Выбрать главу

— Aleja nie. — Evan odezwał się po raz pierwszy odkąd przybyli na „Yokohama”.

— Przecież system podtrzymywania życia został włączony na obu mniejszych statkach — powiedział Fandarel. — Siwspie, mam rację?

— Tak, Mistrzu Fandarelu.

— Wobec tego skafandry nie są potrzebne.

— Ale potrzebna jest znajomość sekwencji, dziadku, a ty zawsze zostawiasz pracę przy konsoli komuś innemu.

Fandarel wyprostował się na całą swoją wysokość.

— To nie jest trudne. Parę wciśnięć, a potem wprowadź! — Spojrzał pytająco na Jaxoma.

— Przestańcie! — zawołał Jaxom, wyrzucając w górę ręce i omal nie wyleciał z fotela pilota. — Jako Lord Warowni, jestem wyższy rangą niż wszyscy inni, a więc podejmę decyzję. Mistrz Fandarel zasługuje na szansę z wielu powodów, Jancis też. Skoro Bigath i Beerth sprowadzili tu wszystkich mistrzów kowalskich, mogą równie dobrze przenieść was na inne statki. Ty — wskazał Belteraka — przełączysz tarcze z „odrzuć” na „zniszcz”. A ty — wskazał Fandarela — włączysz system. Jancis, ty przeprogramujesz tarcze, a Evan wciśnie WPROWADŹ. W ten sposób wszyscy weźmiecie udział w niszczeniu Nici.

— Weźcie pod uwagę — odezwał się Siwsp — że ilość Nici, która zostanie wyeliminowana, nawet przy użyciu niszczącego trybu na wszystkich statkach, to tylko dziewięć setnych procenta przeciętnego Opadu. Czy ta podróż jest konieczna?

— Jednak to dziewięć setnych procenta, którymi jeźdźcy nie będą musieli się martwić — odparł Jaxom wesoło.

— A więc posłużymy się skutecznie technologią — oznajmił Fandarel.

— Najwidoczniej da to wam tyle satysfakcji, że będzie ważniejsze niż ryzyko czy uzyskane efekty — ocenił Siwsp.

— Niezmierną satysfakcję — zgodził się Jaxom.

— Podbuduje morale — wtrąciła Jancis. — I pomyśleć, że mogę wziąć w tym udział!

— To znaczy — Jaxom zwrócił się do jeźdźców zielonych smoków — jeśli wy i wasze smoki zgodzicie się…

S’len i L’zan ochoczo się zgodzili. Jaxom przeszkolił wszystkich, ucząc ich komend potrzebnych do przełączenia tarcz na tryb niszczący, a Siwsp upierał się, że wszyscy mają zabrać zapasowe zbiornik tlenu. Tłumaczył im, że na obu mniejszych statkach powietrze ledwo nadawało się do oddychania, a nie powinni ryzykować niedotlenienia. Kiedy zielone smoki objuczone swoimi jeźdźcami i pasażerami wyruszyły, Jaxom stwierdził, że na mostku zapanował niezwykły spokój.

— Jaxomie — odezwał się Siwsp — jaki ciężar mogą przenieść zielone smoki? Ich obciążenie dzisiaj jest większe niż ich waga.

— Smok może przenieść tyle ile myśli, że może przenieść — odparł Jaxom ze wzruszeniem ramion.

— Wiec jeśli smok myśli, że może przenieść przedmiot, niezależnie od jego wagi, to może to zrobić?

— Nie sadzę, żeby ktoś próbował przeładować smoka. Czy nie mówiłeś mi, że pierwszych smoków używano do transportu ładunków z Lądowiska, podczas ewakuacji po wybuchu wulkanu?

— To prawda. Ale nigdy nie ładowano na nie zbyt wiele. Właściwie, Sean O’Connell, przywódca ówczesnych jeźdźców, nie był zadowolony, że wykorzystywano smoki do tego celu.

— Dlaczego?

— Tego nie wyjaśnił.

Jaxom uśmiechnął się do siebie.

— Smoki robią wiele niepojętych rzeczy.

— Na przykład — Siwsp zmienił subtelnie głos — przybywają dokładnie na czas?

Jaxom roześmiał się.

— Tak, na przykład to.

— Jak udało ci się dotrzeć właśnie wtedy, gdy najbardziej potrzebowano ciebie i Rutha?

— Jancis jest naprawdę inteligentna. Zapisała dokładnie czas. Gdy wizualizowałem mostek dla Rutha, dodałem też tutejszy zegar, wyobrażając sobie, że wskazuje minutę przed czasem, który ona podała. Więc oczywiście, przybyliśmy… — zaśmiał się znowu — w czasie!

Powiedz Siwspowi, że zawsze wiem, kiedy jestem, poprosił Ruth, a Jaxom powtórzył to komputerowi.

— Bardzo interesująca umiejętność.

— Uważaj, Siwsp, ta wiadomość jest przeznaczona tylko dla twoich uszu.

— To urządzenie nie posiada uszu, Jaxomie.

Rozmowę przerwał radosny powrót zespołów, a zielone smoki wyglądały na równie zadowolone jak ich pasażerowie.

— Kiedy Nić przejdzie — powiedział Siwsp — ktoś musi wrócić na statki i przestawić tarcze na „odrzuć”. Ogniwa słoneczne nie mają nieograniczonej rezerwy mocy i będą musiały się naładować.

Zanim Siwsp uzyskał wszystkie dane, których potrzebował, przepływ Nici zmniejszył się, z okna widać już było tylko nieliczne globulki, a zielone smoki poleciały z zespołami, aby zmienić tryb tarcz.

— Siwspie — zaczął Fandarel, kiedy znów się zebrali na mostku „Yokohamy” — czy mamy wspominać innym o naszych wycieczkach na pozostałe statki?

— Mistrz Robinton był na dyżurze i zaaprobował je — odparł Siwsp.

Fandarel odchrząknął.

— Studenci niczego nie słyszeli?

— Tylko Mistrz Robinton był w pomieszczeniu w tym czasie. Dlaczego pytasz?

— Na jego dyskrecję możemy liczyć… Dobrze, że uda nam się omówić tę niespodziewaną możliwość „Yokohamy” zanim przedostanie się do publicznej wiadomości — wyjaśnił Fandarel. — Nawet nie wiecie, jak podniósł mnie na duchu fakt, że już rozpoczęliśmy niszczenie Nici w kosmosie.

— Czy nie posłuży to do przekonania wątpiących, że te projekty są użyteczne? — spytała Jancis.

— To też musimy omówić — powiedział jej Fandarel.

Jaxom i Ruth pożegnali się i opuścili mostek. Gdy Jancis i inni kowale powrócili do przedziału silników i przerwanego zadania, Jancis zastanowiła się przelotnie, czy Jaxom w drodze do Ruathy znów leciał pomiędzy w czasie.

Jednak Jaxom nie wrócił do Warowni od razu. Czuł się w obowiązku poinformować Przywódców Bendenu o wydarzeniach. Ruth też był za odwiedzeniem Bendenu, gdyż zawsze cieszył się na wizytę w rodzinnym Weyrze.

Ramoth i Mnementh witają mnie z radością, powiedział swojemu jeźdźcowi, gdy krążyli aby wylądować w weyrze królowej. Lessa i F’lar są w środku. Podniósł głowę w górę ku Mnementhowi i obydwa smoki dotknęły się nosami. Mnementh mówi, że F’lar bardzo się ucieszy słysząc, co zrobiliśmy na” Yokohamie”. On i Ramoth cieszą się.

Kiedy Jaxom wszedł do weyru królowej, Ramoth oczekiwała go i zamamrotała na powitanie.

Wita cię jako posłańca przynoszącego dobre nowiny, przekazał mu Ruth.

— Może pozwolicie, bym sam oznajmił moją niespodziankę? — wymruczał Jaxom udając irytację.

— A co to za niespodzianka? — spytała Lessa, odrywając się od naprawy paska uprzęży. F’lar naciągał swoją uprząż na wysoko wbitym gwoździu i wcierał olej w gruby pas szyjny.

To przypomniało Jaxomowi, że ledwo uniknął wypadku, gdy przerwał mu się pasek zniszczony przez zimno. Nie zauważył innych dowodów spisku na jego życie. Ale też był ostrożny, i nie stwarzał zamachowcom okazji.

— Och — zaczął obojętnie — tylko to, że Opad nad Neratem nie będzie pojutrze tak gęsty jak zazwyczaj.

— Jak to? — F’lar skierował całą uwagę na Jaxoma. Spojrzenie Lessy sugerowało, że będzie lepiej dla młodego Lorda Warowni jeśli szybko wyjaśni, co ma na myśli.

Jaxom uśmiechnął się, gdyż nieczęsto mógł zaskoczyć tę parę, i opowiedział, co się wydarzyło. Kiedy skończył, Przywódcy Weyru wypytywali go o szczegóły. Lessa nie wyglądała na szczególnie zadowoloną.