Ramoth, przyglądając się otoczeniu i obracając wolno oczami, wydawała dziwne, gardłowe dźwięki. Mnementh z opuszczoną głową obwąchał porysowane płyty pokładu, a potem spokojnie obrzucił ładownię spojrzeniem. Tiroth D’rama wyciągał szyję, aż dotknął głową sufitu. Wtedy jego stopy oderwały się powoli od podłogi. Z zaskoczenia słabo zaryczał.
Jesteś w stanie nieważkości, Tiroth, powiedział Ruth spokojnie. Każda akcja powoduje reakcję. Odepchnij się ostrożnie nosem z powrotem na podłogę. Widzisz? To było łatwe.
Ramoth zbyt szybko odwróciła głowę, żeby zobaczyć, co się dzieje z Tirothem, i zaczęła dryfować.
Nie próbuj się zatrzymać, Ramoth, doradzał Ruth. Rozluźnij się i pozwól się unosić. A teraz powoli odchyl z powrotem głowę. Widzisz, to wcale nie jest trudne. Patrz na mnie.
— Ruth! — skarcił go Jaxom. — Nie popisuj się.
Nie popisuję się, lecz pokazuję, co ma robić! Ruth wykonał powoli przewrót w tył, trzymając skrzydła ciasno złożone na grzbiecie, by go nie hamowały. Tu na górze nie ważymy więcej niż jaszczurka! A potem zrobił piruet na ogonie.
— Ruth! — krzyknął Jaxom, a jego głos odbił się echem od ścian ładowni.
— Dowiodłeś swego, Lordzie Jaxomie — powiedział lekko rozbawiony F’lar. — Wszystko powoli, tak? — Zeskoczył ostrożnie ze swego zwykłego miejsca między wypustkami rogowymi na karku Mnementha i zorientował się, że spływa na podłogę. — Niesamowite! Spróbuj, Lesso. Wiem, że nawet w normalnych warunkach niewiele ważysz, ale ja po prostu opadłem! Zdumiewające uczucie! Robintonie, wcale się nie zmęczysz.
Nie obyło się bez pomyłek, gdy pasażerowie eksperymentowali. Sharra, dyskretnie pomagając Mistrzowi Oldive, ruszyła w stronę windy, by zjechać do śluzy, gdzie mieli zbadać owoidy Nici. Siwsp doradził, żeby zabrali Nić do sektora medycznego na szczycie pokładu hibernacyjnego. Pozostały tam urządzenia laboratoryjne, w tym mikroskop potężniejszy niż te, które dotąd zbudowali. W tym sektorze będą mieli dość powietrza, zapewnił ich Siwsp, chociaż użalał się nad nimi, bo będzie im zimno. Jak na pozbawioną emocji maszynę, Siwsp upierał się dziwacznie przy rzeczach, które według Sharry były stosunkowo mało ważnymi elementami całego planu.
Kiedy inni przyzwyczaili się nieco do niespodzianek stanu nieważkości, Jaxom zaprowadził ich na mostek. Oczywiście, nie mógł się doczekać, kiedy będzie mógł udowodnić Lessie, F’larowi, Robintonowi i D’ramowi swoje obycie z mostkiem „Yokohamy”, a Ruth miał dyskretnie doglądać smoków. Stojący w otwartej windzie nowicjusze nie rozczarowali Jaxoma: panorama Pernu wywarła na nich takie wrażenie, jakiego sobie życzył. Dał im czas na przyswojenie sobie nowego widoku oświetlonego słońcem kontynentu i błękitnego, lśniącego morza, a potem łagodnie poprowadził do pokoju, tak aby drzwi windy mogły się zamknąć. Trzymali się mocno poręczy przyzwyczajając się do nowych doznań.
Odpychając się delikatnie, Jaxom usiadł w fotelu kapitańskim, wprowadził program teleskopu, sprawdził pokój przygotowawczy, gdzie Sharra pomagała Oldive’owi włożyć kombinezon, a potem włączył jeden z sufitowych ekranów ukazujących laboratorium.
F’lar oderwał niechętnie spojrzenie od porywającego widoku Pernu i zaczął się przyglądać próbce.
— Nie jest tak wielka, jak myślałem — stwierdził.
— Nie, nie jest. Dlatego będzie interesujące zobaczyć, jak długa Nić mieści się w takiej ograniczonej powłoce — odparł Jaxom.
Lessa rzuciła jedno spojrzenie, po czym odwróciła się w stronę bardziej pociągającej panoramy.
— Możemy zbliżyć się do okna? — spytała.
— Odepchnij się lekko. Nic się nie stało — dodał, kiedy zaczęła się unosić i próbowała wyhamować. — Po prostu płyń. Nie opieraj się.
Przepłynęła obok niego obracając się, a on wyciągnął dłoń i powstrzymał ten obrotowy ruch. Potem lekkim popchnięciem skierował jaw stronę okna.
Robinton, widząc błędy Lessy, nie powtórzył ich, i wkrótce znalazł się koło niej, przy oknie, ze stopami kilka centymetrów ponad podłogą. D’ram jęknął i przesunął się dłoń za dłonią do najbliższej konsoli, gdzie przypiął się pasami do fotela.
— Kiedy Nici zaczną przecinać orbitę „Yokohamy”? — zapytał.
Jaxom ustawił ekran D’rama na największe powiększenie i odnalazł odpowiedni sektor nieba. Gdy ekran dostroił się, stary jeździec spiżowego smoka aż się cofnął w swoim fotelu, a na jego twarzy odmalował się prawdziwy szok, bo nagle tuż przed nim pojawiło się poszarpane czoło strumienia Nici.
— Nie jest jeszcze blisko nas, D’ramie. Dałem ci tylko powiększony obraz. Pokażę ci właściwą odległość. — Jaxom zmienił powiększenie tak, że nadciągający strumień był tylko oświetloną słońcem smugą opadającą w ich stronę z czwartego kwadrantu.
— Jak daleko jest teraz? — spytał D’ram suchym, urywanym głosem.
— Monitor oceniający odległość szacuje, że mamy dobre dziesięć minut zanim nastąpi kontakt — odrzekł Jaxom.
F’lar ostrożnie zbliżył się do D’rama i zawisł na oparciu fotela. Nogi ustawiły mu się prawie równolegle do podłogi. Potem opuścił się na sąsiedni fotel i zapiął pasy.
Na dole wszystko w porządku? Jaxom spytał o to Rutha bardzo dyskretnie, bo nie chciał, by usłyszała go Ramoth.
Jest zbyt zajęta zabawianiem się nieważkością, odparł rozbawiony Ruth. Radzi sobie lepiej niż Mnementh i Tiroth, mimo że jest większa. Odpycha się delikatniej, i mniej dryfuje. Wygląda na to, że lepiej się bawią, gdy ich jeźdźcy na nich nie patrzą. Ramoth! Uważaj na skrzydła! Nie mamy tu zbyt wiele miejsca!
Jaxom uśmiechnął się, a potem znieruchomiał zauważając ruch w laboratorium. Sharra i Oldive wchodzili do pomieszczenia. Mimo magnetycznych butów, Sharra poruszała się całkiem wdzięcznie. Dłonią w rękawicy pilotowała Oldive’a, któremu przemieszczanie się wcale nie szło zbyt dobrze. Jaxom z uwagą obserwował, jak usiłują otworzyć twardą skorupę Nici. Nagle na mostku pojawiła się Mirrim na swojej zielonej Path.
— Kogo mam zabrać na „Bahrain”? — spytała, uśmiechając się na widok Lessy i Robintona rozciągniętych przy oknie.
— Każdego, kto chce z tobą lecieć — odparł Jaxom. — Lessa? F’lar?
Lessa niechętnie skinęła głową i jeszcze bardziej przycisnęła się do okna.
— Idę z tobą, Mirrim. Nie, Ramoth, w porządku. Zapewniam cię, że nie zmieścisz się na mostku tutaj, a tym bardziej na Bahrainie”. Naucz się utrzymywać równowagę tam, w ładowni, gdzie masz trochę miejsca, żeby się obrócić.
Jaxom poprosił Rutha o zabranie F’lara, i biały smok wskoczył pomiędzy na mostek.
— Znacie sekwencję? — spytał Jaxom Przywódców Bendenu. Lessa, przepływając w stronę Path, spojrzała na Jaxoma twardym wzrokiem, F’lar zachichotał i odpowiedział posłusznie:
— Ciężko nad tym pracowaliśmy, Jaxomie. Moje podziękowania, Ruth — dodał, sadowiąc się na grzbiecie białego smoka.
— Łatwiej go dosiąść okrakiem niż tego twojego olbrzyma, co? — zauważył Jaxom, uśmiechając się na widok wyrazu zaskoczenia na twarzy jeźdźca spiżowego. — Przyjemnego niszczenia! Macie trzy minuty do kontaktu.
— Jaxomie, gdzie mam usiąść? — spytał Robinton z zapałem, odpychając się od okna.
— Na miejscu F’lara.
Choć Jaxoma korciło, żeby samemu wprowadzić komendy, z równą przyjemnością obserwował wyraz twarzy harfiarza. Tak jak uprzednio kowale, Robinton i D’ram cofnęli się na widok owoidów pędzących prosto w okno. D’ram jęknął, gdy pierwsze pufnięcie zasygnalizowało zniszczenie, potem założył ręce na piersi i przyglądał się widowisku z prawdziwą satysfakcją.