Выбрать главу

— Cóż, Beniaminie, mam cię dosyć na następne pięć lat, więc…

— Znieważaj mnie, drwij sobie ze mnie.

— Przestań. Opuszczam cię, starcze. Już późno.

— Czyżby! A jak jest przygotowany do drogi ten twój brzuch klechy?

— Mój żołądek…? — Dom Paulo przerwał, żeby to zbadać, i stwierdził, że czuje się lepiej niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich tygodni. — Oczywiście paskudnie — poskarżył się. — Jakże mógłby się czuć po wysłuchaniu ciebie?

— To prawda… El Szaddaj jest miłosierny, ale jest też sprawiedliwy.

— Święte słowa, starcze. Kiedy już brat Kornhoer wynajdzie po raz wtóry latającą maszynę, przyślę paru nowicjuszy, żeby obrzucili cię kamieniami.

Uścisnęli się serdecznie, Stary Żyd odprowadził go do krawędzi płaskowyżu. Stał owinięty w modlitewny szal, którego delikatna tkanina dziwnie kontrastowała z szorstkim workiem przepaski, podczas gdy opat schodził do ścieżki, by dosiąść swego wierzchowca i ruszyć w stronę opactwa. Dom Paulo widział go stojącego w zachodzącym słońcu. Jego wychudzona postać rysująca się na tle wieczornego nieba, pochylająca się i mamrocząca nad pustynią słowa modlitwy była z daleka widoczna.

— Memento, Domine, omnium famulorum tuorum[54] — szeptał opat w odpowiedzi i dodał: — I oby wreszcie wygrał od Poety szklane oko w pikuty. Amen.

17

— Mogę powiedzieć ci ostatecznie, że będzie wojna — oznajmił posłaniec z Nowego Rzymu. — Wszystkie siły Laredo stanęły na równinie. Szalony Niedźwiedź zwinął obóz. Na całej równinie trwa nieprzerwana bitwa jazdy toczona w stylu nomadów. Ale państwo Chihuahua zagraża Laredo od południa. Tak więc Hannegan gotów jest wysłać siły teksarkańskie w stronę Rio Grandę, by pomóc w obronie granic. Oczywiście z pełną aprobatą Laredańczyków.

— Król Goraldi jest zgrzybiałym głupcem! — oświadczył dom Paulo. — Czyż nie ostrzeżono go przed perfidią Hannegana?

Posłaniec uśmiechnął się.

— Watykańska służba dyplomatyczna zawsze respektuje tajemnice państwowe, jeśli przypadkiem się o nich dowiemy, Moglibyśmy zostać oskarżeni o szpiegostwo, jesteśmy więc zawsze ostrożni w kwestii…

— Czy go ostrzeżono? — znowu zapytał opat.

— Oczywiście. Goraldi oznajmił, że legat papieski okłamuje go. Oskarżył Kościół o sianie niezgody między sprzymierzonymi w „Biczu Bożym”, by w ten sposób powiększyć zakres doczesnej władzy papieża. Ten idiota powiedział nawet Hanneganowi Dostrzeżeniu, jakiego udzielił mu legat.

Dom Paulo drgnął i gwizdnął.

— I co na to Hannegan?

Posłaniec zawahał się.

— Sądzę, że mogę ci to wyjawić. Monsinior Apollo został aresztowany. Hannegan rozkazał przejąć jego akta dyplomatyczne. W Nowym Rzymie mówi się, żeby obłożyć całe królestwo Teksarkany interdyktem. Oczywiście Hannegan naraził się ipso facto na ekskomunikę, ale wygląda na to, że Teksarkańczycy niezbyt się tym przejęli. Jak zapewne wiesz, ludność i tak w osiemdziesięciu procentach uprawia różne kulty, a katolicyzm warstwy rządzącej był zawsze tylko cieniutką warstewką werniksu.

— Tak więc przyszła kolej na Marcusa — szepnął ze smutkiem opat. — A co z thonem Taddeo?

— Nie wiem zbyt dobrze, jak zamierza przedostać się w tej chwili przez równinę bez narażania się na przedziurawienie kulami. Wydaje się oczywiste, że nie chciał ruszać na tę wyprawę. Anie nie wiem o jego poczynaniach, ojcze opacie.

Dom Paulo zmarszczył z troską brwi.

— Jeśli nasza odmowa wysłania mu materiałów na uniwersytet doprowadziła do tego, że został zabity…

— Nie dręcz tym sumienia, ojcze opacie. Hannegan potrafi zadbać o swoje sprawy. Nie wiem jak, ale jestem pewien, że thon tutaj dotrze.

— Świat z trudem zniósłby taką stratę, jak słyszę. No cóż… ale powiedz mi, po co wysłano cię z nowinami o planach Hannegana? Jesteśmy w cesarstwie Denver i nie widzę, w jaki sposób mogłoby to wszystko dotyczyć tego regionu.

— Ach, powiedziałem ci, że to tylko początek. Hannegan ma nadzieję, że uda mu się w końcu zjednoczyć cały kontynent. Kiedy już Laredo znajdzie się pod jego butem, przełamie okrążenie, które go unieruchamia. Jego następne posunięcie będzie skierowane przeciwko Denver.

— Czy jednak nie wiąże się to z drogami zaopatrzeniowymi przez krainę nomadów? Rzecz wydaje się niemożliwa do zrealizowania.

— Jest niezwykle trudna i właśnie dlatego nie ma żadnych wątpliwości co do następnego ruchu. Równina tworzy naturalną barierę geograficzną. Gdyby została wyludniona, Hannegan mógłby uważać, że jego zachodnie granice są obecnie bezpieczne. Ale nomadowie zmusili wszystkie państwa graniczące z równiną do trzymania bez ustanku sił zbrojnych wokół tego terytorium, żeby ich powstrzymywać. Jedynym sposobem kontrolowania równiny jest kontrolowanie obu żyznych pasów, na wschodzie i na zachodzie.

— A nawet wtedy — zastanawiał się opat — nomadowie…

— Plan Hannegana wobec nich jest naprawdę szatański. Wojownicy Szalonego Niedźwiedzia łatwo mogą uporać się z jazdą Laredo, ale z pewnością nie uporają się z epidemią wśród bydła. Ludy równiny jeszcze o tym nie wiedzą, a kiedy Laredo wyruszy, żeby ukarać nomadów za wypady przez granicę, Laredańczycy popędzą przed sobą wiele setek chorego bydła, by zmieszało się ze stadami nomadów. To pomysł Hannegana. Rezultatem będzie głód, a wtedy nietrudno przyjdzie podburzyć jedno plemię przeciwko drugiemu. Oczywiście nie znamy wszystkich szczegółów, ale celem jest legion nomadów pod dowództwem teksarkańskim, uzbrojony przez Teksarkanę, wierny Hanneganowi, gotów ruszyć na zachód w stronę gór. Jeśli się przedrze, ten właśnie obszar weźmie na siebie pierwszą falę uderzenia.

— Ale dlaczego? Hannegan z pewnością nie spodziewa się, że barbarzyńcy będą posłusznym wojskiem albo wojskiem zdolnym utrzymać obszar, kiedy już do końca go skrwawią.

— Nie, panie mój. Ale szczepy nomadów zostaną unicestwione, a Denver będzie zdruzgotane. Wtedy Hannegan poskleja wszystkie rozbite fragmenty.

— Co mu z nich przyjdzie? Nie będzie to zbyt bogate cesarstwo.

— Tak, ale za to bezpieczne na wszystkich flankach. Zajmie lepszą pozycję do zaatakowania Wschodu i Północnego Wschodu. Oczywiście jego plan może się zawalić, zanim do tego dojdzie. Ale bez względu na to, czy się zawali, czy też nie, temu regionowi może w niezbyt odległej przyszłości zagrozić najazd. W najbliższych miesiącach trzeba podjąć kroki mające na celu umocnienie opactwa. Mam instrukcje, żeby omówić z tobą kwestię zabezpieczenia memorabiliów.

Dom Paulo poczuł, że gromadzą się ciemne chmury. Po dwunastu wiekach pojawiła się na świecie odrobina nadziei, a wtedy okazało się, że pewien książę-analfabeta zamierza ją zniszczyć, korzystając z usług barbarzyńskiej hordy i…

Grzmotnął pięścią w stół.

— Trzymaliśmy ich z dala od naszych murów przez tysiąc lat — wykrzyknął — i możemy utrzymać przed następne tysiąc. To opactwo było trzykrotnie oblegane podczas fali z Bayring i raz podczas schizmy wisarionistycznej. Obronimy księgi. Broniliśmy ich z powodzeniem przez długie wieki.

— Ale w naszych czasach istnieje dodatkowe zagrożenie, panie mój.

— Cóż takiego?

— Obfitość prochu strzelniczego i kartaczy.

Święto Wniebowzięcia nadeszło i minęło, ale nadal ani widu, ani słychu wyprawy z Teksarkany. Księża z opactwa zaczęli odprawiać msze zamówione przez pielgrzymów i podróżnych. Dom Paulo zrezygnował nawet z lekkiego śniadania i szeptano, że narzucił sobie pokutę, gdyż zaprosił uczonego — a to ze względu na niebezpieczeństwa czyhające w tej chwili na równinach.

вернуться

54

Pamiętaj Panie, o wszystkich sługach Twoich