Выбрать главу

Kiedy miałabym pracować?

– Musisz ustalić sprawy finansowe z Billem – dodał gładko Eric. – Jestem pewien, że zrekompensuje ci przynajmniej czas, kiedy nie będziesz mogła pracować w barze.

Czy Ann Landers [6] wydała kiedykolwiek książką „Kiedy twój narzeczony staje się twoim managerem”?

– Czemu menada? – zapytałam, zaskakując ich wszystkich. Miałam tylko nadzieję, że dobrze wymówiłam to słowo. – Najady są wodne, driady mieszkają w lasach, prawda? Więc czemu w tym lesie była menada? Czy menady nie były po prostu kobietami, które oszalały przez Bachusa?

– Sookie, wiesz zaskakująco dużo – stwierdził Eric po pauzie.

Nie dodałam, że dowiedziałam się tego czytając kryminał. Lepiej, żeby myślał, że czytałam grecką literaturę w oryginale. To niewinne kłamstewko.

– Bachus zbliżył się do niektórych kobiet tak bardzo, że stały się nieśmiertelne lub niezwykle bliskie nieśmiertelności – wyjaśnił Chow. – Bachus był bogiem wina, więc, rzecz jasna, bary są bardzo interesujące dla menad. Właściwie, do tego stopnia interesujące, że nie chcą, by inne stworzenia ciemności miały z nimi coś wspólnego. Menady lubią agresję, jaką wywołuje spożycie alkoholu; tym się karmią teraz, kiedy już nikt nie wierzy w ich boga. I przyciąga je duma.

Zabrzmiało to wiarygodnie. W końcu i ja, i Bill unieśliśmy się dziś dumą.

– Słyszeliśmy tylko pogłoski o tym, że jakaś pojawiła się w okolicy – dodał Eric. – Przynajmniej dopóki Bill cię tu dziś nie przyniósł.

– Ale o co jej chodzi? Czego od ciebie chce?

– Ofiary – wyjaśniła Pam. – Tak sądzimy.

– Jakiego rodzaju?

Pam wzruszyła ramionami. Wyglądało na to, że to jedyna odpowiedź, jaką mogę uzyskać.

– Albo? – zapytałam. I znów spojrzenia. Westchnęłam głęboko. – Co zrobi, jeśli nie złożycie jej ofiary?

– Ześle swoje szaleństwo.

Głos Billa świadczył o tym, że wampir był zmartwiony.

– Zaatakuje bary? Merlotte’s?

To nic, że było wiele barów w tej okolicy.

Wampiry spojrzały po sobie.

– Albo kogoś z nas – powiedział Chow. – To się już zdarzało. Halloweenowa masakra w 1876 w Petersburgu.

Wszyscy pokiwali głowami.

– Byłem tam – dodał Eric. – Potrzeba było dwudziestu wampirów, żeby posprzątać. I musieliśmy przebić Gregory’ego kołkiem, stawiał taki opór, że potrzebna była do tego cała dwudziestka. Menada, Phryne, dostała po tym swoją ofiarę, możesz być tego pewna.

Przebicie kołkiem innego wampira znaczyło, że sprawy były naprawdę poważne. Eric kiedyś pozbył się w ten sposób innego wampira, który go okradał i Bill powiedział, że musiał zapłacić ogromne odszkodowanie. Nie powiedział tylko komu, a ja wolałam nie pytać. Było sporo rzeczy, o których wolałam nie wiedzieć.

– Wiec złożycie jej ofiarę?

Przez chwilę się zastanawiali.

– Tak – odpowiedział w końcu Eric. – Będzie lepiej, jeśli tak zrobimy.

– Pewnie menady ciężko zabić? – dodał Bill.

– Tak, o tak – przytaknął Eric.

*

W trakcie jazdy z powrotem do Bon Temps i ja, i Bill milczeliśmy. Miałam dużo pytań, ale byłam zbyt zmęczona, by je zadać.

– Sam powinien o tym wiedzieć – powiedziałam, kiedy zatrzymaliśmy się przed moim domem.

Bill okrążył samochód, żeby otworzyć mi drzwi.

– Czemu, Sookie?

Podał mi rękę i wyciągnął mnie z auta. Wiedział, że sama ledwo trzymam się na nogach.

– Ponieważ… – A potem zamilkłam.

Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że Bill wie, że Sam jest zmiennokształtny, ale nie chciałam mu o tym przypominać. W końcu Sam prowadził bar, a menada zaatakowała nas, gdy byliśmy bliżej Bon Temps niż Shreveport.

– Prowadzi bar, ale powinien być bezpieczny – powiedział spokojnie Bill. – Poza tym, menada powiedziała, że przesyła wiadomość Ericowi.

To była prawda.

– Jeśli o mnie chodzi, sądzę, że za dużo myślisz o Samie – dodał Bill, a ja spojrzałam na niego zdumiona.

– Jesteś zazdrosny?

Bill był niespokojny, kiedy inne wampiry mnie komplementowały, ale uznałam, że bierze to za zagrożenie terytorium. Nie wiedziałam, jak powinnam się czuć w tej sytuacji. Do tej pory nikt nigdy nie był o mnie zazdrosny.

Bill nie odpowiedział od razu.

– Hmmm – mruknęłam z namysłem. – No cóż.

Uśmiechałam się do siebie, gdy Bill wniósł mnie po schodach do mojego domu, a potem do pokoju; pokoju, w którym przez tyle lat mieszkała moja babcia. Teraz ściany były bladożółte, stolarka biała, tak samo jak zasłonki z wzorem w kwiatki.

Na moment poszłam do łazienki, żeby umyć zęby i zadbać o inne potrzeby, po czym wyszłam, nadal w koszuli Erica.

– Zdejmij ją – powiedział Bill.

– Bill, normalnie byłabym bardzo chętna i w ogóle, ale dziś…

– Po prostu nie mogę znieść twojego widoku w jego koszuli.

Cóż, cóż, cóż. Powinnam się do tego przyzwyczaić. Chociaż z drugiej strony, mogłoby to być denerwujące, gdyby zaczął przesadzać.

– Och, w porządku – westchnęłam głośno. – W takim razie ją zdejmę.

Powoli zaczęłam rozpinać koszulę, wiedząc, że oczy Billa uważnie śledzą każdy ruch moich dłoni. W końcu ją zdjęłam i zostałam w samych majtkach Pam.

– Och.

Billowi zaparło dech w piersiach, co było dla mnie wystarczającą nagrodą. Co tam menady, sam widok twarzy Billa spowodował, że poczułam się jak bogini.

Może jak będę mieć wolne, to wybiorę się do Foxy Femme Lingerie w Ruston. A może nowo nabyty sklep Billa oferował bieliznę?

*

Wyjaśnienie Samowi, że muszę jechać do Dallas, nie było łatwe. Sam był dla mnie bardzo dobry, kiedy straciłam babcię, i miałam go za dobrego przyjaciela, świetnego szefa i (tak samo dawniej, jak i teraz) obiekt fantazji erotycznych. Powiedziałam mu, że wybieram się na małe wakacje, a on doskonale wiedział, że nigdy wcześniej nie prosiłam o urlop z takiego powodu. Niestety, miałam wrażenie, że zorientował się, o co chodziło. I to mu się nie spodobało. Jego bystre, niebieskie oczy patrzyły uważnie, a twarz skamieniała; nawet jego rudawe włosy zdawały się skwierczeć. I choć ze wszystkich sił starał się to ukryć, najwyraźniej sądził, że Bill nie powinien pozwalać mi jechać.

Ale Sam nie znał moich układów z wampirami, a tylko Bill, ze wszystkich znanych mi wampirów, wiedział, że Sam jest zmiennokształtny. I starałam się Billowi o tym nie przypominać. Nie chciałam, żeby Bill myślał o Samie więcej niż do tej pory – w końcu mógł zdecydować, że Sam jest wrogiem, a tego nie chciałam. Nikt nie powinien być uznany za wroga Billa.

Jestem dobra w utrzymywaniu sekretów i powstrzymywaniu się okazywania od emocji za pomocą mimiki – po latach niechcianego czytania w ludzkich myślach musiałam się tego nauczyć. Muszę jednak przyznać, że przekonanie obu panów do siebie wymagało dużo energii.

Sam, po tym, jak już dał mi urlop, usiadł wygodniej na krześle. Ubrany był w koszulę z logo baru i stare, ale czyste dżinsy; jego buty także były stare i wyglądały na solidne. Siedziałam na brzegu krzesła dla interesantów, na wprost jego biurka, a za mną znajdowały się drzwi do gabinetu. Wiedziałam, że nikt nie może za nimi stać i podsłuchiwać; w końcu bar był równie głośny jak zawsze, a z szafy grającej wydobywała się melodia zydeco [7], do tego dołączał hałas robiony przez klientów, którzy wypili o kilka drinków za dużo. Jednak kiedy rozmawialiśmy o czymś takim, jak ta menada, aż chciało się zniżyć głos.

вернуться

[6] Za Wikipedią: Ann Landers to dziennikarski pseudonim Ruth Crowley, a następnie Esther Lederer. Kolumna „Ask Ann Landers” przez pięćdziesiąt sześć lat ukazywała się na łamach wielu gazet w Ameryce Północnej. Nazwisko Ann Landers stało się czymś w rodzaju ikony i narodowej instytucji.

вернуться

[7]Cyt. za Wikipedią: Rodzaj bluesa, tworzony w latach 30. XX w. w Luizjanie, nawiązujący do tradycji muzyki kreolskiej, uważany też za specyficzną odmianę muzyki cajun. Charakterystyczne brzmienie zawdzięcza stosowaniu akordeonu.