Выбрать главу

Lyra wydęła usta. Miała wrażenie, że ponownie znalazła się w Jordanie i ktoś ją pyta o coś, czego nie zdążyła się dokładnie nauczyć.

– W pewnym sensie… – odparła.

– Więc nie wiesz. Podejdź do półki obok biurka i przynieś mi Biblię.

Dziewczynka wzięła dużą czarną księgę i wręczyła ją ojcu.

– Pamiętasz historię Adama i Ewy?

– Oczywiście – odrzekła. – Ewie nie wolno było zjeść owocu, ale wąż ją skusił i zjadła.

– A co się zdarzyło potem?

– Eee… Zostali wygnani. Bóg wyrzucił ich z ogrodu.

– Bóg zabronił im zjeść owoc, zagroził, że umrą. Pamiętaj, że byli nadzy w ogrodzie, byli jak dzieci, których dajmony mogły przybierać wszelkie dowolne formy. A oto, co się zdarzyło.

Lord Asriel otworzył Biblię na rozdziale trzecim Księgi Rodzaju i przeczytał:

Niewiasta odpowiedziała wężowi: „Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w jego samym środku, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli”. Wtedy rzekł wąż do niewiasty: „Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że tego dnia, gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i wasze dajmony przybiorą swe prawdziwe kształty i tak jak bogowie będziecie znali dobro i zło”.

Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do ujawnienia prawdziwej formy dajmona. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią; a on zjadł. A wtedy otworzyły się im oczy i poznali prawdziwe formy swoich dajmonów i przemówili do nich. Ale kiedy mężczyzna i kobieta poznali swe dajmony, stwierdzili, że nastąpiła wielka zmiana, ponieważ do tej chwili zdawało im się, że są tacy sami jak wszystkie stworzenia na niebie i ziemi, że nie ma między nimi różnicy. A teraz dostrzegli tę różnicę i poznali dobro i zło; i zawstydzili się, i zerwali liście z drzewa figowego, aby przykryć swą nagość [3]

.

Ojciec Lyry zamknął księgę.

– I w ten sposób na świecie pojawił się grzech – powiedział. – Grzech, wstyd i śmierć. W tym właśnie momencie ich dajmony ustaliły się w jednej postaci.

– Ale… – Lyra usiłowała znaleźć potrzebne słowa – ale to przecież nie jest prawda? Nie taka jak w chemii czy technice… To nie ten rodzaj prawdy, zgadza się? Tak naprawdę nie było Adama i Ewy. Uczony z Cassington powiedział mi, że Biblia to tylko coś w rodzaju bajki.

– Cassington powszechnie słynie z wolnomyślicielstwa. Zadaniem tamtejszych mędrców jest kwestionowanie wiary innych. To naturalne, że Uczony z Cassington tak ci powiedział. Ale pomyśl o Adamie i Ewie jak o liczbie urojonej, jak o pierwiastku kwadratowym do minus pierwszej. Nigdy nie zdołasz znaleźć konkretnego dowodu na ich istnienie, jednak jeśli je włączysz do swoich równań, zdołasz dokonać takich obliczeń, jakich nie można sobie wyobrazić bez tych liczb. W każdym razie tego Kościół nauczał przez tysiące lat, a kiedy Rusaków odkrył Pył, nareszcie pojawił się fizyczny dowód, że rzeczywiście coś się zdarzyło w chwili, gdy niewinność przekształciła się w doświadczenie. Nawiasem mówiąc, nazwa Pyłu pochodzi właśnie z Biblii. Na początku nazywano go cząsteczkami Rusakowa, ale wkrótce ktoś zwrócił uwagę na interesujący wers przy końcu rozdziału trzeciego Księgi Rodzaju, gdzie Bóg przeklina Adama za zjedzenie owocu.

Lord Asriel ponownie otworzył Biblię i wskazał Lyrze wspomniany fragment. Dziewczynka przeczytała:

W pocie czoła będziesz więc musiał zdobywać chleb, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo pyłem jesteś i w pył się obrócisz [4].

Lord Asriel podjął temat:

– Uczeni Kościoła od dawien dawna głowili się nad przekładem tego ostatniego zdania. Niektórzy twierdzą bowiem, że nie powinno się tłumaczyć „w pył się obrócisz”, ale „staniesz się poddanym pyłu”, a jeszcze inni, że cały ten werset to rodzaj kalamburu opartego na słowach: „ziemia” i „pył”. Kalambur ten w gruncie rzeczy oznacza, że Bóg przyznaje, iż także jego własna natura jest po części grzeszna. Trudno znaleźć jedyną odpowiedź, jako że tekst jest wieloznaczny. Słowo się jednak przyjęło i od tego czasu cząsteczki nazywa się Pyłem.

– A co z Grobalami? – spytała Lyra.

– Generalna Rada Oblacyjna… Banda twojej matki – mruknął. – Bardzo to zręczne z jej strony, że potrafiła zorganizować wokół siebie taką koalicję… Ale to bystra kobieta, nie wątpię, że to zauważyłaś… A ludziom z Magistratury odpowiada fakt, że pojawiają się rozmaite agencje, które oni sami mogą podjudzać przeciwko sobie; tej, która odniesie sukces, udzielą poparcia, tej, która poniesie klęskę – cofną je, a organizację określą mianem „bandy zdrajców”, nigdy nie mającej racji bytu. Widzisz, twoja matka zawsze pragnęła władzy. Początkowo próbowała ją zdobyć w, hm, naturalny sposób, czyli przez małżeństwo, ale jej się nie udało, o czym pewnie słyszałaś. Postanowiła więc zwrócić się do Kościoła. Jako kobieta nie mogła oczywiście zostać osobą duchowną, toteż zrobiła coś nieortodoksyjnego: powołała do życia własny porządek, stworzyła własne wpływowe „kanały”. Tym sposobem zamierzała osiągnąć cel. Muszę przyznać, że pomysł zajęcia się Pyłem to bardzo dobre posunięcie, jako że Pył wszystkich przerażał i nikt nie wiedział, co z nim zrobić. Kiedy więc twoja matka zaproponowała, że postara się zbadać to zjawisko, Magistratura poczuła tak wielką ulgę, że wsparła cenną sojuszniczkę zarówno finansowo, jak i wszelkimi innymi sposobami.

– Ale oni odcinają… – Lyra nie mogła się zmusić do wypowiedzenia całego zdania, słowa nie chciały jej przejść przez gardło. – Sam wiesz, co robią! Dlaczego Kościół pozwala im na coś takiego?

– Dlatego że coś w tym rodzaju zdarzało się już wcześniej. Wiesz, co oznacza słowo „kastracja”? Usuwa się chłopcu organy seksualne, aby nigdy nie stał się w pełni mężczyzną. Kastrat przez całe życie potrafi śpiewać wysokim dyszkantem, a Kościół pozwalał na takie okaleczenia, ponieważ chłopcy ci byli niezwykle użyteczni w muzyce kościelnej. Kilku kastratów zostało wielkimi śpiewakami, naprawdę wspaniałymi artystami, wielu jednakże stało się tłustymi, szpetnymi półmężczyznami, i niektórzy zmarli z powodu operacji. Mimo to, jak widzisz, Kościół nie sprzeciwia się wykonywaniu maleńkiego „cięcia” właśnie z powodu tamtego precedensu. To co się dzieje obecnie, jest i tak o wiele bardziej higieniczne niż stare metody, kiedy nie było znieczulenia, sterylnych bandaży ani właściwej opieki pielęgniarskiej. W porównaniu z kastracją odcinanie dajmonów wydaje się subtelnym, niegroźnym zabiegiem.

– Nieprawda! – krzyknęła Lyra. – Wcale tak nie jest!

– Nie. Oczywiście, że tak nie jest, i dlatego ludzie twojej matki zmuszeni byli ukrywać się na dalekiej Północy, z dala od ludzkich siedzib. Kościół był jednak zadowolony z faktu, że ma kogoś takiego jak pani Coulter. Któż nie zaufałby tak czarującej, słodkiej i rozsądnej osóbce? Ponieważ jednak jej działalność była dość kontrowersyjna i nieoficjalna, przedstawiciele Magistratury postanowili, że – jeśli będzie trzeba – mogą się wyprzeć tej znajomości.

– A czyim właściwie pomysłem było to… cięcie?

– Twojej matki. To ona skojarzyła te dwa fakty, które zdarzają się podczas dojrzewania – ostateczne ustalenie się postaci dajmona i osiadanie Pyłu. Przyszło jej do głowy, że gdyby oderwać od ciała dajmona, dany osobnik może nigdy nie stałby się poddanym Pyłu… I nie musiałby ponosić odpowiedzialności za grzech pierworodny. Pani Coulter zadała sobie pytanie: czy istnieje możliwość rozdzielenia dajmona i człowieka bez zabijania tego ostatniego? Jednak twoja matka jest osobą światową, wiele podróżowała i wiele widziała. Była na przykład w Afryce, gdzie odkryła, że mieszkańcy tego kontynentu potrafią „tworzyć” niewolnika zwanego zombi, który nie ma własnej woli i może pracować dniem i nocą. Nie będzie się skarżył i nie ucieknie. Wygląda jak tułów…

вернуться

[3] Na podstawie Biblii Tysiąclecia

вернуться

[4] Na podstawie Biblii Tysiąclecia