W owym czasie Müllerrowi znowu zdarzył się fatalny przypadek: jadł właśnie śniadanie w dość odległym domu i siedząc przy stole, złorzeczeniami odgrażał się Jasnej Górze, gdy nagle żelazna kula, przebiwszy ścianę, rozrzuciła potrawy, potłukła kieliszki i flasze, strwożyła współbiesiadników, a jego samego, straciwszy pęd, uderzyła w ramię (...) Müller wystosował do obrońców pismo następujące:
Wielebni, Jaśnie Wielmożni, Wielmożni i Urodzeni Panowie! (...) Cóż możemy uczynić ponad to, co już uczyniliśmy, skoro wciąż stawiacie łaskawemu królowi czoło twardsze niż skała? (...) Wspaniałomyślnie proponujemy wam do wyboru dwa sposoby ocalenia: albo fortecę i siebie samych poddacie pod protekcję JKMci króla szwedzkiego (...), albo też złożycie przysięgę na wierność, zaś jako rekompensatę za długotrwałe oblężenie i za szkody wyrządzone całemu królestwu, a zarazem wyraz należnego dla władcy szacunku zakonnicy zapłacą czterdzieści tysięcy talarów, a drugie tyle zapłaci szlachta przebywająca na Jasnej Górze - bez zwłoki i ociągania się. Jeżeli żadnego z tych dwóch sposobów nie wybierzecie, to karę za wasz upór, godzien Buzyrydowego stosu albo byka Perillusa, taką samą miarą wam odmierzymy. Dań w obozie, dnia 25 grudnia roku Pańskiego 1655. (...) Wreszcie w nocy poprzedzającej dzień św. Szczepana Męczennika Szwedzi zaczęli ściągać działa z nasypów, zbierać sprzęt oblężniczy i wyprawiać wozy w kierunku na Kłobuck; na ostatek oddziały piechoty i jazdy, wyruszywszy o godzinie dziesiątej przed południem, opuściły Jasną Górę. Müller podążał na Piotrków (...); Sadowski pospieszył do Kalisza, Wrzesowicz do Wielunia, a książę reski do Krakowa. Zgrzytali zębami, że ominął ich spodziewany kąsek i że najedli się wstydu. Wprawdzie heretycy nie wierzą, że kule odskakiwały od murów Jasnej Góry sposobem nadnaturalnym (...) Wszystko, co w oblężeniu Jasnej Góry, świętokradczo przedsięwziętym i niesławnie zakończonym, opowiedziałem, jest prawdziwe; jednakże szwedzcy dziejopisowie przemilczają to wydarzenie, przytłumiając zarówno hańbę daremnego usiłowania, jak i chwałę przez Boga sprawionej obrony[300].
Potem Rzeczpospolita powróciła do życia. Armia powróciła do swoich obowiązków. Niewyczerpana energia Stefana Czarnieckiego stopniowo odwracała kierunek biegu wydarzeń. Szwedów wypędzono z Warszawy. Ich pruskich sprzymierzeńców nakłoniono do zdrady, a ich siedmiogrodzkich naśladowców - rozgromiono. W latach 1658-59 Czarniecki bez przeszkód atakował Szwedów z duńskich baz wypadowych w Jutlandii. 13 lutego 1660 roku zmarł Karol X. 3 maja 1660 r. zawarto pokój na mocy traktatu w Oliwie. W zamian za zwrot Elbląga w Prusach i Dyneburgaw Semigalii Szwecja zatrzymywała całe Inflanty. Szwedzi poniechali też wszelkich dalszych roszczeń wobec Rzeczypospolitej. Jan Kazimierz zrezygnował z tradycyjnie podtrzymywanych przez jego rodzinę pretensji do tronu Wazów. Ogniwo łączące Polskę ze Szwecją zostało oficjalnie zerwane.
Tak więc po stuletnich walkach Semigalia i księstwo Kurlandii stały się jedynymi dwiema częściami dawnego państwa krzyżackiego w Inflantach, które pozostały pod kontrolą Polski. Semigalia, znana odtąd pod nazwą „polskich Inflant”, została przyłączona do trzech nadmorskich enklaw tworzących ziemię piltyńską (Ventspils) i objęta administracją państwową jako integralna część Rzeczypospolitej. Kurlandię pozostawiono w zręcznych rękach jej książąt, Kettierów, jako wspólne lenno Polski i Litwy. Stolica Kurlandii Mitawa (Jelgava) oraz port Windawa stały się ważnymi ośrodkami handlowymi i kulturalnymi. Najwybitniejszy z książąt kurlandzkich, Jakub Kettier (1638-82), był znakomitą osobistością w świecie polityki nadbałtyckiej - miał ważne powiązania z Holandią i -jako syn chrzestny Jakuba I - z Anglią. Podejmował nawet przedsięwzięcia o charakterze kolonialnym. W 1645 r. kupił od Holendrów wyspę Tobago, a w r. 1651 założył placówkę handlową na wyspie Fort James w Gambii w Afryce Zachodniej. W latach od r. 1655 do 1660 w działalności tej nastąpiła przerwa: był to okres szwedzkiej okupacji Kurlandii, podczas której książę dostał się do niewoli. Jego następcy utrzymali księstwo do r. 1737, kiedy - pod rządami dynastii Bironów - dostało się ono w orbitę wpływów Rosji[301].
Przez cały długi okres wojen szwedzkich poczynania Moskwy odgrywały nieodmiennie istotną rolę. Zarówno z wojen w Inflantach, jak i z polityki Karola X wynika, że Moskwa była elementem wszelkich kalkulacji dotyczących konfliktu polsko-szwedzkiego. Walka o władzę na Bałtyku nie była po prostu walką „dwustronną” - była to walka między trzema stronami. Moskwa, Szwecja i Rzeczpospolita Polski i Litwy znalazły się na jednej trójstronnej arenie. Każdy z zawodników musiał bez przerwy zmieniać pozycję, dostosowując się do ciągłych zmian pozycji pozostałej dwójki walczących. Gdy jedna z potęg rosła w siłę, pozostali musieli rozważać stworzenie wspólnego frontu oporu. Kiedy jedna była słaba, pozostali rywalizowali ze sobą, starając się tę okazję możliwie jak najlepiej wykorzystać. Taka sytuacja trwała od wybuchu wojny w Inflantach w r. 1558 aż do podpisania traktatu pokojowego w Oliwie w r. 1660. Potem, gdy rozleciał się polski wierzchołek trójkąta, Szwecja musiała sama stawić czoło Moskwie, co robiła aż do zwycięstwa Piotra Wielkiego nad Karolem XII w bitwie pod Połtawą w 1709 r. Wprowadzenie Rzeczypospolitej w ten skomplikowany układ było jedną z głównych konsekwencj i pójawienia się Wazów na polskim tronie; a jedyną stroną, która ostatecznie wyniosła z niego korzyści, była Moskwa.
Stąd też, zgodnie z prawami trójkąta, wojny Rzeczypospolitej ze Szwecją przeplatane były kampaniami, które każda ze stron prowadziła przeciwko Moskwie. W przypadku Rzeczypospolitej, po zwycięstwach Batorego w latach 1579- 81 przyszły wojny z Moskwą: w latach 1609-12, a następnie 1617-19, w okresie moskiewskiej „smuty”; w latach 1632-34 walki o Smoleńsk i wreszcie w latach 1654-67-na Ukrainie. Ostatnią rundę rozegrano w latach 1700-21 podczas wielkiej wojny północnej.
Okres moskiewskiej „smuty” jest niestety najlepiej znany zewnętrznemu światu z karykaturalnych opisów wywodzących się z rosyjskiej historii ludowej lub z dziewiętnastowiecznej sceny operowej:
Akt drugi: Sala tronowa króla Zygmunta. Król świętuje swe zwycięstwo. Panowie polscy marzą o zajęciu bogatych rosyjskich ziem... Hulanki i zamęt. Zygmunt wysyła oddział rycerzy, aby odciąć Minina od drogi wiodącej do Moskwy, wziąć go do niewoli, zniszczyć wsie i spalić miasta - jednym słowem, ujarzmić Rosję[302].
W rzeczywistości sprawy przedstawiały się nieco inaczej. Myśl, że Rzeczpospolita Polski i Litwy, ze swymi skromnymi siłami wojskowymi i rozlatującym się skarbem, mogła kiedykolwiek rozważać możliwość „okupowania” czy też „ujarzmiania” niezmierzonych obszarów Rosji, jest niedorzeczna. Polscy dowódcy - a zwłaszcza Żółkiewski - stale sprzeciwiali się planom interwencji, a król ustąpił w tym względzie tylko dwa razy, i to na krótko[303]. Polacy mogli sobie na to w ogóle pozwolić tylko dlatego, że nacisk w tym kierunku wywierały na nich wpływowe frakcje moskiewskich bojarów. Nie mieli natomiast żadnych sprecyzowanych planów na przyszłość. Bez względu na to, co o tym myślą współcześni Polacy, którym zależy na zachowaniu szacunku dla samych siebie, nigdy nie było żadnej wojny ani żadnych podbojów porównywalnych z kampanią Napoleona z 1812 r. Operacje polskie nie były niczym więcej jak tylko szeregiem drobnych incydentów, które rozgrywały się na tle wielkiej wojny domowej.
300
Wespazjan Kochowski, Annalium Poloniae Climacter Secundus, Kraków 1688, opublikowane w polskim przekładzie jako Lata Potopu 1655-7, wyd. L. Kukulski et al.. Warszawa 1966, s. 92- 105. Patrz też O. Górka, Legenda a rzeczywistość obrony Częstochowy w r. 1655, Warszawa 1957.
301
W. Eckert, Kurland unter dem Einfluss des Merkantylismus: ein Beitrag żur Staats- und Wirtschaftspolitik Herzog Jakubs von Kurland, 1642-82, Ryga 1927.
302
Program przedstawienia
303
J. Maciszewski, Polska a Moskwa 1603-1618, Warszawa 1968; także La noblesse polonaise et la guerre contre Moscou, 1604-18, Acta Poloniae Historica, XVII (1968), s. 23-48.