Выбрать главу

– Czego się waść mnie czepiasz jak rzep psiego ogona? – spytał.

– Ja waści do grodu ze sobą... Waść mimo listów... Ja waści Kozakami!...

Krzyczał tak, że w izbie uciszyło się trochę. Obecni poczęli zwracać głowy w stronę Czaplińskiego. Szukał on okazji zawsze, bo taka była jego natura, robił burdy każdemu, kogo napotkał, ale to zastanowiło wszystkich, że teraz zaczął przy Zaćwilichowskim, którego jednego się obawiał, i że zaczął z żołnierzem noszącym barwę[153] Wiśniowieckich.

– Zamilknij no wasze[154] – rzekł stary chorąży. – Ten kawaler jest ze mną.

– Ja wa... wa... waści do grodu... w dyby! – wrzeszczał dalej Czapliński nie uważając już na nic i na nikogo.

Teraz pan Skrzetuski podniósł się także całą wysokością swego wzrostu, ale nie wyjmował szabli z pochew, tylko jak ją miał spuszczoną nisko na rapciach, chwycił w środku i podsunął w górę tak, że rękojeść wraz z krzyżykiem poszła pod sam nos Czaplińskiemu.

– Powąchaj no to waść – rzekł zimno.

– Bij, kto w Boga!... Służba! – krzyknął Czapliński chwytając za rękojeść.

Ale nie zdążył szabli wydobyć. Młody namiestnik obrócił go w palcach, chwycił jedną ręką za kark, drugą za hajdawery[155] poniżej krzyża, podniósł w górę rzucającego się jak cyga[156] i idąc ku drzwiom między ławami wołał:

– Panowie bracia, miejsce dla rogala[157], bo pobodzie!

To rzekłszy doszedł do drzwi, uderzył w nie Czaplińskim, roztworzył i wyrzucił podstarościego na ulicę.

Po czym spokojnie usiadł na dawnym miejscu obok Zaćwilichowskiego.

W izbie przez chwilę zapanowała cisza. Siła, jakiej dowód złożył pan Skrzetuski, zaimponowała zebranej szlachcie. Po chwili jednak cała izba zatrzęsła się od śmiechu.

Vivant[158] wiśniowiecczycy[159]! – wołali jedni.

– Omdlał, omdlał i krwią oblan[160]! – krzyczeli inni, którzy zaglądali przeze drzwi, ciekawi, co też pocznie Czapliński. – Słudzy go podnoszą!

Mała tylko liczba stronników podstarościego milczała i nie mając odwagi ująć się za nim, spoglądała ponuro na namiestnika.

– Prawdę rzekłszy, w piętkę goni[161] ten ogar[162] – rzekł Zaćwilichowski.

– Kundys[163] to, nie ogar – rzekł zbliżając się gruby szlachcic, który miał bielmo na jednym oku, a na czole dziurę wielkości talara, przez którą świeciła naga kość. – Kundys to, nie ogar! pozwól waść – mówił dalej zwracając się do Skrzetuskiego – abym mu służby moje ofiarował. Jan Zagłoba herbu Wczele, co każdy snadno poznać może choćby po onej dziurze, którą w czele kula rozbójnicka mi zrobiła, gdym się do Ziemi Świętej za grzechy młodości ofiarował.

– Dajże waść pokój – rzekł Zaćwilichowski – powiadałeś kiedy indziej, że ci ją kuflem w Radomiu wybito.

– Kula rozbójnicka, jakom żyw! W Radomiu było co innego.

– Ofiarowałeś się waść do Ziemi Świętej... może, aleś w niej nie był, to pewna.

– Nie byłem, bom już w Galacie[164] palmę męczeńską otrzymał. Jeśli łżę, jestem arcypies, nie szlachcic.

– A taki breszesz i breszesz[165]!

– Szelmą jestem bez uszu[166]. W wasze ręce, panie namiestniku!

Tymczasem przychodzili i inni, zawierając z panem Skrzetuskim znajomość i afekt mu swój oświadczając, nie lubili bowiem ogólnie Czaplińskiego i radzi byli, że go taka spotkała konfuzja. Rzecz dziwna i trudna dziś do zrozumienia, że tak cała szlachta w okolicach Czehryna, jak i pomniejsi właściciele słobód[167], dzierżawcy ekonomii[168], ba! nawet ze służby Koniecpolskich, wszyscy wiedząc, jako zwyczajnie w sąsiedztwie, o zatargach Czaplińskiego z Chmielnickim, byli po stronie tego ostatniego. Chmielnicki bowiem miał sławę znamienitego żołnierza, który niemałe zasługi w różnych wojnach położył. Wiedziano także, że sam król się z nim znosił[169] i wysoce jego zdanie cenił, na całe zaś zajście patrzono tylko jak na zwykłą burdę szlachcica ze szlachcicem, jakich to burd na tysiące się liczyło, zwłaszcza w ziemiach ruskich. Stawano więc po stronie tego, kto sobie więcej przychylności zjednać umiał, nie przewidując, by z tego takie straszliwe skutki wyniknąć miały. Później dopiero zapłonęły serca nienawiścią ku Chmielnickiemu, ale zarówno serca szlachty i duchowieństwa obydwóch obrządków[170].

Przychodzili tedy do pana Skrzetuskiego z kwartami mówiąc: „Pij, panie bracie! Wypij i ze mną! – Niech żyją wiśniowiecczycy[171]! Tak młody, a już porucznik u księcia. Vivat książę Jeremi[172], hetman nad hetmany[173]! Z księciem Jeremim pójdziemy na kraj świata! – Na Turków i Tatarów! – Do Stambułu! Niech żyje miłościwie nam panujący Władysław IV[174]!” Najgłośniej zaś krzyczał pan Zagłoba, który sam jeden gotów był cały regiment przepić i przegadać.

– Mości panowie! – wrzeszczał, aż szyby w oknach dzwoniły – pozwałem ja już jegomości sułtana do grodu za gwałt, którego się na mnie w Galacie dopuścił.

– Nie powiadajże waćpan lada czego, żeby ci się gęba nie wystrzępiła!

– Jak to, mości panowie? Quatuor articuli judicii castrensis: stuprum, incendium, latrocinium et vis armata alienis aedibus illata[175] – a czyż nie była to właśnie vis armata[176]?

– Krzykliwy z waści głuszec[177].

– I choćby do trybunału pójdę!

– Przestańże wasze[178]...

– I kondemnatę[179] uzyskam, i bezecnym go ogłoszę, a potem wojna, ale już z infamisem[180].

– Zdrowie waszmościów!

Niektórzy wszelako śmieli się, a z nimi i pan Skrzetuski, bo mu się z czupryny trochę kurzyło[181], szlachcic zaś tokował dalej naprawdę jak głuszec, który się własnym głosem upaja. Na szczęście dyskurs jego przerwany został przez innego szlachcica, który zbliżywszy się, pociągnął go za rękaw i rzekł śpiewnym litewskim akcentem:

– Poznajomijże waćpan, mości Zagłobo, i mnie z panem namiestnikiem Skrzetuskim... poznajomijże!

– A i owszem, i owszem. Mości namiestniku, oto jest pan Powsinoga.

– Podbipięta – poprawił szlachcic.

– Wszystko jedno! herbu Zerwipludry[182]...

– Zerwikaptur – poprawił szlachcic.

– Wszystko jedno. Z Psichkiszek.

– Myszykiszek – poprawił szlachcic.

– Wszystko jedno. Nescio[183], co bym wolał, czy mysie, czy psie kiszki. Ale to pewna[184], że bym w żadnych mieszkać nie chciał, bo to i osiedzieć się[185] tam niełatwo, i wychodzić niepolitycznie. Mości panie! – mówił dalej do Skrzetuskiego ukazując Litwina – oto tydzień już piję wino za pieniądze tego szlachcica, któren ma miecz za pasem równie ciężki jak trzos, a trzos równie ciężki jak dowcip. Ale jeślim pił kiedy wino za pieniądze większego cudaka, to pozwolę się nazwać takim kpem, jak ten, co mi wino kupuje.

вернуться

153

barwa – umundurowanie lub element stroju, swiadczacy o przynaleznosci noszacego.

вернуться

154

wasze – tu: pan; skrot od: wasza milosc.

вернуться

155

hajdawery – szerokie, bufiaste spodnie, typowy element stroju polskiej szlachty w XVII w.; szarawary.

вернуться

156

cyga a. fryga – wirujaca zabawka dziecieca, podobna do baka.

вернуться

157

rogal (pogard.) – rogacz, zdradzony malzonek.

вернуться

158

Vivant – niech zyja.

вернуться

159

wisniowiecczyk – zolnierz ksiecia Wisniowieckiego.

вернуться

160

oblan – dzis: oblany.

вернуться

161

gonic w pietke – coraz gorzej sobie radzic, tracic zdolnosc logicznego myslenia i dzialania.

вернуться

162

ogar – pies gonczy, tu pogard. o krewkim Czaplinskim.

вернуться

163

kundys – kundel.

вернуться

164

Galata – dzis dzielnica Stambulu, polozona po europejskiej stronie ciesniny Bosfor, dawniej osobne miasto tureckie.

вернуться

165

A taki breszesz i breszesz (ukr.) – No wlasnie klamiesz i klamiesz a. No wlasnie szczekasz i szczekasz; ukr. brechaty – klamac (o czlowieku); szczekac (o psie).

вернуться

166

Szelma jestem bez uszu – aluzja do zwyczaju obcinania uszu skazancom.

вернуться

167

sloboda – nowa osada, ktorej mieszkancy sa poczatkowo zwolnieni od oplat na rzecz wlasciciela.

вернуться

168

ekonomia – dobra ziemskie, z ktorych dochod przeznaczony byl na osobiste potrzeby krola i dworu.

вернуться

169

znosic sie z kims (daw.) – spotykac sie z kims.

вернуться

170

duchowienstwa obydwoch obrzadkow – tj. ksiezy katolickich i prawoslawnych.

вернуться

171

wisniowiecczyk – zolnierz ksiecia Wisniowieckiego.

вернуться

172

Wisniowiecki, Jeremi Michal herbu Korybut (1612–1651) – ksiaze, dowodca wojsk polskich w walkach z kozakami; ojciec pozniejszego krola polskiego, Michala Korybuta Wisniowieckiego (1640–1673).

вернуться

173

nad hetmany – dzis popr. forma N. lm: nad hetmanami.

вернуться

174

Wladyslaw IV Waza (1595–1648) – krol Polski w latach 1632–1648.

вернуться

175

Quatuor articuli judicii castrensis: stuprum, incendium, latrocinium et vis armata alienis aedibus illata (lac.) – Cztery artykuly sadu polowego: gwalt, podpalenie, rozboj i napasc zbrojna sila na czyjs dom.

вернуться

176

vis armata (lac.) – sila zbrojna.

вернуться

177

gluszec – duzy ptak z rodziny kurowatych, przyslowiowy ze wzgledu na swoje obyczaje godowe, kiedy to puszy sie i spiewa piesn godowa, nie zwracajac uwagi na zadne niebezpieczenstwo, nawet na zblizanie sie mysliwego.

вернуться

178

wasze – tu: pan; skrot od: wasza milosc.

вернуться

179

kondemnata (z lac.) – wyrok skazujacy.

вернуться

180

infamis (z lac.) – czlowiek pozbawiony honoru.

вернуться

181

z czupryny a. z glowy sie mu kurzy – zartobliwie o pijanym.

вернуться

182

pludry – krotkie, bufiaste spodnie dworskie lub zolnierskie.

вернуться

183

nescio (lac.) – nie wiem.

вернуться

184

to pewna, ze – dzis: to pewne, ze.

вернуться

185

osiedziec sie – zadomowic sie.