Выбрать главу

Tak zwane „warunki szczególne”, o których często wspomina się mętnie w oficjalnych usprawiedliwieniach stanu polskiej gospodarki, mają charakter głównie społeczny i polityczny. Mówi się o historycznej i rzekomo nieuleczalnej alienacji większości ludności w stosunku do państwa oraz do przedsiębiorstw państwowych, w których większość owej ludności jest zatrudniona. Przez cały okres wojen i rozbiorów współczesnej epoki nauczono Polaków okazywać władzom tylko niezbędne minimum szacunku, kręcić i oszukiwać w sprawach publicznych, całą zaś energię wykorzystywać na zabieganie o własne dobro. Wrogi stosunek do reżimu dyktuje im instynkt. W rezultacie mnożą się biurokratyczne instytucje kontroli, za pomocą których kierownictwo bezskutecznie usiłuje przeciwstawiać się głęboko zakorzenionym nawykom wykazujących nieograniczoną pomysłowość pracowników. Niska wydajność i poziom produkcji oraz karygodna nieudolność często nie znajdują żadnych istotnych uzasadnień technicznych czy gospodarczych.

Polska Ludowa jest pod tym względem spadkobierczynią postaw zrodzonych w warunkach carskiej Rosji i rozwiniętych za czasów dwóch kolejnych niemieckich okupacji.

W określonych sektorach transport i komunikacja poczyniły szybkie postępy. Polskie Linie Lotnicze (LOT), wyposażone w sowieckie iijuszyny i tupolewy, obsługują trasy o łącznej długości 49 000 kilometrów, docierając do wszystkich większych miast kraju i do większości europejskich stolic. Flota handlowa wzrosła z 506 000 DWT w roku 1950 do 23 milionów DWT w roku 1973; część statków to frachtowce trampowe, obsługujące ważne trasy na całym świecie. Polskie Koleje Państwowe (PKP) wskazują na poprawę elektryfikacji linii kolejowych i taboru. Państwowa Komunikacja Samochodowa (PKS) obejmuje sieć połączeń docierających do wszystkich miast i wsi na terenie kraju. Miejskie tramwaje, trolejbusy i autobusy wprawdzie nie oferują pasażerom komfortu, ale zapewniają regularny transport publiczny, który tak szybko zanika w krajach zachodniej Europy.

Dzięki produkcji „polskich fiatów” na licencji włoskiej liczba prywatnych samochodów wzrosła do 690 700 w 1973 roku. Mimo to dla wielu polskich rodzin widok wozu zaprzężonego w konie jest wciąż jeszcze czymś równie swojskim, jak widok samochodu czy samolotu. Przedwojenne niemieckie parowozy widuje się równie często jak lokomotywy z silnikami Diesla. Kręta wiejska droga, ze swoimi furami, wybojami, wędrującymi poboczem pijakami i gęsiami, dociera znacznie dalej niż dwa czy trzy pasma pokrytej nierówną nawierzchnią autostrady.

Turystyka w Polsce wykazuje wszystkie słabości typowe dla przedsiębiorstwa państwowego. Rodzimych wczasowiczów separuje się starannie od zagranicznych gości. Pierwsi spędzają urlop w tandetnych i ponurych ośrodkach wczasowych zarządzanych przez związki zawodowe i zakłady pracy. Drugim oferuje się usługi biura turystycznego „Orbis” lub młodzieżowych instytucji turystycznych w rodzaju „Almaturu” czy „Juventuru”; każe im się płacić w dewizach za nieliczne i drogie miejsca w kilku pretensjonalnych i o wiele za dużych hotelach.

Oficjalnie zniechęca się ludzi do korzystania z kwater prywatnych, brak też niemal zupełnie zaplecza koniecznego do zorganizowania rodzinnego czy indywidualnego wypoczynku na własną rękę.

Z gładkiej płaszczyzny powojennej niwelacji szybko wyłaniają się nowe struktury społeczne. Twierdzeniu, jakoby Polska była społeczeństwem bezklasowym, przeczą nąjoczywistsze fakty. Nowo powstała „czerwona burżuazja”, „nowa klasa” — z jej prywatnymi willami, szybkimi samochodami, jedwabnymi garniturami, modnie ubranymi żonami, rozpieszczonymi dziećmi i wakacjami spędzanymi za granicą — ma dochody i przywileje, o jakich nawet nie marzą ludzie pracy. Rekrutuje się spośród wyższych urzędników aparatu państwowego i partyjnego oraz kierowniczych kadr przemysłu; dołączają do niej coraz liczniejsi przedstawiciele wolnych zawodów — prywatni lekarze, „badylarze”. Wysokie dochody i niskie podatki w połączeniu z brakiem na rynku towarów konsumpcyjnych wysokiej jakości wytworzyły wśród tej elity najwyższy kult konsumpcjonizmu, który można adekwatnie określić tylko mianem „burżuazyjnego fetyszyzmu”. Pracownicy przemysłu także mają własną arystokrację, wśród której przeważają wysoko uposażeni robotnicy stoczniowi, hutnicy i górnicy. Na samym dole skali znajdują się chłopi, od trzydziestu lat uważani za wrogów społeczeństwa; żywią oni naród i płacą podatki, ale nie korzystają z pełnych dobrodziejstw państwa opiekuńczego. Warstwa pośrednia między chłopstwem i proletariatem — dobrze prosperująca hybryda złożona z chłoporobotników — zdołała zachować ziemię, łącząc dochody z rolnictwa z dochodami z pracy w przemyśle[550].

W ciągu trzydziestu lat stałej mobilności demograficznej ponad dziesięć milionów mieszkańców kraju przeniosło się ze wsi do miast. W roku 1970 liczba mieszkańców miast po raz pierwszy przekroczyła liczbę mieszkańców wsi, w roku 1977 zaś wynosiła już 57,4% ogółu ludności. Liczba mieszkańców pięciu największych miast — Warszawy (w 1977 roku l 532 100 mieszkańców), Łodzi (818 400), Krakowa (712 000), Wrocławia (592500) i Poznania (534 400) — a także miejskiego konglomeratu w rejonie Katowic (3 862 000) stale rośnie mimo rygorystycznego planowania urbanistycznego i wymogu zezwolenia na zameldowanie[551].

Warunki mieszkaniowe stanowią odbicie ujemnych stron procesu przyspieszonej urbanizacji. Od czasu wojny wybudowano znacznie ponad trzy miliony mieszkań, co wobec przyrostu naturalnego i napływu ludności do miast pozwoliło na zmniejszenie zagęszczenia z 4,73 osoby na izbę w roku 1946 jedynie do 4,37 w roku 1970. Około połowa budowanych domów należy do miejskich spółdzielni mieszkaniowych. Reszta to budynki wznoszone bezpośrednio przez instytucje państwowe lub przez prywatnych właścicieli. Standard budownictwa jest jednak niezwykle niski. Cement, tynk i cegła są bardzo złej jakości, robotnicy zaś — z reguły niechlujni. Niecała jedna trzecia mieszkań ma łazienkę, znajdującą się wewnątrz pomieszczenia toaletę czy też centralne ogrzewanie. Na wsi takie luksusowe wyposażenie ma zaledwie co dwunasty dom.

Dochody jednostkowe są bardzo zróżnicowane. Ponieważ opłaty podatkowe, składki emerytalne, koszty ubezpieczenia społecznego i tak dalej — odlicza się od zarobków przed wypłatą, pensji i wynagrodzeń nie da się automatycznie porównać z zarobkami ludzi na Zachodzie. Jakkolwiek by liczyć, są to jednak zarobki niezwykle niskie. Siłę nabywczą przeciętnej miesięcznej pensji (w roku 1976 —

0 złotych), która według czarnorynkowego kursu wymiany odpowiada sumie 35 dolarów lub 18 funtów szterlingów, należy mierzyć w stosunku do ceny kilograma chleba (8 zł), kilograma szynki (120 zł), pary butów (300 zł), męskiego garnituru (2000 zł) czy polskiego fiata 125 (225 000 zł). Niemal wszystkie rodziny muszą się utrzymywać również z dodatkowej pensji pracującej żony, a wiele uzupełnia budżet dochodami z dodatkowych zajęć, podejmowanych nieoficjalnie w godzinach wolnych od pracy[552].

Bezrobocie jest zjawiskiem nieznanym. Praca jest zarówno prawem, jak i obowiązkiem. Zdolni do pracy mają prawo jej żądać. Tych, którzy nie pracują, można oskarżyć o społeczne pasożytnictwo. Taki system pozwala wprawdzie uniknąć skandalicznego braku zabezpieczenia oraz dotkliwych poniżeń, jakie bywają udziałem mieszkańców świata rządzącego się prawami wolnej przedsiębiorczości, ale jednocześnie jest on zachętą do wszelkich możliwych przejawów braku dyscypliny pracy. Co więcej, ukrywa przed wzrokiem obserwatora całe rozległe obszary działalności, gdzie pracownik po prostu nie ma co robić. Polski robotnik czy urzędnik, który ma do zrobienia niewiele lub zgoła nic i który chodzi do pracy tylko po to, aby na początku miesiąca móc odebrać pensję, wcale nie znajduje w tym bardziej autentycznej satysfakcji niż Anglik czy Amerykanin stojący w kolejce po zasiłek dla bezrobotnych[553].

вернуться

550

Patrz odmienne interpretacje w: Social Groups in Polish Society, wyd. D. Lane, G. Kolankiewicz, Londyn 1972. Patrz także J. Szczepański, Polish Society, Nowy Jork 1970, oraz A. Matejko, Social Change and Stratification in Eastern Europe, Nowy Jork 1974.

вернуться

551

W. Kalinowski, Poland, w: Urban Development in East Central Europe, oprać. E. A. Gutkind et. al., wyd. Gabriele Gutkind, Londyn 1972.

вернуться

552

Patrz B. Mieczkowski, Szacunki zmian w placach realnych w latach 60—tych, „Kultura”, Paryż (1971), nr 12/291, s. 93 i nn.

вернуться

553

Patrz B. Mieczkowski, Bezrobocie w systemie komunistycznym, „Kultura”, Paryż (l 968), nr II/,s. 92—100.