Выбрать главу

– Nie za bardzo. Trudno było przy takiej pogodzie usiedzieć w domu.

– Miły dzień.

Miły to mało powiedziane, pomyślałam.

Zjadłam szybko resztkę zapiekanki i dopiłam mleko.

Charlie zaskoczył mnie swoją spostrzegawczością.

– Spieszysz się?

– Tak, jestem jakaś zmęczona. Chcę się dziś wcześniej położyć.

– Wyglądasz na podekscytowaną – zauważył. Boże, czemu akurat dzisiaj postanowił zwracać na mnie uwagę?

– Naprawdę? – wybąkałam. Czym prędzej rzuciłam się do zlewu, umyć nasze talerze, po czym odłożyłam je do góry dnem na suchej ściereczce.

– Dziś sobota – rzucił Charlie. Nie zareagowałam.

– Nie masz jakichś planów na wieczór?

– Już mówiłam, że chcę iść wcześniej spać.

– Żaden miejscowy chłopak nie przypadł ci do gustu, co? – Był podejrzliwy, ale starał się ukryć swoje zaniepokojenie.

– Nie, żaden chłopak jakoś nie wpadł mi w oko. – Z jednej strony, mówiąc „chłopak”, nie kłamałam, a chciałam przecież w miarę możliwości być z Charliem szczera, z drugiej strony bałam się jednak, że wymówiłam te słowo ze zbytnią emfazą i ojciec zrozumie jeszcze coś opacznie.

– Miałem nadzieję, że może ten Mike Newton… Mówiłaś, że jest bardzo miły.

– To tylko kolega.

– Ech, i tak tutejsi nie dorastają ci do pięt. Może lepiej będzie, jeśli poczekasz z tym, aż pójdziesz do college'u. – Każdy ojciec marzy o tym, żeby córka była daleko od domu, zanim zaczną w niej szaleć hormony.

– Popieram – oświadczyłam, zaczynając wchodzić po schodach. Udawałam przy tym, że ze zmęczenia powłóczę nogami.

– Dobranoc, skarbie – zawołał za mną. Byłam pewna, że zamierzał nasłuchiwać cały wieczór, czy nie próbuję się potajemnie wymknąć na randkę.

– Dobranoc. – Tak, tak. Wślizgniesz mi się do pokoju w nocy, sprawdzić, czy aby na pewno leżę w łóżku.

Drzwi od sypialni zamknęłam za sobą na tyle głośno, że usłyszał, a potem natychmiast podbiegłam na palcach do okna. Otworzywszy je na oścież, wyjrzałam w mrok, przeczesując wzrokiem ciemną ścianę lasu.

– Edward? – szepnęłam, czując się jak kompletna idiotka – Zza moich pleców dobiegł stłumiony chichot.

– Tu jestem jestem.

Odwróciłam się na pięcie. Ze zdumienia dłoń sama powędrowała mi pod szyję.

Edward leżał wyciągnięty w swobodnej pozie na moim łóżku, z rękami pod głową i szerokim uśmiechem na twarzy.

– Ach! – Musiałam przysiąść na podłodze. – Przepraszam. – Zacisnął usta, próbując ukryć swoje rozbawienie. – Uff. Potrzebuję minutkę, żeby dojść do siebie. Podniósł się powoli, żeby mnie znów nie wystraszyć, po czym nachylił się, wyciągając ku mnie swoje długie ramiona i podciągał za ręce do góry jak małe dziecko. Tak pokierowana, usiadłam koło niego na łóżku.

– Tak lepiej. – Położył swoją chłodną dłoń na mojej. – Jak tam tętno?

– Sam mi powiedz. Jestem pewna, że słyszysz je sto razy lepiej ode mnie.

Zaśmiał się cicho, ale z taką siłą, że aż się łóżko zatrzęsło.

Siedzieliśmy tak przez chwilę w milczeniu, nasłuchując, jak moje serce się uspokaja. Myślałam, jak to wszystko rozegrać z Edwardem w swoim pokoju i Charliem na dole.

– Pozwolisz, że jakiś czas poświęcę prozaicznym ludzkim czynnościom?

– Proszę bardzo. – Machnął wolną ręką, by pokazać, że daje mi pełną swobodę.

– Tylko nigdzie nic wychodź – rozkazałam, usiłując zrobić surową minę.

– Tak jest. – Żartując ze mnie, natychmiast zastygł w bezruchu.

Wzięłam piżamę z podłogi i kosmetyczkę z biurka, a wychodząc zgasiłam światło i zamknęłam drzwi.

Z dołu słychać było telewizor. Zatrzasnęłam za sobą głośno drzwi łazienki, żeby Charlie nie przyszedł czasem do mojego pokoju o coś zapytać.

Chciałam uwinąć się jak najszybciej. Umyłam zęby gwałtownymi ruchami szczoteczki, aby utrzymać odpowiednie tempo, a zarazem usunąć wszelkie pozostałości zapiekanki. Pod prysznicem nie mogłam sobie jednak pozwolić na pośpiech. Gorąca woda ukoiła nerwy, rozluźniła mięśnie. Znajomy zapach szamponu pozwalał mi przypuszczać, że jestem nadal tą samą osobą, która używała go rano. Starałam się nie myśleć o tym, że Edward czeka na mnie w moim pokoju, bo wówczas musiałabym zacząć cały proces relaksacyjny od początku. W końcu trzeba było zakończyć ablucje. Przyspieszyłam tempo i wytarłszy się ekspresowo, włożyłam piżamę, na którą składały się dziurawy podkoszulek oraz szare spodnie od dresu. Nie było sensu wyrzucać sobie, że nie wzięłam do Forks tej jedwabnej z Victoria's Secret *, prezentu od mamy na piętnaste urodziny. Leżała teraz w jakiejś szufladzie w Phoenix, z nienaruszonymi metkami.

Kiedy już wysuszyłam i wyszczotkowałam pobieżnie włosy, cisnęłam ręcznik do kosza na brudy, a szczotkę i szczoteczkę schowałam do kosmetyczki. Gotowe. Popędziłam jeszcze na dół, żeby pokazać Charliemu, że jestem w piżamie i mam wilgotne włosy.

– Dobranoc, tato.

– Dobranoc, Bello. – Wyglądał na zaskoczonego moim wyglądem i strojem. Miałam nadzieję, że uwierzy, iż nigdzie się nie wybieram i nie złoży mi w nocy niespodziewanej wizyty.

Biegnąc na górę, choć starałam się nie robić hałasu, brałam po dwa stopnie, a wpadłszy do swojego pokoju, zamknęłam jak najszczelniej drzwi. Podczas mojej nieobecności Edward nie poruszył się ani o centymetr. Przypominał posąg Adonisa, który przycupnął na mojej wyblakłej kapie. Kiedy uśmiechnęłam się na jego widok. wargi rzeźby zadrgały, nagle ożyły.

Edward zlustrował mnie wzrokiem, po czym uniósł jedną brew.

– Ładnie ci tak. Skrzywiłam się.

– Naprawdę, nie kłamię.

– Dzięki – szepnęłam. Usiadłam obok niego na łóżku po turecku i zaczęłam przypatrywać się szparom w drewnianej podłodze.

- Po co to całe przedstawienie?

– Charlie myśli, że mam zamiar wymknąć się na randkę.

– Ach tak. – Zamyślił się na chwilę. – Skąd ten pomysł? – Jakby nie wiedział lepiej ode mnie, co ojcu właśnie chodziło po głowie. – Najwyraźniej wydałam mu się nieco zbyt podekscytowana. Edward wziął mnie pod brodę i przyjrzał mi się uważnie.

– Cóż, z pewnością wyglądasz na rozgrzaną po prysznicu.

Pochylił się ostrożnie i przyłożył swój chłodny policzek do mojego. Zamarłam. Edward zaczerpnął powietrza.

– Mmm… – westchnął, rozkoszując się moim zapachem.

Oszołomiona jego dotykiem nic mogłam zebrać myśli. Sformułowanie jednego zdania zabrało mi dobrą minutę.

– Mam wrażenie, że coraz łatwiej ci ze mną przebywać.

– Tak sądzisz? – zamruczał, sunąc nosem do góry. Poczułam, że ruchem delikatniejszym od skrzydła ćmy odgarnia do tyłu moje wilgotne włosy, by móc dotknąć ustami wgłębienia pod moim uchem.

– 0 wiele łatwiej. – Usiłowałam oddychać równomiernie.

– Hm.

– I jestem ciekawa… – Przerwałam, tracąc wątek, bo Edward przesunął pieszczotliwie palce wzdłuż linii mojego obojczyka.

– Czego jesteś ciekawa? – wyszeptał.

– Tego, skąd ta zmiana. – Głos mi zadrżał i zawstydziłam się, że nie panuję nad sobą.

– Siła woli – parsknął. Poczułam na szyi jego chłodny oddech, zaczęłam się odsuwać. Edward zastygł w miejscu, wstrzymując oddech. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, aż wreszcie rozluźnił zaciśnięte szczęki i zrobił niepewną minę.

– Zrobiłem coś nic tak?

– Nie, wręcz przeciwnie. Doprowadzasz mnie do szaleństwa.

вернуться

* Znana firma bieliźniarska.