— Więc za Ranrelem — stwierdził Asgenar. — Uważamy, że Bargen z Dalekich Rubieży także jest z nami.
— Naprawdę? Myślałem, że będzie głosować tak, jak inni, eh… starsi Lordowie.
— Siwsp zrobił na nim wrażenie. Jest trochę dziwny, ale nie poparłby rozrzutności Blesserela ani bierności Terentela.
— To daje Ranrelowi osiem głosów w pierwszym głosowaniu. Nieźle. Może jednak zebranie nie będzie trwało zbyt długo.
— Jak poszło wczoraj?
— Dość łatwo — odparł Jaxom. — Musiałem tylko zamknąć drzwi ładowni.
— Drzwi? — Asgenar pochylił się bliżej i zaczął szeptać. — Jaxomie, jak się czułeś sprowadzając Sallah Telgar z powrotem na Pern?
Jaxom zesztywniał z zaskoczenia. Nie spodziewał się, że Asgenar może mieć tak makabryczne upodobania.
— Nieraz wysyłano mnie z dziwnymi zadaniami, Asgenarze, ale to było najbardziej niezwykłe.
— Siwsp powiedział, że zamarzła w pozycji, w jakiej umarła. Czy widziałeś jej twarz? Jak wyglądała?
— Nic nie widzieliśmy — skłamał Jaxom. Nawet gdyby to pytanie zadał Larad, potomek Sallah, też nie chciałby zaspokoić takiej ciekawości. — Przód hełmu był zbyt oszroniony.
— Zastanawiałem się tylko czy wyglądała jak my — powiedział rozczarowany Asgenar.
— Oczywiście, że tak — żachnął się Jaxom. — Wszyscy osadnicy byli ludźmi, takimi, jak my. Czego się spodziewałeś?
— Nie wiem, ale…
Jaxom ucieszył się, że właśnie wtedy Lytol poprosił o spokój. Jako były Lord Opiekun Ruathy, Lytol został wybrany na arbitra spotkania. Nadal miał prawo głosu na znak szacunku dla jego uczciwości i prawości charakteru, którymi odznaczył się wychowując dziedzica Ruathy aż do jego pełnoletności.
— Wszyscy wiemy, po co się tu zebraliśmy. Trzej prawowici synowie zmarłego Lorda Oterela, najstarszy Blesserel, oraz dwaj młodsi, Terentel i Ranrel, kandydują do sukcesji.
— Dalej, Lytolu. — Groghe niecierpliwie popędzał Lorda Opiekuna. — Głosujmy! Zobaczymy, jak wygląda sytuacja.
Lytol przez chwilę mierzył Groghe’a spojrzeniem.
— Istnieją odpowiednie procedury, a my będziemy ich przestrzegać.
— Myślałem, że przejąłeś nowe obyczaje — powiedział sarkastycznie Sangel.
Lytol spojrzał ostro na Lorda Warowni Boll. Twarz miał pozbawioną wyrazu. Sangel poruszył się niespokojnie i spojrzeniem poprosił Nessela o poparcie. Z lekkim uśmiechem Nessel zwrócił się do swego sąsiada z prawej strony, Laudeya i mruknął coś pod nosem.
Nieporuszony, Lytol mówił dalej.
— Zauważcie, że sposób w jaki Rada zajmuje się tą sprawą, nie zmienił się odkąd został ustalony dwa i pół tysiąca Obrotów temu. Zatwierdzona wówczas Karta przewiduje wszelkie okoliczności. Postąpimy jak zwykle.
Zaskoczony Warbret z Isty pochylił się w stronę Laudeya, aby przekazać mu na ucho swoje zdanie. Na twarzy Laudeya malowała się dezaprobata.
— Jeśli nie ma dalszych uwag — kontynuował Lytol, prześlizgując się wzrokiem po twarzach zebranych — głosujemy po raz pierwszy. Chyba nie muszę przypominać, że do zatwierdzenia kandydata potrzeba co najmniej dwanaście głosów. Oznaczcie swoje karty następująco: 1 dla Blesserela, 2 dla Terentela, 3 dla Ranrela.
Usiadł, ujął pióro i osłaniając notatnik dłonią, wpisał swój wybór, po czym złożył kartkę i wyrwał ją z notatnika.
Jaxom zauważył, że wszyscy przy stole uczynili podobnie i zastanawiał się, czy ktoś z nich zdawał sobie sprawę, że używali nowych materiałów do dokonywania starożytnej czynności.
Podano Lytolowi kartki. Pomieszał je, by kolejność nie zdradziła tożsamości głosujących. Następnie odczytał głosy, dzieląc je na trzy porządnie ułożone stosiki. Jeden z nich był dużo grubszy niż dwa pozostałe. Lytol uważnie policzył kartki z każdego stosu i ogłosił wynik.
— Blessereclass="underline" pięć głosów; Terenteclass="underline" trzy głosy; Ranreclass="underline" siedem. Nie ma większości.
Jaxom odetchnął głęboko. Głosowanie odbyło się tak, jak się tego spodziewał, ale nawet teraz, siedem głosów w pierwszym głosowaniu stanowiło już drobny triumf dla Ranrela. Lytol zgniótł papierki z głosami, włożył do piecyka, i patrzył jak płonęły, po czym znów powstał.
— Kto przemówi za Blesserelem, najstarszym synem? — spytał zgodnie z procedurą.
Jaxom opadł na ciężkie krzesło, zadowolony, że poduszki zapewniały nieco wygody. Nienawidził tej nudnej części. Starsi Lordowie nigdy nie skończą, jeśli tylko da im się okazję do gadania. Potem przypomniał sobie swoją tajną misję.
Ruth, proszę powiedz Mistrzowi Robintonowi, że Ranrel dostał siedem głosów, Blesserel pięć, a Terentel trzy, i jestem prawie pewny, że Torik głosował na Terentela. On tego nie traktuje poważnie, ale może być uciążliwy, przekazał Jaxom smokowi.
Powiedziałem harfiarzowi, spodziewał się tego.
Obaj się spodziewaliśmy, ale to będzie długi dzień. Dobrze ci na słońcu?
Tak! Mamy piękny dzień.
Dla ciebie.
Później będziesz miał czas na zabawę i taniec. Teraz musisz być Lordem Warowni.
Jaxom gwałtownie się rozkaszlał, żeby ukryć niepowstrzymany śmiech. Sięgnął po kielich, odpowiadając niewinnym spojrzeniem, gdy pozostali potępiająco marszczyli brwi. Kiwnął głową Sangelowi, przepraszając go za przerwanie jego wyważonych uwag popierających Blesserela. Potem powstał Begamon i serią niepowiązanych ze sobą zdań usiłował pozyskać głosy dla Terentela. W głębi duszy Jaxom uważał, że ktoś inny umiałby poprzeć Terentela lepiej niż Lord Neratu.
Przy drugim głosowaniu Terentel stracił dwa głosy na korzyść Blesserela. Najstarszy syn zdobył sześć głosów, a Ranrel osiem. Jak przedtem, Lytol spalił kartki. Bardzo niewielka przewaga. Jaxom usiłował powstrzymać nerwowe drgania nogi.
Groghe dał znak, że pragnie mówić. Lytol udzielił mu głosu.
— Nie jestem tu najstarszy, ale zarządzam Fortem dłużej niż którykolwiek z was zarządza swoimi Warowniami, oprócz Sangela. — Groghe ukłonił się i uśmiechnął do Lorda Warowni Boli. — Tillek był trzecią Warownią utworzoną…
— Cytujesz „Obrzydliwość”? — spytał Sangel podstępnie.
— Siwsp widział i zarejestrował Kroniki wszystkich Warowni, co z trudem mógłbym nazwać obrzydliwym zajęciem, chociaż mogło być nudne, jeśli twoi przodkowie wypisywali tak wiele bzdur jak moi…
— Bez dygresji, Groghe — napomniał go niecierpliwie Lytol.
— Chodzi o to, że James Tillek, który założył tę Warownię, był człowiekiem spoglądającym w przyszłość. Wykonał mapy wybrzeży i zorganizował pierwszy Cech Rybaków. Tillek zawsze był najbezpieczniejszym portem na zachodnim wybrzeżu, z największą flotą i największą liczbą Mistrzów Żeglarzy. Jego Lordowie zawsze pomagali rybakom i popierali ich. Ranrel tak szanuje swoje dziedzictwo, że zdobył węzeł Mistrza w Cechu Rybaków…
— Zrobił to, bo Oterel wyrzucił go z Warowni — odparował Sangel.
— Spokój! — głos Lytola zagrzmiał z niezwykłą siłą, a Sangel zamilkł.
— Jakkolwiek było — ciągnął Lord Groghe — jest jedynym synem Oterela, który ciężko pracował! Uważam, że zasługuje na Warownię. Fort udziela mu pełnego poparcia jako Lordowi Tilleku.
Pomruki „dobrze powiedziane” sprawiły, że Groghe, siadając, zaczerwienił się z zadowolenia.
Larad poprosił o głos i mówił zwięźle, dodając, że podczas ostatnich miesięcy życia Oterel był zbyt chory, żeby zajmować się sprawami Warowni i jedynym synem, który go zastępował, był Ranrel. Jeśli jednak Blesserel lub Terentel uczynili coś dla Warowni w czasie choroby ojca, chciałby o tym usłyszeć.