Выбрать главу

W tej sytuacji obowiązek historyka polega niewątpliwie na zwróceniu czytelnikowi uwagi na to, jak teraźniejszość różni się od przeszłości. Nawet najbardziej pobieżna lektura jakiegokolwiek dziewiętnastowiecznego tekstu wykaże, jak bardzo różniły się wówczas nazwy wielu „polskich” miejscowości od dzisiejszych. Przeczytawszy na przykład zawarty w przewodniku Baedekera opis miasta Breslau, należy zadać sobie pytanie, czy wyraźny nacisk, z jakim autor określa pruskie i niemieckie powiązania miasta, nie wypływa przypadkiem z jego własnych proniemieckich sentymentów[454]. Należałoby także zapytać, czy szczupłość informacji dotyczących spraw polskich wypływa z faktu, że w owym okresie polskie wpływy słabo zaznaczały się w mieście. Jeśli tylko Baedeker nie był kompletnym szarlatanem, a to ze względu na jego międzynarodową reputację nie wydaje się zbyt prawdopodobne, bezstronny czytelnik odniesie nieodparte wrażenie, że Breslau był miastem z gruntu niemieckim. A w takim przypadku nie byłoby rzeczą bezsensowną używać w tym czasie raczej nazwy „Breslau” niż „Wrocław”.

Odwołując się do analogicznego polskiego tekstu, wydanego w 1970 roku, trzeba przyznać, że obraz zmienia się niemal nie do poznania. Po przeczytaniu przewodnika Poland — Travel Guide należy sobie zadać pytanie, czy wyraźny nacisk, z jakim podkreśla się polskie powiązania miasta, nie wypływa przypadkiem z faktu, że książka została przygotowana i wydana przez jedno z oficjalnych wydawnictw Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej[455]. Należałoby również zapytać, czy szczupłość informacji na temat niemieckich powiązań miasta nie wypływa z uprzedzeń autorów lub też może z faktu, że wpływy niemieckie w obecnym okresie słabo zaznaczają się w mieście. Jeśli tylko autorzy nie są kompletnymi szarlatanami, a to wydaje się nieprawdopodobne, odnosi się nieodparte wrażenie, że Wrocław roku 1970 był miastem z gruntu polskim. A w takim przypadku nie byłoby rzeczą bezsensowną używać w okresie powojennym raczej nazwy „Wrocław” niż „Breslau”.

Przewodniki zaledwie pobieżnie wspominając katastrofalnych wydarzeniach, które przemieniły Breslau we Wrocław. W styczniu 1945 roku, stojąc w obliczu zbliżających się oddziałów Armii Czerwonej, Hitler zarządził, że Festung-Breslau ma się bronić do ostatniego człowieka. Cywilnej ludności miasta, prawie wyłącznie niemieckiej, kazano opuścić domy i w samym środku zimy wyruszyć w głąb Niemiec. Wielu z tych bezbronnych uchodźców unicestwił nalot sił RAF—u na Drezno: bomby zapalające zamieniły ich w popiół. W trzy miesiące później, gdy oblężone niedobitki garnizonu Breslau ostatecznie skapitulowały, stolica Śląska była niemal zrównana z ziemią. Rodzima ludność odeszła. Ruiny miasta okupowały wojska sowieckie i polskie, które następnie przekazały je administracji Ziem Odzyskanych. Omawiając sprawę Wrocławia ze Stalinem w 1944 roku, Mikołąjczyk zauważył, że jest to „miasto czysto niemieckie”. Stalin odpowiedział, że w dawnych czasach było to miasto słowiańskie i „że nic nie stoi na przeszkodzie, aby miało powrócić do swych dawnych tradycji historycznych”. (Nawiasem mówiąc, podczas tej rozmowy Stalin używał nazwy „Borysław”[456]). W latach 1945—47 miasto zostało całkowicie zasiedlone polskimi uchodźcami. Wielu pochodziło ze Lwowa i doznało z rąk sowieckich losu podobnego do tego, jaki hitlerowcy zgotowali Niemcom z Breslau. Uniwersytet, Bibliotekę, Instytut Ossolińskich, razem z tysiącami pracowników i ich dobytkiem, przetransportowano ze Lwowa en bloc. Później napłynęli Polacy z innych zdewastowanych regionów kraju. W tej sytuacji „Wrocław” można by raczej uznać za częściową reinkarnację Lwowa niż za dalszy ciąg miasta Breslau. Dziś miasto tętni życiem i jest bardzo polskie. Starsi mieszkańcy często mówią ze śpiewnym kresowym akcentem, zdradzając tym swoje odległe miejsce pochodzenia. Ale młodsi, stanowiący ponad 50% ludności, wszyscy urodzili się już tutaj. Jako polscy wratislawianie, uważają się za potomków w prostej linii owych dawnych Słowian, którzy zamieszkiwali te ziemie ponad siedemset lat temu. Poczucie to — choć zrozumiałe — jest z pewnością nieuzasadnione. Podobnie jak ci, którzy mieszkali tu przed nimi — starzejący się Niemcy, dożywający swoich dni na gorzkim wygnaniu w RFN — są oni ofiarami i produktem II wojny światowej[457].

Podobną analizę można by przeprowadzić dla każdego niemal miasta Ziem Odzyskanych i dla każdego z byłych miast polskich, wcielonych do ZSRR. Szczecin, Koszalin, Gdańsk, Olsztyn, Zielona Góra, Jelenia Góra, Kłodzko, Opole — wszystko to są zupełnie nowe skupiska ludności, których nowe polskie nazwy słusznie wskazują na zasadniczy brak ciągłości z niemiecką przeszłością. Vilnius — stolicę Litewskiej SRR — zamieszkuje dziś zaledwie niewielki ułamek potomków rodzin, które tu żyły przed wojną. Jego dzisiejsi władcy starają się zdyskredytować pięciowiekowy okres unii miasta z Polską jako nieprawidłowość zakłócającą proces jego naturalnego rozwoju. Lwiw zamieszkuje dziś zaledwie niewielki ułamek potomków rodzin, które mieszkały w międzywojennym Lwowie czy austriackim Lembergu. Mimo to dzisiejsi Ukraińcy często mówią o nim tak, jakby od zawsze był „ich miastem”.

W rzeczywistości sowiecki Lwów został sfabrykowany w ten sam sztuczny sposób i dokładnie z tych samych powodów, co polski Wrocław. Pisząc swój przewodnik w latach dziewięćdziesiątych zeszłego wieku, w okresie autonomii Galicji, Baedeker przedstawił obraz miasta o charakterze z gruntu polskim, zabarwionym domieszką wpływów austriacko—niemieckiej administracji. W trzydzieści lat później, w roku 1927, dyrektor polskiego rządowego biura turystycznego o wiele mocniej podkreślał polskie związki miasta[458]. Opisując najbardziej interesujące obiekty w mieście, doktor Orłowicz zwracał uwagę czytelników na plac Mariacki z pomnikiem Mickiewicza dłuta Popielą (1905); na Muzeum Sobieskiego w Kamienicy Królewskiej na Rynku, czyli dawniejszym Ringu; na cerkiew Wołoską (1580) i na cmentarz Łyczakowski, ze specjalną kwaterą poświęconą Orlętom — młodym obrońcom Lwowa z lat 1918—19. Poza dokładnym opisem obiektów polskiej sztuki i pomników Orłowicz pieczołowicie wymienia unicko-ukraińskie arcydzieła stanowiące część zbiorów Dzieduszyckich lub znajdujące się w założonym w 1912 roku Muzeum Ukraińskim, w katedrze unickiej pod wezwaniem św. Jura (1746) oraz w kościele św. Piatnyci (1643). Trzydzieści pięć lat później sowiecki przewodnik prezentuje czytelnikowi połączenie ukraińskiej i sowieckiej wersji dziejów miasta:

вернуться

454

Karl Baedeker, Northern Germany…, Lipsk—Londyn 1890, s. 255—261.

вернуться

455

Poland— Travel Guide, Sport i Turystyka, Warszawa 1970: Wrocław, s. 132—139.

вернуться

456

Na temat rozmów Mikołajczyka ze Stalinem patrz Rozmowa T. Arciszewskiego, 15-ego stycznia 1945 r., „Zeszyty Historyczne”, Paryż 1947, nr l.

вернуться

457

Festung Breslau: dokumenty oblężenia 1945, Wrocław 1962; R. Majewski, T. Sozańska, Bitwa o Wrocław, Wrocław 1975.

вернуться

458

Mieczysław Orłowicz, Guide Illustré de la Pologne, Warszawa 1927, s. 197—208.