– Świadectwa na temat śmierci tego, który wydał Jezusa sanhedrynowi, są sprzeczne. Ewangeliści utrzymują, że się udusił. W Dziejach Apostolskich czytamy, że zdrajca, potknąwszy się na równej drodze, „rozpukł się na poły, i wypłynęły wszystkie wnętrzności jego” [60]. A u Papiusza z Hieropolis mówi się, że Judasz dożył sędziwych lat, zmarł zaś na tajemniczą chorobę: jego ciało straszliwie obrzmiało i zaczęło odrażająco cuchnąć, tak że ludzie wzdragali się zbliżyć do cierpiącego. Papiusz był uczniem apostoła Jana i mniej więcej rówieśnikiem Judasza. Jego świadectwo można uznać za wiarygodne. Znaczy to, że Judasz przeżył długie życie. Człowiek ów, który blisko znał Jezusa i sprowadził nań zgubę, zostawił szczegółowy opis życia tak zwanego Zbawiciela. Piąty ewangelista nie tylko wyjaśnił, dlaczego położył kres mesjanizmowi Jezusa (zrozumiałe, naturalnie, że nie chodziło o trzydzieści srebrników), ale i opowiedział o Nazarejczyku całą prawdę, bez fałszu i upiększeń. W początkach chrześcijaństwa ten tekst przechodził z rąk do rąk i sprawił, że wielu odwróciło się od nowej wiary. Potem, w czasach cesarza Konstantyna, który uczynił chrześcijaństwo religią państwową, ewangelia Judasza nagle zniknęła. Teraz wiadomo, gdzie się podziała – wszystkie odpisy zostały zniszczone, a oryginał ukryto w tajemnym księgozbiorze cesarskim.
Zaglądanie do manuskryptu groziło potępieniem duszy, ale unicestwić starożytnego świadectwa basileusowie także nie mieli odwagi.
– To znaczy, że są tam jakieś oszczercze słowa, jakieś zarzuty pod adresem Zbawiciela? – Von Dorn ściągnął brwi. – I co z tego? Któż uwierzy kłamstwom podłego zdrajcy?
– Kłamstwom? – Walser uśmiechnął się. – W protokole z przesłuchania Saventusa był dopisek inkwizytora: „Owo bluźniercze dzieło, zwane Ewangelią Judasza, jest ponad wszelką wątpliwość tworem łowcy dusz; Szatana, jako że nawet w postaci ustnego przekazu rodzi nieprzepartą pokusę, by zwątpić w boską naturę Pana naszego Jezusa”. Miałem mało czasu, a tekst czyta się trudno, przebrnąwszy jednak przez pierwsze cztery stronice, dowiedziałem się już o Jezusie takich rzeczy, że sens wszystkich jego poczynań ukazał mi się w zupełnie nowym świetle! – Aptekarz nie mógł złapać tchu ze wzburzenia. – Jeśliby objawić światu tylko te cztery stronice, cała wiara chrześcijańska zachwiałaby się w posadach! A najbardziej porażająca jest myśl, że gdyby wyprawić się do Ziemi Świętej, to bardzo możliwe, że jeszcze i dziś można by odnaleźć dowody na potwierdzenie prawdziwości słów ewangelisty! Wie pan, kim w rzeczywistości był Jezus z Nazaretu i czym się zajmował przez pierwszych trzydzieści lat swego życia?
– Nie wiem i nie chcę wiedzieć! – wykrzyknął von Dorn. – To znaczy, nie, wiem i nie pragnę wiedzieć nic innego! Zbawiciel był synem cieśli i pomagał ojcu, a potem wyruszył, by głosić prawdę. I niech się pan nie waży twierdzić inaczej!
Walser roześmiał się z goryczą.
– Otóż to, tak samo ślepi są wszyscy inni chrześcijanie. Bardziej cenicie sobie mroki niewiedzy niźli światło prawdy. Dobrze, dobrze, niech pan nie zatyka uszu. Nie będę panu nic opowiadał o Chrystusie. Proszę lepiej posłuchać, czego mi się udało dowiedzieć o losach Ewangelii Judasza w Moskowii. Pierwszy na tę straszną księgę natrafił Maksym Grek, który zaczął porządkować Liberię na polecenie wielkiego księcia Wasyla. Mnich natknął się na Matematykę jakiegoś nieznanego Zamoleusa i stwierdził, że tytuł jest fałszywy, gdyż treść dzieła stanowi heretycki tekst o życiu Jezusa. Powiedział o tym władcy, a ten, przerażony, polecił niezwłocznie zamurować na powrót całą bibliotekę w tajemnym lochu, Greka zaś zabronił wypuszczać z Rusi. Tak to Maksym dokonał żywota pośród moskiewskich śniegów. Potem, pół wieku później, zainteresował się Liberią żądny wiedzy Iwan. Długo poszukiwał tłumaczy, ale żaden z miłośników wszelkich ksiąg nie był dostatecznie wykształcony, by się podjąć tej pracy. Wreszcie nawinął się Saventus. Dość szybko trafił na fałszywego Zamoleusa i zaczął ex promptu, z hebrajskiego oryginału, tłumaczyć carowi tekst. Jak wynika z protokołu mediolańskiej inkwizycji, nie trwało to długo – zaledwie dwanaście dni. Na trzynasty Saventus, który zdążył już stracić apetyt i sen, rzucił się na oślep do ucieczki. Podczas śledztwa zeznał, że rosyjski car, wcześniej pobożny i bogobojny, zapoznany z treścią księgi, zachwiał się w wierze i zaczął zadawać obrazoburcze pytania. Jakie konkretnie, nie mogłem odcyfrować – te linijki protokołu, jak i wiele innych, były grubo zasmarowane atramentem. Największe wrażenie zrobiło na mnie jedno zdanie, które potrafię przytoczyć słowo w słowo: „Ewangelia przedstawia wszystko tak wyraziście i z tak wielkim prawdopodobieństwem – twierdził Saventus – że sam papież straciłby wiarę i zrozumiał, że żadnego Boga nie ma, a ludzie pozostawieni są jedynie sobie”. Sam papież! – Walser w natchnieniu wycelował palec wskazujący w niskie sklepienie. – A więc pastor uciekł z Moskwy, nieco poszkodowany na umyśle, ale i na carze Iwanie odbił się ten heretycki zamach na wiarę. Władca, dotąd rozumny, opanowany, wyrozumiały, nagle w 1565 roku uległ straszliwej przemianie, która spowodowała, że nadano mu przydomek Groźny. Takiego okrucieństwa, takich bluźnierczych czynów i nikczemności nie widział ten kraj od wiek wieków, nawet w latach tatarskiego najazdu. Obłąkany monarcha to szalał bez opamiętania, jakby chciał wypróbować boską cierpliwość – spójrz, Panie, na moje gorszące czyny i powstrzymaj mnie, jeśli istniejesz – to znów, przerażony własnymi niegodziwościami, zaczynał się kajać, umartwiać i pościć. Czytałem w kronikach, że Iwan wkładał na przemian czarne, czerwone i białe szaty. Gdy był ubrany na czerwono, krew lała się strumieniami. W czarnym odzieniu również siał śmierć, ale bez przelewu krwi – przez uduszenie lub spalenie. W bieli weselił się, ale tak, że ta jego wesołość wielu wydawała się gorsza od śmiertelnej kaźni… Liberię zaś car kazał zamknąć na głucho w poszytym ołowiem, podziemnym lochu, żeby jego następcy nie popadli w równie zgubne rozterki i wątpliwości.
Cornelius słuchał tej niewiarygodnej historii z zapartym tchem, od czasu do czasu tylko zerkając na groźną księgę, która stała się przyczyną tak wielkiego zła. Dobrze przynajmniej, że została napisana po hebrajsku czy po aramejsku, w którym to języku – oprócz nielicznych mędrców i bezbożnych Żydów – i tak nikt nie potrafi czytać.
– Wracając do Saventusa – ciągnął Walser – to pastor miał bardzo smutny koniec. Przesłuchania prowadzono tajnie, w obecności jednego tylko ojca inkwizytora i pisarza-protokolanta. Streszczenie Ewangelii Judasza, przekazane przez Saventusa i odnotowane w protokole, starannie zamazano. Przy końcu tekstu, inną ręką, dopisano: „Po zakończeniu śledztwa, które trwało siedem nocy i odbywało się bez stosowania tortur, jako że heretyk Saventus mówił nieprzymuszony, z własnej woli, postanowiono skropić celę święconą wodą, a nawiedzonemu szaleńcowi wsunąć do ust skórzaną gruszkę, żeby nie prowadził ze strażnikiem bluźnierczych rozmów, po wielkim poście zaś skrycie udusić go w ciemnicy; pisarza, brata Ambrozjusza, nie pozbawiać życia, lecz dla uniknięcia zbędnego rozgłosu obciąć mu język i obie ręce, a następnie wysłać do odległego klasztoru, by tam dokonał żywota”. Należy przypuszczać, że wyrok wydał sam inkwizytor, który też sporządził tę notatkę. Niżej widnieje jeszcze jeden zapis, zrobiony inną ręką. Krótki, bez komentarzy: „Trzynastego grudnia ojciec inkwizytor Hieronymus powiesił się w podwórzu na osice”. No i jak się panu podoba moja opowieść, kapitanie?
Aptekarz spojrzał pytająco na von Dorna. Cornelius był blady, pot wystąpił mu na czoło. Wskazał na Zamoleusa drżącym palcem.
[60] Cyt. za: Biblia Święta, to jest całe Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne, Warszawa 1961, Dzieje Apostolskie 1, 18. Warto dodać, że ten przekład łączy dwie wersje; fragment brzmi bowiem: „…a powiesiwszy się, rozpukł się na poły, i wypłynęły wszystkie wnętrzności jego” (przyp. tłum.).