Выбрать главу

— Tak jak oczywiste jest, że to ciało teraz jest różowe — powiedział — tak naturalną rzeczy koleją stanie się kiedyś szare i pomarszczone przez czas.

— Pozwólcie mi żyć — błagała dziewczyna, odwracając od niego twarz. — Nie dbam o to… nie dbam!

— Ale, w takim razie, dlaczego tak bardzo cię obchodzi śmierć teraz? Jeśli te rzeczy nie przerażają ciebie… takie okropności?

Potrząsnęła głową wprawiona w zakłopotanie, przechytrzona, bezradna. Poczułem wzbierającą złość, równie silnie jak narastającą namiętność. Z opuszczoną głową przyjęła na siebie całą odpowiedzialność za obronę życia. Wszystko to było tak nieuczciwe, tak potwornie nieuczciwe. Powinna była przeciwstawić jego rozumowaniu logikę tego, co było oczywiste i święte, i tak wspaniale ucieleśnione w niej samej. On jednak sprawił, że zabrakło jej słów, że przemożny instynkt życia wydał się nieistotny. Czułem już, że dziewczyna umiera od wewnątrz, słabnie. Nienawidziłem go.

Bluzka zsunęła się na biodra. Pomruk przeszedł przez widownię, gdy jej małe okrągłe piersi, całkowicie teraz obnażone, zadrżały od gwałtownego ruchu. Próbowała uwolnić się od jego silnej ręki, która trzymała ją za przegub dłoni. Na próżno jednak.

— Ale przypuśćmy, że pozwolilibyśmy ci odejść wolno… przypuśćmy, że wzruszyłabyś serce Śmierci i nie mogłaby oprzeć się twojej piękności… Przeciwko komu miałaby skierować swoją kosę? Ktoś musi przecież umrzeć, ktoś musi znaleźć się na twoim miejscu. Czy zechciałabyś wybrać tę osobę dla nas? Osobę, która stanie tu i będzie cierpieć, jak ty sama teraz cierpisz? — Gestem ręki wskazał widownię. Zmieszanie młodej kobiety było całkowite.

— Czy masz siostrę… matkę… może dziecko?

— Nie — wykrztusiła — nie… — Potrząsnęła grzywą włosów.

— Z pewnością ktoś mógłby zająć twoje miejsce — pastwił się nad nią dalej. — Przyjaciel? Wybieraj!

— Nie mogę, nie potrafiłabym… — Skręcała się w jego mocnym uścisku. Wampiry stojące dookoła przypatrywały się tylko, bez ruchu. Ich twarze nie wykazywały żadnych emocji, jak gdyby ich nadnaturalne ciało było tylko maską.

— Nie możesz tego uczynić? — urągał wampir. Wiedziałem już, że gdyby powiedziała, że może, oskarżyłby ją i potępił za to, że jest równie zła jak on, chcąc wskazać kogoś innego, kto zginąłby za nią, i dodałby na pewno, że w takim razie zasługuje na swój los.

— Śmierć czeka na ciebie wszędzie — westchnął teraz, jak gdyby nagle poczuł się zawiedziony. Widownia nie zauważyła tego co ja. Widziałem, że każdy mięsień na jego gładkiej twarzy ściągnął się, stężał. Dziewczyna próbowała wytrzymać jego wzrok, ale odwróciła się szybko, rozpaczliwie szukając jakiejś nadziei po bokach. W ciepłym powietrzu czułem zapach kurzu i aromat jej skóry, słyszałem ciche bicie jej serca. Wampir pochylił się nad nią w zadumie, zaślepiony nią, ale nadal trzymał ją mocno w uścisku.

— My przynosimy śmierć świadomą. W ten sposób staniesz się najpierw naszą panną młodą. Czy wiesz, co to znaczy być kochaną przez Śmierć? — Był bliski pocałowania jej twarzy, błyszczących śladów łez na policzkach. — Czy wiesz, co to oznacza, gdy Śmierć za twoje imię?

Spojrzała na niego całkowicie sparaliżowana strachem. Jej oczy zdały się zachodzić mgiełką, usta rozchylały się, a dolna warga opadła. Wpatrywała się teraz poza niego, w postać innego wampira, który wolno wyłonił się z ciemności. Przez dłuższy czas stał z boku całego zgromadzenia, z założonymi rękoma i nieruchomymi, wielkimi, czarnymi oczyma. Był jakby ponad tym wszystkim, co rozgrywało się na scenie. Ona jednak patrzyła teraz tylko w jego oczy, a ból malujący się na jej twarzy uczynił ją dodatkowo nieodparcie piękną, ponętną i wabiącą. To właśnie trzymało w napięciu całą tę zblazowaną publiczność, ten straszliwy ból. Czułem niemal jej skórę, jej małe sterczące piersi, czułem, jak moja dłoń pieści jej ciało. Zamknąłem oczy i ujrzałem ją zupełnie samą na tle mojej prywatnej ciemności. To samo odczuwali oni, zgromadzeni wokół niej, cała ta społeczność wampirów. Nie miała już żadnych szans.

Raz jeszcze spojrzałem na scenę. Ujrzałem ją miotającą się, migocącą w zadymionym świetle lamp rampy, ujrzałem jej łzy jak złoto, gdy w tej samej chwili, ów stojący nieco dalej wampir wyrzekł cicho słowa:

— Nie będzie bolało.

Zobaczyłem, że wampir stojący przy dziewczynie Zesztywniał. Nikt inny tego nie dostrzegł. Oni widzieli tylko gładką dziecięcą twarz dziewczyny, te rozchylone wargi, zwiotczałe od niewinnego zdziwienia, gdy wpatrywała się w nowego, głównego aktora sceny, usłyszeli jak cicho i bezradnie powtórzyła za nim:

— Nie będzie bolało?

— Twoja piękność jest podarunkiem dla nas. — Jego silny głos wypełnił całą salę, zdawał się opanowywać i podporządkowywać rosnącą falę podniecenia. Lekko, prawie niedostrzegalnie, jego ręka poruszyła się. Wampir przy dziewczynie puścił ją i odsunął się teraz, stał się natychmiast tylko jednym z kręgu cierpliwych, białych twarzy, których głód krwi i spokój dziwnie łączyły się w jedno. Powoli i z wdziękiem stojący na uboczu wampir podchodził bliżej. Była już słaba, na pół omdlała, zapomniała o swojej nagości, drżały jej tylko wargi i westchnienie przeszło przez wilgotne usta.

— Nie będzie bolało — powtarzała. To było ponad moje siły, jej widok, stęsknionej teraz za nim, zwyciężonej siłą i mocą wampira. Chciałem krzyknąć do niej, przerwać jej omdlenie. Pragnąłem jej. Pragnąłem jej coraz bardziej, gdy on tymczasem zbliżał się do niej, wyciągając rękę do sznurówek i haftek spódnicy. Ona pochyliła się w jego kierunku, odchylając do tyłu głowę, gdy czarny materiał zsunął się z jej bioder, odsłaniając dziecięce niemal ciało. Sukienka opadła zupełnie i zatrzymała się na stopach. Wampir rozchylił ręce. Stał tyłem do migocących świateł sceny, zdało się, że jego kasztanowe włosy zadrżały, gdy złoto jej włosów opadło na jego czarny płaszcz.

— Nie będzie bolało… nie będzie bolało — powtarzał szeptem, gdy ona poddawała się zupełnie jego woli.

Teraz, obracając się powoli na bok tak, że wszyscy mogli zobaczyć jej uspokojoną twarz, podniósł ją nieco. Jej plecy wygięły się i nagie piersi dotknęły guzików jego ubrania, a blade dłonie objęły jego szyję. Zesztywniała, cicho krzyknęła, gdy zęby wampira zanurzyły się w jej ciele, choć twarz pozostawała nieruchoma, gdy tymczasem cały teatr poddawał się działaniu wspólnie przeżywanej namiętności. Jego biała dłoń połyskiwała na jej soczystych pośladkach, opadające, długie włosy sięgały aż do nich, gładził je. Podniósł ją w górę, gdy pił. Jej szyja błyszczała na tle jego białych policzków. Poczułem się słabo, oszołomiony, głód krwi wzrastał i we mnie, skręcając moje żyły, serce. Moja dłoń zacisnęła się na mosiężnej barierce, coraz silniej i silniej, aż metal zaczął wyłamywać się w spojeniach. Cichy, skręcający aż do bólu odgłos ssania krwi, którego żaden z obecnych tu śmiertelnych ludzi nie mógł słyszeć, przygważdżał mnie niemal do miejsca, na którym siedziałem.