Выбрать главу

— Po prostu nie chcę, żeby się przesuwały — odparła nadąsana Mirrim.

— I tak będą się przesuwać. Przez całą drogę na „Yokohamę” — zauważył S’len uśmiechając się do niej.

— Już dość! Ruszamy! Teraz, Ruth! — zawołał Jaxom, czując, jak dłonie Sharry zaciskają się mocniej na jego pasie. Przekazał Ruthowi wizję mostku i usłyszał, że biały smok podaje instrukcje Path i Bigathowi.

Istniało wiele rzeczy, których Jaxom nie rozumiał w związku z Siwspem, a z kolei sztuczna inteligencja nie była w stanie zrozumieć smoczych zdolności. Na przykład, jaki ciężar smok może przenieść? Odpowiedź brzmiała: Taki, jaki smok uważa, że może przenieść. Odpowiedź tę Siwsp uważał za dziwaczną, i z pewnością niezbyt pomocną, kiedy potrzebne były dokładne liczby.

Następne pytanie: Skąd smoki wiedzą dokąd się udają? Stwierdzenie, że jeźdźcy im to mówią nie wyjaśniało Siwspowi niczego. Choć wiedziały, co to jest teleportacja, nie mógł zrozumieć dlaczego telekineza była ideą niemożliwą do wyjaśnienia smokom czy jaszczurkom ognistym. Zwłaszcza, kiedy Ruth zrozumiał to, czego nie pojęła Farli, czyli konieczność udania się na „Yokohamę”.

Rozmyślając o tej wspólnej podróży na statek kosmiczny, Jaxom spytał Rutha, czy może unieść dwóch jeźdźców, jak również dwie ciężkie baryłki, jedną z czystą wodą, a drugą z wodą gazowaną. Ruth potwierdził, chociaż według Siwspa było to więcej niż drobny smok był w stanie unieść.

— Jeśli Ruth uważa, że może to zrobić, to znaczy że może — mógł tylko odrzec Jaxom. — To nie jest daleko.

Może będzie łatwiej, zaproponował Ruth, gdy już miał startować, po prostu wejść w pomiędzy z ziemi, zamiast najpierw lecieć w górę?

Czyżby ładunek mimo wszystko był dla ciebie zbyt ciężki? Jaxom zaczął się z nim drażnić.

Oczywiście, że nie. Tylko nieporęczny! Wszyscy gotowi. Ruszamy!

Pięć towarzyszących im jaszczurek ognistych pisnęło, a w następnym momencie pojemniki stuknęły o ściany mostka. Rozległy się okrzyki zdumienia trzech osób, które znalazły się tu po raz pierwszy. Jaxom usłyszał jak Sharra wciąga głęboko powietrze. Odwrócił się i zobaczył wyraz zachwytu na jej ślicznej twarzy, kiedy tak patrzyła na niesamowity widok Pernu otoczonego czernią kosmosu, rozciągający się pod nimi. Meerowi i Taili, jej jaszczurkom ognistym, a także trójce Mirrim: Reppie, Lokowi i Tolly’emu, również udało się dotrzeć na miejsce i teraz latały po całym mostku, popiskując z zachwytu nad stanem nieważkości.

— Och! — wydusiła z siebie, a jej oczy błyszczały. — Teraz rozumiem, kochany, dlaczego to wszystko tak cię pochłonęło. Pern jest taki piękny, wygląda stąd tak spokojnie. Gdyby tylko ci kłótliwi, skwaszeni starcy mogli zobaczyć stąd nasz świat. To jest niewiarygodne, prawda Mirrim? — Nie było odpowiedzi. — Mirrim?

Jaxom obrócił się w stronę jeźdźczyni zielonej smoczycy, która gapiła się z wytrzeszczonymi oczami przez szerokie okno.

— To jest Pern? — spytała Mirrim urywanym głosem. — Tam w dole? — Prawie bezwładną dłonią wskazała kierunek.

— Tak, to Pern! Czy to nie wspaniały widok! — Jaxom próbował dodać jej otuchy, bo Mirrim była zupełnie zdruzgotana.

— S’len, wszystko w porządku?

— Tak sssądzę — zabrzmiała niepewna odpowiedź. Jaxom uśmiechnął się do Sharry.

— Jest niesamowity — przyznał z nonszalancją osoby obznajomionej z nową sytuacją. — Ale ruszcie się. Pamiętacie jak Siwsp przypominał nam, że nie możemy marnować tlenu?

— Dlaczego? — zapytała Mirrim, która już odzyskała swoją zwykłą pewność siebie. — Musimy tylko sprowadzić więcej pojemników. — Szybkim ruchem odpięła jeździecką uprząż.

— Ostrożnie, Mirrim. Jesteś w… ach, uwaga! — Jaxom urwał. Mirrim zapomniała, jak powinna poruszać się w stanie nieważkości i płynęła teraz w stronę sufitu. — Wyciągnij rękę i bardzo ostrożnie odepchnij się od stropu. Właśnie tak.

Mirrim była zbyt zaskoczona, żeby krzyczeć. Poza tym, nie chciała pokazać się ze złej strony. Postąpiła zgodnie ze wskazówkami i nawet udało jej się słabo uśmiechnąć, gdy schwyciła wysunięty na pomoc pysk Path. Na szczęście, zielona smoczyca była wciśnięta dość ciasno między poręcz a ścianę, dzięki czemu uniknęła niewygód stanu nieważkości.

— Kiedy zsiadasz, poruszaj się powoli i płynnie, S’lenie. Trzymaj się szyi smoka albo czegoś innego — radził Jaxom. Zanim odpiął swoją uprząż skinął na Sharrę, żeby też usłuchała jego rady.

Zachęcając ich i doradzając, nadzorował rozładunek. S’len pokrzykiwał z radości, kiedy zdał sobie sprawę, że potrafi przesuwać ciężkie pojemniki jednym pchnięciem palca.

— Są nadal nieporęczne — orzekła Mirrim, popychając jeden z pojemników w stronę przechowalni. Potem uśmiechnęła się. — T’gellan powinien mnie teraz zobaczyć. Ale rozumiem, dlaczego Siwsp wybrał zielone smoki.

— Choć raz zielone dostały najlepsze zadania — dodał S’len z dumą.

— Zielone smoki są bardziej wszechstronne, niż to się ludziom wydaje — stwierdziła Mirrim stanowczo. — Nie mogę powiedzieć tego samego o zielonych jaszczurkach ognistych — ciągnęła kwaśno, obserwując niedorzeczne wyczyny Reppy i Loka, którzy przekręcali się, ćwierkając entuzjastycznie. Meer, Talia i jej brązowy Tolly porzucili takie bzdury i przywarły do okna. Były tak zafascynowane, że nawet nie poruszały skrzydłami.

Gdy smoki zostały rozładowane, Ruth zachęcił Path i Bigatha do przyłączenia się do niego przy oknie. Biały smok unosił się spokojnie na wyższym poziome, ale Path i Bigath mieli trochę kłopotów, które obserwujących je ludzi niezmiernie śmieszyły.

— Szybko się tego nauczą — powiedział Jaxom, obserwując je z aprobatą. — W końcu są przyzwyczajone do latania.

Kiedy pojemniki z tlenem zostały bezpiecznie rozmieszczone, także ludzie mogli oddać się oglądaniu wspaniałości olbrzymiej planety pod nimi.

— Czy widok zawsze pozostaje taki sam? — spytała Mirrim. — Nie widzę stąd Bendenu.

— Ani Ruathy — dodała Sharra.

— Ledwo mogę dojrzeć Wschodni Weyr — wtrącił S’len — a myślałem, że jest całkiem spory.

— To jest właśnie orbita synchroniczna, przyjaciele; statek zawsze pozostaje w tej samej pozycji w stosunku do planety — tłumaczył Jaxom. — Jednak jeśli przesuniecie się do pierwszego okna… powoli! — Złapał Mirrim zanim odepchnęła się zbyt mocno od okna. — Możemy zobaczyć wybrzeże Neratu i część Bendenu na tylnym ekranie, ale — dodał kiwając głową w stronę Sharry — Południowa Warownia jest za horyzontem.

— No to nie wpuszczaj tu Torika, bo jedyne, czego będzie chciał, to zobaczyć rozciągającą się pod nim Południową — odparła z cierpkim uśmiechem.

Udało im się przemieścić do konsoli nawigacyjnej bez wypadku, i Jaxom włączył tylny ekran.

— To na nic — powiedziała ostro Mirrim. — Zbyt mały.

— Chwileczkę. — Jaxom uniósł dłoń i powtórzył w myślach procedurę zmieniającą widok na głównym ekranie. Wystukał ją i z radością ujrzał zmieniony obraz.

— Na Jajo, to niewiarygodne! — westchnął S’len z oczami zaokrąglonymi ze zdumienia. — Jak to zrobiłeś, Jaxomie?

Jaxom wyrecytował sekwencję, a S’len kiwnął głową, powtarzając ją po cichu.