia rozbrzmiewające w pokoju. — Jaxomie, powiedz Ruthowi, żeby nie był zdziwiony, że się unosi do góry. Jest w stanie nieważkości, nie ma tam siły przyciągania. Ostrzeż go, by nie wykonywał gwałtownych ruchów. Czy on to rozumie, Jaxomie?

— Powiedziałem mu. On rozumie — odrzekł Jaxom, wpatrując się zafascynowanym wzrokiem w ekran.

— Widzisz, Farli! — Piemur wskazywał podekscytowany. — Ruth pokazał ci drogę. — Ale Farli była tak oszołomiona nagłymi okrzykami radości i hałasem, że Piemur musiał złapać jej głowę i obrócić ją w stronę ekranu i Rutha. — Idź do Rutha! — Mała królowa zaskrzeczała, wystartowała z ramienia Piemura, i zniknęła.