Выбрать главу

— Powiedz im, że Ruth zabrania im wyjść! Posłuchają go! — powiedziała odwołując się do autorytetu, który zielone szanowały. Nie znała zielonego smoka, który nie posłuchałyby białego.

— Bigath chce wiedzieć, kiedy Ruth tu będzie! — krzyknął zdesperowany S’len. Spokojny głos Siwspa dalej apelował do rozsądku smoków, ale bez skutku.

Jancis nabazgrała notatkę do Jaxoma wzywając go do przybycia, kiedy S’len, z okrzykiem ulgi, oznajmił:

— Ruth przyleciał i wszystko jest w porządku!

Jancis przeczytała swoją notatkę, potem spojrzała na Triga, który przekrzywił głowę i patrzył na nią pytająco. Zastanowiła się przez chwilę nim podjęła decyzję. Było niemożliwe, żeby Ruth i Jaxom wiedzieli, że są potrzebni na mostku. Byli dzisiaj w Ruathcie, a Siwsp nie mógł się z nimi tam porozumieć. Sprawdziła czas na zegarku i zapisała go na notatce. Dodała wielkimi literami: „LEĆ POMIĘDZY W CZASIE!”. Potem wysłała Triga do Rutha i Jaxoma.

— Po co wysyłasz wiadomość, skoro Jaxom i Ruth już tu są? — spytał Fandarel.

Jancis uśmiechnęła się do dziadka.

— Trig potrzebuje treningu, dziadku.

Trig powrócił prawie natychmiast i wyglądał na niezmiernie zadowolonego z siebie.

— Potrzebuje czegoś więcej niż treningu — powiedział Fandarel, obrażony jej nieposłuszeństwem.

— Nie wiem jak ty — zmieniła temat Jancis, ruszając w stronę windy — ale ja chcę zobaczyć ten atak. Nigdy nie pozwalano nam wyjść z Cechu czy Warowni podczas Opadu, więc teraz może to być moja jedyna szansa. A was to nie interesuje?

Reakcja na jej wezwanie była natychmiastowa i kiedy Jancis wcisnęła się do windy z trzema wielkimi kowalami żałowała, że je wypowiedziała.

Drzwi windy otworzyły się ukazując chaos: dwa zielone smoki, ze skrzydłami przyklejonymi do okna, syczały i pluły tak gwałtownie, że nic nie było widać. Ruth rozciągał się między nimi i przytrzymywał je pazurami u skrzydeł. Wydawał odgłosy podobne do śpiewu, ledwo słyszalnego poprzez ich gniewne okrzyki.

Jancis zdołała złapać Triga zanim odleciał, żeby przyłączyć się do smoków i ich popisów. Ścisnęła go mocno pod ramieniem przytrzymując się poręczy, na wypadek, gdyby jego gwałtowne próby uwolnienia się miały nią obrócić. Ruth zwrócił nabiegłe krwią oczy w ich kierunku i szczeknął ostrzegawczo. Spiżowa jaszczurka natychmiast uspokoiła się.

Widok, a raczej jego część, która nie była zasłonięta ciałami zielonych i białego smoka, był przerażający: przelatujące obiekty przesłaniały wszystko. Jancis musiała użyć całej siły woli, by nie uciec, gdy dziwne kształty zmierzały wprost na „Yokohamę”, zmieniając kierunek w ostatnim momencie przed uderzeniem w korpus statku. Ale stopniowo ona i pozostali kowale przyzwyczaili się do widoku i mogli przyglądać mu się ze spokojem, chociaż nikt nie bawił się tak dobrze jak Jaxom. Trzymał się fotela pilota, by nie odpłynąć, ale prawie zgiął się w pół ze śmiechu. S’len i L’zan, pilnując się, by się nie znaleźć w zasięgu smagających na wszystkie strony smoczych ogonów, spoglądali z niepokojem i zakłopotaniem.

Jako najwyższy, Fandarel miał dość dobry widok.

— Niezwykły pokaz. Siwspie, czy to jeden z tych deszczy meteorów, o których nam mówiłeś?

— To, co widzicie to nie meteory — odparł Siwsp. — Porównując obecne zjawisko z tym, co w swoich raportach opisywał pilot Kenjo Fusaiyuki po lotach rekonesansowych, a także z pobranymi próbkami, można przyjąć, że to Nici, w takiej postaci, w jakiej przemieszczają się w przestrzeni. Obecnie są w drodze na waszą planetę.

— Ale gdzie spadną? — spytał Jaxom, nie pamiętając, który Weyr miał dziś walczyć z Opadem.

— Na Nerat, dokładnie za czterdzieści sześć godzin — odpowiedział Siwsp.

Jaxom gwizdnął przeciągle.

— Ten rój ma przed sobą długą drogę, zanim wejdzie w atmosferę planety — ciągnął Siwsp.

— Hm — Fandarel zbliżył się, żeby wyjrzeć przez okno. — Fascynujące! Być pośród Nici i nie ucierpieć od nich. Naprawdę zdumiewające. Wielka szkoda, że nie możemy zrobić czegoś, by je osłabić zanim dotrą na Pern.

— Nawet o tym nie myśl — zawołał nagle S’len, machając ręką w stronę chętnych do akcji stworzeń, które Ruth powstrzymywał przy oknie.

— Nici nie wyglądają teraz zbyt niebezpiecznie — powiedziała Jancis w zamyśleniu, patrząc na jajowate kształty przepływające przed oknem.

— W stanie zamrożonym najprawdopodobniej nie zagrażają życiu — orzekł Siwsp.

— Ale nie jesteś pewien?

— Nabhi Nabol i Bart Lemos usiłowali zdobyć takie próbki, ale ich statek został zniszczony zanim zdołali z nimi powrócić.

— Moglibyśmy teraz złapać jedną — zaproponował Jaxom. — Jest ich tu pełno.

Zapadła nagła cisza. Jaxom mrugnął do Jancis. Siwsp nieczęsto tracił mowę.

— Nie zdajecie sobie sprawy, jak niebezpieczne może się okazać takie przedsięwzięcie — odezwał się Siwsp w końcu.

— Dlaczego? Moglibyśmy to wepchnąć na przykład do śluzy A, gdzie pozostanie zamrożone. Jak ciągle powtarzasz, potrzebne jest tarcie atmosfery, żeby przekształcić to w niebezpieczną postać.

Jancis bezgłośnie mówiła coś do Jaxoma, potrząsając gwałtownie głową, a Trig znów usiłował się wyswobodzić z jej uchwytu.

— „Yokohama” porusza się ze średnią prędkością 38 765 mil morskich na godzinę lub około dwudziestu tysięcy mil na godzinę, w stosunku do tej jajowatej postaci Nici. Nikt, nawet osoba przeszkolona do pracy na zewnątrz, nie zdoła schwycić próbki. Potrzebne byłyby także chwytaki nie przewodzące ciepła.

Trig pisnął.

Polecę po jajo Nici dla ciebie, powiedział Ruth, odwracając głowę pod dziwacznym kątem, żeby spojrzeć na swojego jeźdźca.

Jaxom popatrzył z przerażeniem na białego smoka i pożałował swej spontanicznej sugestii.

— Och, nie, nie zrobisz tego. — Widząc zmarkotniałe spojrzenie Rutha, dodał: — Nikt prócz ciebie nie potrafi kontrolować zielonych, żeby sobie nie zrobiły krzywdy.

— Ruth mówił, że chce złapać Nić? — spytała Jancis przytrzymując mocniej wijącego się Triga. — Pozwól iść Trigowi.

— Słyszałaś, co Siwsp powiedział o szybkościach i nie przewodzących gorąca chwytakach.

— Nie wygląda na to, żebyśmy podróżowali aż tak szybko — odparła. Potem westchnęła. — Chociaż wiem, że tak jest. W każdym razie szpony jaszczurek nie przewodzą ciepła, prawda? Trig uważa, że może to zrobić.

— Co takiego?! — krzyknął Belterac z oczami wybałuszonymi od przerażenia. — Sprowadzić jedną z tych… tych rzeczy tutaj, do nas?

— Nie tu — odparła Jancis. — Do śluzy, gdzie możemy przyjrzeć się temu bliżej. Zamrożone nie są niebezpieczne.

— Czy naprawdę sądzisz, że Trig sobie poradzi? — spytał Fandarel. Jego nienasycona ciekawość brała górę nad wrodzoną niechęcią do Nici.

— Tak mówi, a ja mu wierzę. — Jancis spojrzała na wyrywającą się jaszczurkę. — Może się uspokoi, jeśli pozwolimy mu zrobić coś z Nicią.

— Zauważono — powiedział Siwsp — że jaszczurki ogniste są szczególnie odważne w obecności Nici. Jak również, że zarówno u jaszczurek jak i smoków, myśl przeradza się w czyn w sposób, który nie został rozpoznany. Jeśli Trig myśli, że mimo oczywistych trudności może sprowadzić próbkę, bardzo by to nam pomogło. Jeśli próbka zostanie w śluzie A, utrzyma się w stanie zamrożonym, uśpionym i nieszkodliwym, a wtedy będzie można ją dokładnie zbadać. Już wasi przodkowie mieli takie plany, ale niestety nie zrealizowali ich.