Выбрать главу

— A co z tymi, którzy pracują bez pozwolenia swojego Mistrza Cechu? — rzucił Sangel pogardliwie. Wszyscy wiedzieli, że ma na myśli Moriltona.

— To jest wewnętrzna sprawa Cechu — powiedział Lytol — i zostanie rozsądzona przez zainteresowane strony, nie przez naszą Radę.

— Ale co się stanie, jeśli nie będziemy mogli otrzymywać szkła?

— Szkła nie brakuje — przerwał Groghe. — Kupujemy wszystko, czego potrzebujemy, i od kogo chcemy. Po prostu! A wielu z nas kupuje w jednej siedzibie Cechu, woląc ją od innych. Zawsze tak było i zawsze tak będzie.

Mistrz Robinton chce wiedzieć, co opóźnia ogłoszenie wyników, przekazał Ruth Jaxomowi.

Gadanie. Wybrano już nowego Lorda, ale Lytol obedrze mnie ze skóry, jeśli sam powiadomię was o wyniku. — Głos Rutha ukoił Jaxoma, który pienił się słysząc te subtelne i mniej subtelne docinki. Ale przynajmniej wiedział teraz, których Lordów miał obserwować: Cormana, Nessela, Sangela i Begamona. Corman był na tyle śmiały, że mówił wprost, ale inni pielęgnowali urazy i niezadowolenia, a to nie prowadziło do niczego dobrego. Czy ich niechęć pochodziła ze strachu przed Siwspem, czy raczej z oporu przeciw zmianom?

— Czy są inne sprawy do omówienia na Radzie? — spytał Lytol zgodnie z procedurą.

— Mam pytanie — powiedział Torik wstając.

— Słucham, Lordzie Toriku.

— Kto będzie Lordem Lądowiska?

Tym razem nawet Lytol stracił spokój i w zaskoczeniu wpatrywał się w Lorda Południowej Warowni.

Torik uśmiechnął się z satysfakcją.

— Miejsce tak ważne jak Lądowisko nie może być pozostawione bez nadzoru. — To, co mówił brzmiało rozsądnie, ale Jaxom prawie zakrztusił się na widok zaszokowanych twarzy niektórych Lordów, gdyż wyraźnie było widać, że wyczuwają znaczenie Lądowiska. Jednak inne twarze pozostały nie zmienione, potwierdzając przypuszczenia Jaxoma. Sangel, Nessel, Sigomal, Corman, Begamon i Laudey nie byli zbyt poruszeni, chociaż Lord Igenu wydawał się raczej onieśmielony niż przeciwny.

— Do tej pory nigdy nie zajmowałeś się takimi drobiazgami — Jaxom usłyszał sam siebie przeciągającego zabawnie słowa. — Lord Opiekun Lytol, Mistrz Harfiarz Robinton i D’ram, jeździec Tirotha, wspólnie zarządzają Lądowiskiem i reprezentują interesy Warowni, Cechów i Weyrów. I takie zespołowe zarządzenie okazało się bardzo dobre. Zawsze byłeś mile widziany na Lądowisku, Lordzie Toriku.

— Kiedy odkryliśmy Siwspa — powiedział Lytol, stanowczo przejmując prowadzenie zebrania — zwołano tam konferencję. Ośmiu Lordów Warowni, ośmiu Mistrzów Cechów i siedmiu Przywódców Weyrów jednogłośnie zadecydowało, że ze względu na historyczne znaczenie i rolę, jaką będzie spełniało w kształceniu ludzi, obszar Lądowiska pozostaje miejscem nie przypisanym nikomu w szczególności.

Corman mruknął coś z irytacją do Nessela, ale kiedy Lytol skinął na niego by przemówił, milczał ponuro.

— Jak duży jest ten obszar? — Torik prawie rzucił się na Lytola zadając pytanie.

Lytol spoglądał na niego przez chwilę z subtelną naganą, zanim odpowiedział:

— Taki sam, jak to zaznaczono na mapie osadników.

Torik skrzywił się i usiadł. Rzucał zagadkowe spojrzenia na zebranych, jakby chciał wysondować ich opinię… Jaxom obserwował go nieznacznie, ale nie potrafił odgadnąć, jakie myśli mogły kłębić się w pożądliwym umyśle Południowca. Z pewnością zdawał on sobie sprawę z tego, że kolejne zdobycze terytorialne spotkają się z oporem Cechów, Warowni i Weyrów, a już zwłaszcza tych ostatnich. Jaxom zaczął żałować, że podał Torikowi rozwiązanie problemu Wielkiej Wyspy, bo właśnie te kłopoty przez ponad dwa Obroty powstrzymywały Torika od spoglądania na wschód. Jaxom westchnął. Czasem jeden rozwiązany problem przysparza wielu innych.

Poczuł wielką ulgę, kiedy bez dalszych dyskusji Lytol zamknął obrady. Niektórzy protestowali, ale Lytol zignorował ich, co było jego prawem. Chociaż Jaxom bardzo już chciał wyjść z Wielkiej Sali, musiał jeszcze znieść ostatnią ceremonię.

Skończyliśmy, przekazał Ruthowi.

Lytol stanął na czele procesji, Jaxom zręcznie zajął miejsce między Cormanem a Asgenarem, a przed Lordem Fortu, uśmiechając się do niego przepraszająco. Lytol, zgodnie z tradycją, trzykrotnie uderzył pięścią w drzwi, które natychmiast zostały otwarte przez głównego Zarządcę Warowni Tillek. W głębi ducha Jaxom był zdania, że wszyscy Zarządcy mieli jakiś tajemniczy instynkt, który pozwalał im wyczuć zakończenie spotkania. Lytol schylił głowę, a mężczyźni stojący po obu stronach obrócili koło zamka i odciągnęli skrzydła wielkich drzwi otwierając je na oścież. Świecące jasno słońce było niemal tak oślepiające jak świetne stroje ludzi tłoczących się na stopniach. Najbliżej znajdowali się trzej kandydaci: Blesserel stojący w samym środku i wyglądający na wielce zadowolonego z siebie, Terentel, nieco z boku z idiotycznym wyrazem twarzy, i Ranrel, stojący spokojnie dalej na prawo. Za nimi ustawili się Mistrz Robinton, Sharra, Sebell, Menolly i Przywódcy Weyru Benden.

Jaxom uniósł koniuszki ust w ledwo dostrzegalnym uśmiechu i dojrzał wyraz ulgi malujący się na ich twarzach w chwili, gdy Lytol rozpoczął formalne ogłoszenie wyników.

— Podczas trzeciego głosowania osiągnięto większość dwunastu głosów — oświadczył, gdy szmer głosów przycichł na tyle, żeby jego głos był słyszalny. — Rada wybrała nowego Lorda Warowni. Lordzie Ranrelu, jako pierwszy chciałbym ci pogratulować tego zaszczytu.

Od granitowych ścian Tilleku odbiły się echem radosne okrzyki. Ranrel wydawał się zaszokowany i niezbyt pewny, czy może uwierzyć własnym uszom. Blesserel wyglądał tak, jakby gotował się do morderstwa, a Terentel tylko wzruszył ramionami, obrócił się na pięcie i przepchnął przez tłum do najbliższej beczki z winem. Ze szczytów wzgórz smoki ryknęły swoje gratulacje, a nad głowami zebranych radośnie fruwały jaszczurki ogniste, dołączając swoje wysokie głosy do ryku smoków.

Lord Ranrel został natychmiast otoczony przez przyjaciół klepiących go w plecy, ściskających za ramiona i wykrzykujących gratulacje. Do Blesserela podeszli Sigomal, Sangel, Nessel i Begamon. Jaxom nie trudził się obserwowaniem reakcji Blesserela. Twarz Sigomala ściągnęła się z niezadowolenia i malowała się na niej przebiegłość, która nie wróżyła nic dobrego nikomu, kto wyszedłby mu dziś w drogę.

— Było bardzo ciężko? — spytała Sharra obejmując Jaxoma. — Ruth mówił, że jesteś zły i zdenerwowany, ale nie wiedział dlaczego.

— Byłem i jestem. Daj mi swój kielich — odrzekł, potrzebując kojącego trunku. — Chodźmy do Sebella i Mistrza Robintona. Też powinni usłyszeć o niektórych rzeczach. Twój brat chciał wiedzieć, kto zostanie Lordem Lądowiska.

Sharra przewróciła oczami ze zdumienia.

— Nigdy się nie nauczy, prawda? Co mu powiedzieliście?

— Prawdę — odrzekł Jaxom. — Pamiętasz, jak zaprosiliśmy Breide’a, żeby upewnić się, że Torik dowie się, jak ważnym odkryciem jest Siwsp?

Sharra zmarszczyła nos. Jaxom uważał ten jej nawyk za czarujący.

— Był tak wściekły na Denola, który zajął jego wyspę, że nie mógł myśleć o niczym innym. — Rzuciła uważne spojrzenie na męża. — Powiedziałeś mu o nieodwołalności nadania?

— Groghe mu powiedział. Potrzebowaliśmy jego głosu dla Ranrela.