Выбрать главу

– Tak pan sądzi, panie Sallinger?

– Ma się rozumieć. Kocha handlarzy, zboczeńców molestujących nieletnich, sprzedawców broni i terrorystów. Podziwia tego rodzaju ludzi, a jednocześnie widzi w nich biedne, wykorzystywane dzieci, które należy ochraniać. – Sallinger udawał słuszne oburzenie i gniew.

– A pańskim zdaniem, co powinno się zrobić z tymi ludźmi, panie Sallinger?

– To proste. Wytoczyć im sprawiedliwy proces, potem załatwić szybką, równie sprawiedliwą apelację i ukarać, jeśli zostaną uznani za winnych. – Sallinger znalazł się niebezpiecznie blisko prawicowego fundamentalizmu, co było traktowane przez studentów prawa na Uniwersytecie Tulane jako śmiertelny grzech.

– Proszę, niech pan kontynuuje – rzekł Callahan, założywszy ręce na piersi.

Sallinger zwęszył podstęp, mimo to postanowił nie rezygnować ze swych wywodów. Nie miał nic do stracenia.

– Chodzi o to, że sędzia Rosenberg usiłuje interpretować po swojemu naszą konstytucję. Wyszukuje kruczki po to, żeby wykluczyć materiał dowodowy, bez którego niemożliwe jest skazanie niewątpliwie winnych oskarżonych. Mówiąc szczerze, robi mi się od tego niedobrze. Sędzia Rosenberg uważa więzienia za nadzwyczaj okrutne miejsca i dlatego, powołując się na Ósmą Poprawkę [4], chciałby wypuścić wszystkich przestępców na wolność. Dzięki Bogu znajduje się obecnie w mniejszości, szybko malejącej mniejszości.

– Zatem jest pan zwolennikiem kierunku, w jakim zmierza obecnie Sąd Najwyższy, czyż nie tak, panie Sallinger?

– Tak, do cholery!

– Czy należy pan do owych normalnych, gorącokrwistych, patriotycznych przeciętniaków, którzy życzą staremu skurczybykowi szybkiej śmierci we śnie?

W sali rozległo się kilka chichotów. Teraz można już było się śmiać. Sallinger wolał oczywiście skłamać.

– Nikomu nie życzyłbym czegoś takiego – odparł niemal zawstydzony.

Callahan znów rozpoczął marsz po sali.

– No cóż, dziękuję, panie Sallinger. Zawsze z uwagą słucham pańskich komentarzy. Pozwolił nam pan, jak zwykle, zapoznać się z opinią laika o tym, czym jest prawo.

Śmiech był już całkiem głośny. Sallinger zaczerwienił się i niemal zapadł pod ziemię. Callahan zachował powagę.

– Chciałbym nieco podnieść poziom intelektualny tej dyskusji. Wróćmy więc do panny Shaw i zapytajmy ją, dlaczego sędzia Rosenberg opowiedział się po stronie Nasha.

– Druga Poprawka gwarantuje wszystkim obywatelom prawo do posiadania i noszenia broni. Wedle sędziego Rosenberga należy odczytywać ją w sposób dosłowny, wykluczający wszelkie odstępstwa. Nie wolno niczego zakazywać. Jeśli Nash chce mieć kałasznikowa, granat obronny czy wyrzutnię przeciwczołgową, to stan New Jersey nie może mu tego prawnie zabronić.

– Czy zgadza się pani z takim orzeczeniem?

– Nie, i nie jestem w tym osamotniona. Orzeczenie w sprawie Nasha przyjęto stosunkiem głosów osiem do jednego. Żaden z sędziów nie poparł votum separatum Rosenberga.

– Czym zatem kierowała się większość sędziów?

– Według mnie sprawa jest oczywista. Stany mają powody, by zabraniać sprzedaży i posiadania niektórych typów broni. Interes stanu New Jersey przeważył zgodne z Drugą Poprawką prawa pana Nasha. Społeczeństwo nie może pozwolić jednostkom na posiadanie niebezpiecznej broni.

Callahan spojrzał na nią uważnie. Urodziwe studentki prawa trafiały się niezwykle rzadko, a gdy Callahan odkrył taki rarytas, zaczynał działać z zadziwiającą szybkością. Przez osiem poprzednich lat odnosił same sukcesy. W większości przypadków z łatwością dokonywał podbojów. Dziewczyny z wydziału prawa uważały się za wyzwolone i niezależne. Jednak z Darby było inaczej. Po raz pierwszy zwrócił na nią uwagę w bibliotece podczas drugiego semestru wstępnego roku i przez cały miesiąc zbierał się, żeby zaprosić ją na obiad.

– Kto był autorem orzeczenia większości? – spytał.

– Runyan.

– I zgadza się pani z nim?

– Owszem. To była naprawdę prosta sprawa.

– W takim razie skąd wzięło się votum separatum Rosenberga?

– Moim zdaniem sędzia Rosenberg nienawidzi swoich wielce szanownych kolegów z sądu.

– Więc zgłasza sprzeciw tak dla zabawy?

– Czasami… chyba tak. Jego uzasadnienia są coraz częściej nie do obrony. Choćby to w sprawie Nasha. Dla liberała, jakim jest sędzia Rosenberg, kontrola posiadania broni przez obywatela nie ulega kwestii. To on powinien był napisać orzeczenie większości i z pewnością zrobiłby to przed dziesięciu laty. W sprawie Fordice’a przeciwko stanowi Oregon z roku 1977 przyjął znacznie węższą interpretację Drugiej Poprawki. Rozbieżności w jego orzeczeniach stają się nie do przyjęcia.

Callahan nie pamiętał już sprawy Fordice’a.

– Zatem sugeruje pani, że sędzia Rosenberg cierpi na demencję?

– Odbiło mu jak jasna cholera i pan doskonale o tym wie, profesorze. Nikt nie jest w stanie obronić jego orzeczeń. – Sallinger, zupełnie jak pijany walką bokser, rzucił się do ostatniej rundy.

– Ma pan po części rację, panie Sallinger, jednak główną zasługą sędziego Rosenberga jest to, że wciąż trwa na posterunku.

– Ciałem, ale nie umysłem.

– On jeszcze oddycha, panie Sallinger.

– Taa, dzięki maszynie pompującej mu tlen do nosa.

– Liczy się obecność, panie Sallinger. Sędzia Rosenberg jest ostatnim wielkim prawnikiem w tym kraju i dzięki Bogu nie wyzionął jeszcze ducha.

– Lepiej niech pan zadzwoni do Sądu i upewni się – powiedział Sallinger, ściszając głos. Zagalopował się. Naprawdę się zagalopował. Opuścił głowę i przygarbił się, a Callahan spiorunował go wzrokiem.

ROZDZIAŁ 3

W słomkowym kapeluszu, czystym kombinezonie, starannie wyprasowanej koszuli khaki i długich kowbojskich butach mógłby uchodzić za ucieleśnienie starego farmera. Żuł tytoń i spluwał do czarnej wody falującej pod nabrzeżem. Żuł jak prawdziwy farmer. Półciężarówka, o tablicach rejestracyjnych z Karoliny Północnej, choć całkiem nowej marki, była już nieźle nadwerężona i pokryta warstwą kurzu. Stała w odległości stu jardów, zaparkowana na drugim końcu nabrzeża.

Zbliżała się północ w poniedziałek, pierwszy poniedziałek października. Przez następne trzydzieści minut miał czekać w chłodnych ciemnościach pustego nabrzeża, oparty o barierkę, żując w zamyśleniu tytoń. Wpatrywał się uporczywie w morze. Zgodnie z ustaleniami był sam. Właśnie tak to zaplanowano. O tej porze na nabrzeżu zawsze było pusto. Na drodze biegnącej wzdłuż plaży mrugały światła pojedynczych aut, ale żadne się nie zatrzymało.

Wpatrywał się w oddalone od brzegu niebieskie i czerwone światła kanału portowego. Nie poruszając głową spojrzał na zegarek. Na niebie wisiały nisko ciężkie chmury. Nie zobaczy niczego, dopóki łódź nie dobije do nabrzeża. Tak to zaplanowano.

Półciężarówka nie pochodziła z Karoliny Północnej, podobnie jak i farmer. Tablice rejestracyjne zdjęto z wraka stojącego na złomowisku niedaleko Durham. Półciężarówkę skradziono w Baton Rouge, ale to nie on dokonał kradzieży. Był zawodowcem i nie parał się drobnymi przestępstwami.

Po dwudziestu minutach ku nabrzeżu podpłynął ciemny obiekt. Cichy, przytłumiony szum silnika stał się głośniejszy. Obiekt okazał się niewielkim pontonem, o wyglądzie trudnym do określenia. Za sterem siedział ktoś nisko pochylony i ledwo widoczny. Farmer nawet nie drgnął. Czekał. Silnik ucichł nagle i czarny gumowy ponton zaczął dryfować na małej fali w odległości trzydziestu stóp od nabrzeża. Drogą biegnącą wzdłuż plaży nie przejeżdżał żaden samochód.

вернуться

[4] Ósma Poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, wprowadzona w 1865 roku, znosiła niewolnictwo na terytorium państwa (przyp. tłum.)