Ostateczny kryzys rządów Gomułki przypadł na okres wielkiego sukcesu Polski na płaszczyźnie polityki zagranicznej. Gomułka zawsze doskonale zdawał sobie sprawę, że uzasadniony strach Polski przed niemieckimi odwetowcami przyczynia się do upokarzającej zależności kraju od Związku Radzieckiego i że przywrócenie dobrych stosunków z Niemcami Zachodnimi umocniłoby Rzeczpospolitą Ludową w sferze zarówno gospodarczej, jak i czysto politycznej. Przez wiele lat nieustępliwość Związku Radzieckiego, z jednej strony, i wpływy organizacji Bund der Vertriebenen na rząd Adenauera, z drugiej, uniemożliwiały wszelkie próby owocnych kontaktów między Warszawą i Bonn. Ale gdy w latach sześćdziesiątych rozpoczęła się radziecka polityka odprężenia (detente) oraz niemiecka Ostpolitik, sytuacja uległa poprawie. Pierwsze posunięcie zrobili przywódcy Kościoła. Na początku 1965 roku niemiecki Kościół ewangelicki z własnej inicjatywy ogłosił Memorandum (…) w sprawie stosunków między narodem niemieckim a jego wschodnimi sąsiadami, w maju zaś tego samego roku delegacja duchownych protestanckich z Niemiec, z szefem radia zachodnioniemieckiego, Klausem von Bismarckiem, na czele, przybyła do Warszawy w celu wzajemnej wymiany poglądów. Ku zdziwieniu wielu osób hierarchia polskiego Kościoła katolickiego przychylnie zareagowała na ten gest. Ogłoszony 18 listopada 1965 roku list biskupów polskich do biskupów niemieckich zawierał historyczny apel o zakończenie okresu odziedziczonej po przodkach wzajemnej nienawiści między obydwoma narodami. Długa i chaotyczna lista minionych nieszczęść — od męczeństwa św. Wojciecha po cierpienia zarówno Polaków, jak i Niemców w obozach koncentracyjnych II wojny światowej — poprzedzała skierowane do Niemców wezwanie o „zapomnienie i przebaczenie”:
“…wzywamy was, wielebni Bracia, próbujmy zapomnieć! Żadnej polemiki, żadnej dalszej zimnej wojny, lecz początek dialogu (…). Jeśli po obu stronach istnieje szczera dobra wola
— a w to nie należy chyba wątpić — wówczas musi się udać poważny dialog i przynieść z biegiem czasu dobre owoce — mimo wszystko, mimo gorącego żelaza (…). Od niesłychanych niebezpieczeństw natury moralnej i społecznej, jakie zagrażają duszy naszego narodu, a również jego biologicznej egzystencji, może nas uratować tylko pomoc i łaska naszego Zbawiciela, którą uprosić chcemy za pośrednictwem Jego Matki, Najświętszej Panny (…). Prosimy Was, katoliccy pasterze narodu niemieckiego, spróbujcie na swój sposób obchodzić z nami nasze chrześcijańskie Millennium (…). Wyciągamy do Was nasze dłonie z ław kończącego się Soboru, udzielamy przebaczenia i prosimy o przebaczenie. (…) Tak niechaj sprawi miłosierny Zbawiciel i Maria Panna, Królowa Polski, Regina Mundi i Mater Ecdesiae*[542].
W tym momencie, w trakcie trwania konfliktu między Kościołem i państwem na tle obchodów tysiąclecia Polski, Gomułka nie mógł otwarcie tolerować mieszania się Kościoła w sprawy polityki zagranicznej i propaganda partyjna brutalnie potępiła całą ideę pojednania. Ale groźba niemiecko—sowieckiego rapprochement — z którego Polska mogłaby zostać wyłączona — wystarczyła do przełamania niechęci aparatu partyjnego. W 1969 roku sam Gomułka rozpoczął kampanię na rzecz porozumienia z Niemcami. Mimo kilku czknięć na drodze między ustami a brzegiem pucharu — nie bez znaczenia było tu nagłe nawrócenie się samego Breżniewa na politykę pojednania — 7 grudnia 1970 roku podpisano w Warszawie traktat między Polską Rzecząpospolitą Ludową i Niemiecką Republiką Federalną. Był to moment pełen emocji. Kanclerz Willy Brandt ukląkł, przejęty skruchą, przed pomnikiem ofiar faszyzmu. Zachodnia granica na Odrze i Nysie Łużyckiej została uznana przez jedyne mocarstwo europejskie, które mogłoby mieć jakiekolwiek powody, aby chcieć ją zmienić. Od tego czasu PRL mogła kroczyć swoją drogą wolna od owego straszliwego niepokoju, jaki ograniczał jej swobodę działania przez wszystkie lata po zakończeniu II wojny światowej. W ten sposób Gomułka zdołał rozluźnić więzy sowieckiej kurateli zarówno na płaszczyźnie międzynarodowej, jak i w dziedzinie spraw wewnętrznych. To trwałe osiągnięcie stanowi rekompensatę jego licznych niepowodzeń w późniejszym okresie.
Każdemu, kto znał Polskę w okresie tuż po zakończeniu II wojny światowej, oblicze PRL musi się wydać zmienione nie do poznania[543]. Zmiany — choć nie zawsze oznaczały postęp — miały miejsce we wszystkich niemal dziedzinach życia.
Dla zainteresowanego sprawami Polski obserwatora zasadniczą barierą uniemożliwiającą zrozumienie zachodzących wydarzeń jest uporczywość oficjalnej cenzury. W kraju, w którym od momentu wyzwolenia przez cały czas działał system kontroli zbudowany na modłę sowiecką, wszystkie źródła masowej informacji trzeba traktować z pewną podejrzliwością. Nie ma oczywiście sensu udawać, że cenzura — w tej czy innej formie, w takim czy innym zakresie — nie istnieje w żadnej innej części świata. Należy jednak pamiętać o pewnym istotnym rozróżnieniu. Podczas gdy w większości krajów na ogół zakłada się swobodę informacji i wolność wyrażania opinii, a także ich całkowitą dostępność z wyłączeniem takich dziedzin jak obronność czy moralność publiczna, które podlegają szczegółowym zakazom, sowiecki system cenzury prewencyjnej opiera się na założeniu odwrotnym: wolne i powszechnie dostępne nie jest nic poza tym, co podlega szczegółowym nakazom. Podawać do ogólnej wiadomości ani publikować nie wolno niczego, co nie uzyska wcześniejszej akceptacji odpowiednich władz. W Polsce — podobnie jak w innych krajach bloku socjalistycznego — państwo usiłuje zatem nie tylko manipulować informacją, ale wytwarzać ją, przetwarzać i klasyfikować z pozycji monopolistycznego systemu kontroli. Państwo używa cenzury nie tylko jako narzędzia do dławienia informacji, ale także — i szczególnie — jako instrumentu czynnej propagandy. Chociaż samobójcza praktyka fałszowania oficjalnych statystyk została, jak się zdaje, ograniczona po roku 1956 i chociaż polscy cenzorzy twierdzą, że obecnie korzystają ze swoich uprawnień w sposób o wiele bardziej tolerancyjny niż dawniej, pozostaje niezaprzeczalnym faktem, że potężna machina kontroli informacji nadal nie została zdemontowana. Przeciwnie: stale się rozrasta i stale ulepsza metody działania. Z kwatery głównej w Warszawie, zwanej Głównym Urzędem Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk (GUKPPiW), cenzura kieruje całą skomplikowaną siecią urzędów lokalnych. Cenzorzy, bezustannie zajęci swóją pracą w biurach wszystkich ważniejszych organizacji i przedsiębiorstw, kontrolują działalność radia i telewizji, biur prasowych i wydawnictw, przekładów, wszystkich redakcji i spółdzielni wydawniczych, wszystkich drukarni, wszystkich sal koncertowych, teatralnych, filmowych i wystawowych oraz wszystkich innych środków przekazu informacji. Zgody cenzury — wyrażonej w formie pisemnego zaświadczenia — wymaga się nie tylko w przypadku gazet czy programów telewizyjnych, ale nawet dla przekazania informacji czysto prywatnych — zaproszenia na czyjś ślub czy zawiadomienia o czyjejś śmierci. Instrukcje, co tydzień wypełniające dziesiątki stron, klasyfikują informację na szereg kategorii: na użytek zagranicy, na użytek masowego odbiorcy w kraju, na użytek wybranych, na wyłączny użytek pracowników aparatu i na użytek niczyj — informację przeznaczoną do całkowitego utajnienia. Wyraźnym kryterium oceny jest opinia ZSRR i przywódców PZPR, a ze szczególną uwagą traktuj e się tematy delikatnej natury: politykę zagraniczną, religię i ideologię, a także sprawy wojskowe. Regularne ograniczenia i zakazy dotyczą szerokiego wachlarza tematów: od wszelkich form krytyki Związku Radzieckiego i obowiązującej aktualnie linii politycznej partii, poprzez wszelkie porównania Związku Radzieckiego z carską Rosją, wszelkie porażki i niepowodzenia w dziedzinie polityki społecznej, wszelkie niedociągnięcia systemu bezpieczeństwa w przemyśle, wszelkie braki polskiej produkcji przeznaczonej na eksport, wszelkie wzmianki na temat przewagi norm gospodarczych i społecznych przyjętych w krajach o innych systemach politycznych, aż po, rzecz wielce charakterystyczna, wszelką informację dotyczącą istnienia systemu cenzury. Tu właśnie najwyraźniej jawi się Orwellowska wizja „Ministerstwa Prawdy”.
542
Orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich, w: Materiały i dokumenty. Warszawa 1966, s. 17, 18. Patrz także A. Liebich, La lettre des évêques: une tude sur les réactions polonaises à la Ostpolitik de la RFA, „Etudes Internationales”, VI, Montreal (1975), s. 501—528. Na temat powojennych stosunków dyplomatycznych, patrz W. W. Kulski, Germany and Poland: from war to peaceful relations, Syracuse 1976.
543
W momencie gdy powstawał oryginalny tekst Bożego igrzyska, tj. przed rokiem 1980, omawiane w nim fakty i wydarzenia uzasadniały użycie czasu teraźniejszego, który utrzymuję w myśl zasady wierności przekładu. Uwaga ta odnosi się do całości niniejszego rozdziału (przyp. tłum.).