Выбрать главу

Na terenie Wysp Brytyjskich jedynym doświadczeniem porównywalnym z przeżyciami Polaków był los Irlandczyków, którzy utracili swe państwo na przeciąg lat 1800—1921 i którzy walczyli o zachowanie własnego odrębnego poczucia tożsamości z pozycji kraju znajdującego się wewnątrz innego, bogatego i ufnego we własne siły ekspansywnego imperium. Ale podczas gdy Irlandczycy mieli tylko jednego imperialistycznego „wroga”, Polacy musieli stawić czoło trzem. Gdy Julian Ursyn Niemcewicz odwiedził Irlandię w 1833 r., przyznał, że między nią a Polską istnieje wiele podobieństw, dodając: „chętnie zamieniłbym naszą dzisiejszą sytuację na sytuację Irlandczyków”[13].

Wobec braku państwa narodowego świadomość narodowa Polaków czerpała natchnienie z czterech podstawowych źródeł: Kościoła, Języka, Historii i Rasy.

W dawnej Rzeczypospolitej Kościół rzymskokatolicki nigdy nie miał monopolu w sprawach religii. Jednakże jego wpływy stopniowo wzrastały w odpowiedzi na rozboje, jakich dokonywali szwedzcy i pruscy protestanci oraz prawosławni Rosjanie. We wschodnich prowincjach katolicyzm znany był od dawna jako „polska religia”, dla odróżnienia katolików od unitów i prawosławnych. Na tych terenach wieśniaka katolika często nazywano „Polakiem”, mimo że odmawiał modlitwy po łacinie, a z rodziną rozmawiał po białorusku lub ukraińsku. Konfederaci barscy, którzy w r. 1768 wyszli w pole, broniąc katolicyzmu w równej mierze, co swej złotej wolności, jednym tchem mówili o wierze i ojczyźnie, służbie Maryi Pannie i służbie Polsce:

Stawam na placu z Boga ordynansu,

Rangę porzucam dla nieba wakansu.

Dla wolności ginę, wiary swej nie minę,

Ten jest mój azard.

Krzyż mi jest tarczą, a zbawienie łupem.

W marszu zostaję; choć upadnę trupem,

Nie zważam, bo w boju — dla duszy pokoju

Szukam w ojczyźnie

Boć nie nowina, Maryi puklerzem

Zastawiać Polskę, wojować z rycerzem,

Przybywać w osobie, sukurs dawać Tobie,

Miła Ojczyzno! [14]

W okresie po rozbiorach dla Polaków w Prusach i w Rosji, a w mniejszym stopniu w katolickiej Austrii, asocjacje te nabrały pierwszorzędnej wagi. Począwszy od tamtego czasu, msza św. tradycyjnie kończyła się odśpiewaniem zawsze tego samego patriotycznego hymnu:

Boże, coś Polskę przez tak liczne wieki

Otaczał blaskiem potęgi i chwały,

Coś ją osłaniał tarczą swej opieki

Od nieszczęść, które pognębić ją miały,

Przed Twe ołtarze zanosim błaganie:

Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie![15]

Hymny zajmowały w tym okresie poczesne miejsce wśród gatunków literackich, a śpiewanie hymnów — w kulturze ludowej. Hymnów Franciszka Karpińskiego (1741—1825) uczyły się całe pokolenia wiernych. W okresie świąt Bożego Narodzenia jego kolędy śpiewali dosłownie wszyscy.

Niektórzy badacze przyjęli postawę minimalizowania wkładu katolicyzmu w formowanie się narodowości polskiej. Wskazują oni na fakt, że gorliwi katolicy często przybierają z gruntu bierną postawę wobec kwestii reformy politycznej i społecznej, a hierarchia kościelna wykazuje nieodmiennie wrogie nastawienie wobec ruchów nacjonalistycznych. Sytuacja z pewnością nie jest jednoznaczna. Tendencja do uważania katolików za Polaków, a niekatolików za nie—Polaków była bardziej powszechna na terenach pogranicznych, gdzie kwestia przynależności do tej czy innej religii była bardziej złożona aniżeli na obszarach jednolicie katolickich.

Jednakże zaprzeczanie temu, że katolicyzm działał jako jeden z głównych bodźców w budzeniu świadomości narodowej, jest równie absurdalne, jak twierdzenie, że polskość jest tym samym, co katolicyzm. Nierzadko zdarzało się, że żarliwi nacjonaliści odrzucali swą katolickość w proteście przeciwko politycznemu letargowi rzekomo „zdominowanego przez księży” społeczeństwa, z którego się wywodzili. Jednakże ich postępowanie tylko uwypuklało rolę katolicyzmu w określaniu owej polskiej wspólnoty narodowej, którą tak rozpaczliwie mieli nadzieję rozbudzić[16]. (Patrz rozdz. VII tomu II).

Język polski ogromnie rozszerzył swój zasięg, zwłaszcza w związku z upowszechnieniem wykształcenia. Za czasów dawnej Rzeczypospolitej musiał z konieczności zajmować drugorzędne miejsce. Dwór królewski bywał na zmianę zitalianizowany, to złożony z frankofilów, to znów z germanofonów, zarówno zaś Kościół, jak i państwo propagowały łacinę jako najskuteczniejsze narzędzie porozumienia z heretycką ludnością, która mówiła wszystkimi językami — od dolnoniemieckiego czy ruskiego po armeński czy jidysz. Propagatorzy rodzimej kultury, poczynając od Kochanowskiego, osiągnęli niebagatelne rezultaty, starali się jednak nie tyle zastąpić łacinę językiem polskim, ile wynieść język polski do poziomu łaciny. Uważano ich zazwyczaj za przeciwników tradycyjnych metod nauczania, a istotny wpływ zdobyli sobie dopiero po ustanowieniu w r. 1773 Komisji Edukacji Narodowej. Choć może się to wydać dziwne, jako środek przekazywania kultury język polski miał większe znaczenie na Litwie niż w Polsce.

W odróżnieniu od zlatynizowanej szlachty Królestwa, szlachta Wielkiego Księstwa kultywowała język polski jako środek pozwalający jej na odcięcie się od litewskich czy ruskich chłopów. Po roku 1697, gdy język ruski został definitywnie zniesiony jako język oficjalny na dworze Wielkiego Księstwa, supremacja języka polskiego w życiu społecznym i politycznym ostatecznie się ustaliła. Na terenie Królestwa decydująca zmiana nastąpiła dopiero po r. 1795, kiedy mocarstwa rozbiorowe usunęły łacinę z pozycji oficjalnego języka, próbując wprowadzić w jej miejsce język rosyjski lub niemiecki. W tej sytuacji językowi polskiemu narzucono rolę, do której nigdy nie pretendował. Zamiast jak dotychczas dzielić, stał się potężną siłą jednoczącą. Łączył szlachtę z chłopstwem, kierując jednych i drugich ku wspólnemu dziedzictwu kulturowemu. Jednoczył katolików z niekatolikami. Wiązał spolonizowaną szlachtę litewską, która we wczesnym okresie wydała prawie wszystkich swych genialnych pisarzy, z rolnikami z Poznańskiego, z asymilowanymi Żydami miejskimi, profesorami z Krakowa, wieśniakami ze Śląska i Pomorza, z mieszkańcami Warszawy. Bezkarnie przekraczał wszystkie granice i szybko stał się nośnikiem wszelkich tych idei i uczuć, które władze tak usilnie starały się zdławić. Dla tych, którzy nadal sprzeciwiali się skutkom rozbiorów, stał się „językiem wolności”. I rzeczywiście, z upływem czasu został kamieniem probierczym polskiej przynależności narodowej. W wyraźnym odróżnieniu od świata anglojęzycznego, gdzie nacjonalizm irlandzki, szkocki, australijski czy amerykański miał mniejszy związek z językiem, rodziny, które przestawały mówić po polsku, przestawały też być uważane za Polaków. „Ojczyzna” znaczyła teraz tyle, co język”. Używając słynnego zwrotu ukutego przez Juliana Tuwima, była to „Ojczyzna—polszczyzna”[17].

вернуться

13

J. Dąbrowski, Polacy w Anglii i o Anglii, Kraków 1962, s. 188.

вернуться

14

Poezja barska, wyd. K. Kolbuszewski, Biblioteka Narodowa, seria I, nr 108, Kraków 1928, s. 45-46. Patrz także J. Maciejewski, Literatura barska, w: Przemiany tradycji barskiej: studia, Kraków 1972.

вернуться

15

Hymn „Boże, coś Polskę” został skomponowany w 1816 r. przez księdza Alojzego Felińskiego (1771—1820) jako Hymn na rocznicę ogłoszenia Królestwa Polskiego, a następnie nieco zmodyfikowany. W latach 1918—39, i ponownie po roku 1945, na oficjalne żądanie władz ostatni wiersz został zmieniony na: „Ojczyznę wolną pobłogosław. Panie!” Wielu ludzi jednak nadal trzymało się dawnej tradycyjnej wersji. Alojzy Feliński, Hymn na rocznicę ogłoszenia Królestwa Polskiego: z woli Naczelnego Wodza Wojsku Polskiemu do śpiewu poddany, w: Z głębokości… Antologia polskiej modlitwy poetyckiej, oprać. A. Jastrzębski, A. Podsiad, Warszawa 1974, s. 254—255.

вернуться

16

P. Brock, Polish Nationalism, op. cit., s. 337—338.

вернуться

17

Z. Klemensiewicz, Historia języka polskiego. Warszawa 1974, s. 797, zwłaszcza część III: Doba nowopolska. Patrz także A. P. Coleman, Language as a factor in Polish Nationalism, „Slavonic and East European Review”, XIII (1934), nr 37, s. 155—172.