Выбрать главу

Mimo to pozostawało wiele niejednoznaczności. Każda z administracji mocarstw rozbiorowych stosowała w dziedzinie terminologii własne konwencje.

W oficjalnym języku Rosjan każdego, kto mieszkał na lewym brzegu Bugu, można było nazwać „Polakiem”, ponieważ był obywatelem Królestwa Kongresowego; jego sąsiad z prawego brzegu rzeki, nawet gdyby był jego rodzonym bratem, był „Rosjaninem”. Po r. 1874, gdy Królestwo Kongresowe zostało zlikwidowane, wszystkich zaliczono do „Rosjan”, bez względu na to, czy się to komuś podobało, czy nie. Nawet wśród samych Polaków panowało znaczne zróżnicowanie. Ludzie, którzy wyglądali restauracji państwa podobnego do dawnej Rzeczypospolitej, nadal myśleli o polskości w kategoriach nienarodowościowych. Mickiewicz, na przykład, nie widział żadnego powodu, dla którego nie miałby być jednocześnie „Polakiem” i „Litwinem”. Ten apostoł polskiej kultury rozpoczął swój najsłynniejszy poemat inwokacją nie do „Polski”, lecz do „Litwy”: „Litwo! Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie”[7]. Nieco później Józef Piłsudski dał wyraz takim samym uczuciom. Inni — których aspiracje całkowicie odbiegały od wszystkich historycznych precedensów — zaczęli traktować polskość jako cechę zarezerwowaną wyłącznie dla ludzi mówiących po polsku lub nawet wyłącznie dla polskich katolików.

Tak więc i tu także potrzebna jest wielka ostrożność. Nacjonaliści — w nie mniejszym stopniu niż urzędnicy państwowi — mają silną skłonność do narzucania terminom swoich własnych znaczeń. Po pierwsze, ponieważ termin „nacjonalista” w oficjalnym użyciu szybko nabiera odcienia pejoratywnego, stając się synonimem słów „separatysta” czy „podżegacz”, wolą określać się mianem „patriotów” lub „aktywistów”. Po drugie, przyjmują swoje własne prywatne kryteria, aby podnieść pojęcie narodu do rangi ekskluzywnej społeczności, odnosząc współczesne normy spójności narodowej do przeszłości, pomijając różnice stopnia identyfikacji różnych jednostek, ignorując złożoną sieć sprzecznych lojalności, w które wszyscy są uwikłani. Tak więc, według nacjonalistycznej argumentacji, mówiący po polsku chłop czy ktoś o brzmiącym z polska nazwisku będzie często uznany za „Polaka” bez względu na to, czy ma jakiekolwiek poczucie przynależności do narodu polskiego, czy też nie; ktoś, kto jest „prawdziwym Polakiem”, nie może jednocześnie być lojalnym sługą „obcego” państwa; naród polski uważany jest za ściśle zespoloną wspólnotę, dzielnie broniącą się przeciwko „wrogom”, „cudzoziemcom”, obcym „ciemięzcom” i „okupantom”. W nacjonalistycznych umysłach myśl, że pruski sierżant, rosyjski urzędnik czy austriacki hrabia mógłby być Polakiem w tym samym stopniu, co ludzie, których rzekomo dręczy, jest całkowicie nie do przyjęcia. Rzeczywistość była oczywiście nieco inna. Wiele jednostek utożsamia się z więcej niż z jednym narodem i żaden naród nie może rościć sobie uzasadnionych pretensji do jednomyślnego posłuszeństwa i wierności wszystkich swoich członków. Jest rzeczą istotną, aby mówiąc o „Polakach”, pamiętać, że używa się w ten sposób pewnego skrótu na określenie wspólnego mianownika dla zróżnicowanego zbioru jednostek ludzkich, które z osobna trafniej byłoby określać jako „potencjalnych Polaków”, „możliwych Polaków”, „proto-Polaków”, „częściowych Polaków”, „pół-Polaków”, „hiper-Polaków”, „super-Polaków”, „nie-Polaków”, „pro-Polaków”, „anty-Polaków”, „krypto-Polaków”, „pseudo-Polaków”, „ex-Polaków”, „dobrych Polaków”, „złych Polaków”, „Austro-Polaków”, „Ruso-Polaków”, „Pruso-Polaków” czy też — w sensie najbardziej historycznym — „polskich Austriaków”, „polskich Rosjan” lub „polskich Prusaków”.

Faktem jest, że naród polski jest produktem końcowym nowożytnego polskiego Nacjonalizmu. Jego rozwój przebiegał w sposób kapryśny i nierówny przez blisko dwa wieki, a ostateczny sukces był rzeczą bardzo niepewną przez większość okresu najnowszej historii. Ustalenie dokładnego momentu, w którym zaczął odgrywać istotną rolę w sprawach dotyczących ziem polskich, jest kwestią dyskusyjną. Niektórzy historycy utożsamiają go z decydującą datą 1864, kiedy to pewien stopień emancypacji społecznej towarzyszył narodowej manifestacji powstania styczniowego. Inni są skłonni odsunąć go do czasu odrodzenia się Państwa Polskiego w r. 1919. Najbardziej rygorystyczni obserwatorzy wysuwają argument, że proces rozwoju narodu można uznać za zakończony, dopiero poczynając od momentu, gdy jednolicie polska ludność, zgodnie świadoma własnej tożsamości narodowej, objęła niepodzielne panowanie na swoim własnym narodowym terytorium. A moment ten nadszedł dopiero w r. 1945[8].

Jeśli historie nowożytnej Europy w ogóle wspominając Polsce, to zazwyczaj zwracają uwagę na jeden jedyny temat, który zajmował umysły polityków epoki: na „sprawę polską”. Podobnie jak jego towarzyszka „sprawa wschodnia”, na przestrzeni minionych dwóch stuleci temat ten pojawiał się w programach niezliczonych konferencji i we wszystkich zestawach pytań egzaminacyjnych dla studentów. Także i w umysłach Polaków zajmował poczesne miejsce. Według bardzo starego dowcipu z repertuaru ambasadorów, kandydat z Polski uczestniczący w międzynarodowym konkursie na esej o słoniach miał przedstawić pracę zatytułowaną Słoń a sprawa polska. Bez przesady można powiedzieć, że ze wszystkich zwierząt, jakie można spotkać w dyplomatycznym ogrodzie zoologicznym współczesnej Europy, „sprawa polska” doprawdy jest słoniem — żeby nie powiedzieć: ptakiem dodo.

Dla dyplomatów — a także i dla tych, którzy dyplomatom dostarczali informacji — los dawnych ziem polskich nie był sprawą pozbawioną znaczenia. Podczas każdej z wielkich wojen toczonych na kontynencie europejskim terytorium podzielonej między zaborców Polski stawało się obszarem rzeczywistego lub potencjalnego braku stabilizacji, którego ostateczne losy wciąż na nowo kwestionowano. Podczas każdej z wielkich konferencji pokojowych — w Wiedniu w 1814—15, w Paryżu w 1919—20 oraz w Jałcie i Poczdamie w 1945 — przyszłość Polski stanowiła przedmiot licznych debat i długotrwałych dyskusji. W okresach między wojnami i konferencjami — od memoriału księcia Czartoryskiego z 1803 r. po projekt federacji polsko-czechosłowackiej z r. 1943 — wynajdowano kolejne skazane na niepowodzenie formuły, podejmując próby pogodzenia żądań ludu polskiego z interesami panujących mocarstw. Przez 150 lat sprawa polska była łamigłówką nie do rozwiązania, kwadraturą koła, dając początek stertom materiałów archiwalnych oraz oceanom analiz i opracowań[9].

Dla historyka Polski sprawa polska jest jednak tematem szczególnie jałowym. Jeśli któreś z dyplomatycznych memorandów dotyczących przyszłości Polski w ogóle wywarły decydujący wpływ na przebieg wydarzeń, to było takich dokumentów bardzo niewiele. Liczne spośród nich — jak na przykład memorandum księcia Czartoryskiego — pozostały jedynie martwą literą[10]. Niektóre — jak na przykład projekt polsko—czechosłowacki — zginęły z ręki polityków[11]. Jeszcze inne zostały po prostu zignorowane. Najistotniejsze z nich nie zdziałały nic, poza tym, że były wyrazem szczytnych dążeń ich autorów lub potwierdzeniem szczegółów wcześniej już osiągniętych układów politycznych. W Wiedniu na przykład politycy w żaden sposób nie mogli przekonać cara, aby zaniechał sprawowania kontroli nad krajem od dawna okupowanym przez jego zwycięskie wojska. W Paryżu przywódcy alianccy w żaden sposób nie mogli skłonić Piłsudskiego do podporządkowania się ich polityce. W Jałcie i Poczdamie ani Churchill, ani Roosevelt w żaden sposób nie mogli środkami dyplomatycznymi odwieść Stalina od realizacji rozwiązania, jakie wybrał. W każdym z tych krytycznych momentów decyzje nie zapadały przy stole konferencyjnym; decydowały aktualne warunki oraz ludzie, którzy praktycznie sprawowali władzę. W momentach mniej istotnych akcje dyplomatyczne liczyły się w jeszcze mniejszym stopniu. Poprzez cały okres historii nowożytnej noty, protesty i repliki w sprawie Polski sypały się gęsto jak jesienne liście, podczas gdy życie w Europie Wschodniej toczyło się niezmąconym trybem. Naród polski wyrósł z lat dziecinnych i osiągnął dojrzałość, nie zważając na to, co robili dyplomaci, i niczego im nie zawdzięcza.

вернуться

7

Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz, Księga I, w. l.

вернуться

8

Patrz S. Kieniewicz, Rozwój polskiej świadomości narodowej w XIX wieku, w: Pamiętnik X Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich w Lublinie 17—21 września 1968 r.: Referaty, Warszawa 8,s. 259—270.

вернуться

9

Patrz R. F. Leslie, The Polish Question, Stowarzyszenie Historyków, Londyn 1964, wraz z bibliografią; M. Handelsman, Sprawa polska w XIX wieku, w: Dzieje polityczne i społeczne XIX wieku, wyd. E. Driault, G. Monod, Warszawa 1916, s. 521—568. Nieco uwagi poświęcają sprawom międzynarodowym autorzy dwóch standardowych prac na temat historii XIX wieku: M. Kukieł, Dzieje Polski porozbiorowe, 1795—1921, Londyn 1961, oraz P. Wandycz, The Lands of Partitioned Poland, 1795—1918, Seattle 1975. Patrz także H. Fraenkel, Poland: the Struggle for Power 1772—1939, Londyn 1946.

вернуться

10

Patrz W. H. Zawadzki, Prince Adam Czartoryski and Napoleonie France, 1801—1805: a study in political attitudes, „Historical Journal”, XVIII (1975), nr 2, s. 245—277.

вернуться

11

P. Wandycz, The Benes—Sikorski Agreement, „Central European Federalist”, I (1953). Patrz niżej, przyp. 51, rozdz. XX, s. 945 .