Jaxom potrząsnął wolno głową próbując zrozumieć oskarżenie. Tak niewielu wiedziało o tym, że on i Ruth odzyskali porwane z Weyru Benden królewskie jajo. W jaki sposób G’lanar mógł to odgadnąć?
— Więc to ty pociąłeś uprząż? — spytał Jaxom.
— Tak, tak. Ja to zrobiłem i w końcu bym cię dopadł. Próbowałbym aż do skutku. Nie płakałbym, gdyby twoja kobieta zginęła tamtego ranka. Ocaliłbym Pern od takich jak ty i ten wyrodek!
— Ty, jeździec smoka, chciałeś śmierci innego jeźdźca?
Pogarda i przerażenie D’rama przyprawiły G’lanara o drżenie, ale tylko przez chwilę.
— Tak, tak, tak! — Jego głos wyrażał furię i rozpacz. — Tak! Nienormalny jeździec, nienormalny smok! Takie same obrzydliwości jak Siwsp, którego czcicie. — Oczy G’lanara zalśniły, jego twarz wykrzywiła się w pogardliwym grymasie.
— Dość tego! — powiedział F’lar występując do przodu.
— Tak! Dość! — Ani Jaxom, który się cofnął, ani F”nor, który zbliżał się do niego, nie zdążyli zareagować, kiedy G’lanar zatopił sztylet we własnej piersi.
Jego czyn zaskoczył wszystkich. Znieruchomieli.
— Och, nie! — krzyknął Jaxom. Skoczył do przodu, przykucnął i dotknął szyi G’lanara. Wyczuł puls. Jeśli jeździec umrze, jego smok popełni samobójstwo. Czy G’lanar zadał sobie śmiertelny cios? Z drżeniem serca czekał na krzyk, którego obawiali się wszyscy jeźdźcy.
Ruth wysunął głowę z okna i Jaxom widział jak wspina się na tylne łapy i wyciąga na całą długość, rozpościerając skrzydła, żeby zachować równowagę. Dźwięk, który wydał był stłumiony, dziwnie zduszony. Zabrzmiały inne podobne dźwięki, a potem Ramoth i Mnementh wylądowali przed oknem, zaciemniając je jeszcze bardziej.
Lamoth umiera. Ze wstydu. Ruth opadł na ziemię, ze skrzydłami zsuniętymi na grzbiet i opuszczoną głową. Zrobili źle kradnąc jajo Ramoth. My tylko to naprawiliśmy. Nie jestem obrzydliwością, ani wyrodkiem. A ty jesteś normalnym mężczyzną. Jak można twierdzić, że Siwsp się myli, skoro robi wszystko, by nam pomóc?
Lessa podeszła do Jaxoma, który klęczał nad martwym G’lanarem, i podniosła go. Miała oczy pełne łez, a na jej twarzy malowała się rozpacz, ale dotykała Jaxoma łagodnie. Sharra, która w końcu otrząsnęła się z szoku, zarzuciła na siebie prześcieradło, podbiegła do męża i objęła go, osłaniając jego nagość.
— Nie rozumiem — powiedział D’ram przesuwając drżące palce przez gęste, siwiejące włosy. — Jak mógł tak wypaczyć prawdę? Jak mógł nastawać na życie innego jeźdźca?
— Były chwile — powiedziała Lessa cicho — kiedy zastanawiałam się, czy zrobiłam dobrze przenosząc pięć zaginionych Weyrów do naszego czasu.
— Miałaś wtedy słuszność, Lesso. — D’ram powoli odzyskiwał równowagę. Dotknął jej ramienia. — Zrobiłaś to, co było konieczne. Tak jak Jaxom. Chociaż nigdy nie odgadłem, kto wówczas zwrócił wam królewskie jajo Ramoth. — Rzucił pełne aprobaty spojrzenie na młodego Lorda Warowni.
— Dlaczego nikt nie zdawał sobie sprawy, że G’lanar tak nas nienawidził? — zastanawiał się F’lar.
— Mam zamiar to wszystko wyjaśnić — powiedziała stanowczo Lessa. — Myślałam, że Weyry zjednoczyły się dla wykonania Planu. Wydawało mi się, że nawet jeźdźcy z przeszłości są z nami. A teraz przez nich straciliśmy dwa istnienia, i to nie w walce z Nićmi…
D’ram przygarbił się od ciężaru zdrady popełnionej przez jednego z jego towarzyszy.
— Każdy jeździec z przeszłości, z którym rozmawiałem — a jest nas już tak niewielu — i wszyscy młodzi zdecydowanie popierają Benden. Wszyscy rozumieją, jakie znaczenie mają dla nas pomoc i szkolenie, a także obietnica, którą Siwsp nam złożył, że wypełnimy zadanie, jakie przed sobą postawiliśmy, gdy Wykluwało się pierwsze jajo. Plan dał nam wszystkim nadzieję w krytycznym okresie Przejścia — rozpaczał.
— Ramoth rozmawia z innymi królowymi — powiedziała Lessa w napięciu. — Rano będziemy wiedzieli, czy w Weyrach są jeszcze inni niezadowoleni jeźdźcy.
— Zajmę się G’lanarem — odezwał się F’lar wskazując gestem Piemurowi i Jaxomowi, żeby pomogli mu usunąć ciało.
— Nie, to mój obowiązek — stwierdził D’ram i przerzucił sobie zwłoki przez ramię. Jego twarz była pozbawiona wyrazu, ale policzki miał mokre od łez. — Był dobrym jeźdźcem zanim udał się na Południe z Mardrą i T’tonem.
Inni odstąpili, żeby mógł przejść ze swoim ciężarem. Sharra wręczyła Jaxomowi jego długą koszulę, a gdy pospiesznie ją nakładał, sama też się ubrała, bo nocna bryza była chłodna. Przeszła obok Jaxoma do drzwi.
— Dobrze nam zrobi kubek gorącego wina — oświadczyła, a Jancis podążyła za nią do kuchni.
Sharra dodała czegoś do wina, pomyślał Jaxom, kiedy obudził się i zorientował, że jest już jasny dzień. Nadal spała obok niego, więc przypuszczał, że i ona też coś wypiła. Dobrze dla niego, gdyż nie zamierzał opóźniać dzisiejszego planu. Wysunął się z łóżka, zebrał ubranie i udał się do łazienki. Kiedy wszedł do głównej sali, zastał tam Lessę z kubkiem klahu, i F’lara, który z zaciętą miną jadł owsiankę. Bez słowa, Władczyni Weyru wstała i napełniła dla Jaxoma kubek i miskę.
— Czy wszyscy inni śpią?
Lessa potrząsnęła głową.
— Piemur i Jancis polecieli z D’ramem i Lytolem na Lądowisko. Robinton ma się wyspać. — Popiła nieco klahu. — Ramoth mówi, że królowe nie wiedzą nic o innych zdrajcach wśród nas. — Jej ton był tak samo ponury jak wyraz oczu. — Mówi, że królowa Południowego Weyru jest niedoświadczona, a Adrea zbyt młoda, żeby zdać sobie sprawę z nienawiści, jaką czuł G’lanar. Jednak, najwyraźniej stary G’lanar stał się całkiem zgorzkniały i spędzał dużo czasu w samotności po tym, co się stało w Tilleku. Kiedy S’ronad miał dołączyć do eskadry Południowego Weyru, G’lanar błagał o służbę w Ruathcie. To powinno było wzbudzić we mnie podejrzenia.
— Dlaczego? — spytał F’lar. — Ruatha to miejsce, gdzie wszyscy chcą pracować. — Uśmiechnął się do Jaxoma chcąc dodać mu otuchy i dosypał sobie jeszcze więcej słodzika do resztek owsianki.
Widząc to, Lessa już otwierała usta, żeby go zganić, ale w końcu tylko odwróciła się z niezadowoleniem. F’lar mrugnął do Jaxoma udając, że poczuł ulgę.
— Jeźdźcy z przeszłości, którzy zdecydowali się pójść na południe z Mardrą i T’tonem, już wtedy byli przeciwni ideom Bendenu — powiedział — zresztą głównie dlatego, że to Benden je przedstawił. G’lanar myślał o tym tak długo, że gotów był na wszystko, aby tylko odpłacić za swoje rzekome krzywdy. I wiemy, że oprócz niego sporo osób również uważa Siwspa za coś obrzydliwego.
— Po dzisiejszym dniu będzie ich jeszcze więcej — mruknęła Lessa.
F’lar upuścił z hałasem łyżeczkę.
— Nikt się nie dowie o dzisiejszym dniu.
Potrząsnęła głową, zaskoczona jego uwagą.
— Nie mówiłam o tym, co chcemy zrobić — wyjaśniała niecierpliwie. — Mówiłam o śmierci G’lanara. Przecież Weyry już wiedzą, że umarł, ale nie wiedzą dlaczego. Możemy przynajmniej nie zawiadamiać nikogo o tym, że zaatakował Jaxoma.
F’lar spojrzał niespokojnie na Jaxoma, który tylko wzruszył ramionami, bo zgadzał się z Lessa. Nie chciał, żeby ta historia przedostała się do wiadomości publicznej.
— Dlatego D’ram zawiadomi wszystkich, że G’lanar miał wylew.
— Nie wiem, czy to się uda. Smoki przecież wiedzą…