Выбрать главу

— Dlaczego nie?

Mühlenkampf wzruszył ramionami.

— Może być trudno to wytłumaczyć. Ale proszę wziąć na przykład mnie. Byłem jak Paul Hauser… albo Felix Steiner[5] Najpierw służyłem w regularnych siłach, a do SS wstąpiłem nie z pobudek politycznych, ale dlatego, że chciałem należeć do elitarnej organizacji wojskowej. Oraz oczywiście po to, żeby walczyć. Myślę, że niewielu oficerów miało mocne przekonania narodowo-socjalistyczne, chociaż niektórzy na pewno. Ale jedno, co nas wszystkich łączyło, to była duma z symboli świadczących o nas jako o żołnierzach.

Generał westchnął.

— A potem oczywiście przegraliśmy wojnę. I to dość paskudnie. Spadliśmy z samej góry do roli pogardzanych przez Niemców, przez cały świat. Nasze symbole zamieniły się w gówno. Na ich widok ludzie się odwracali. Naszym rannym weteranom odmawiano rent i opieki, przysługujących innym formacjom Wehrmachtu, tak samo winnym jak my, o ile można mówić o winie w kontekście czegoś takiego jak front wschodni. Straciliśmy naszą dumę — zakończył weteran. — A żołnierze bez dumy nie mogą walczyć.

Tym razem Günter nie dał się uciszyć.

— Wasze Hakenkreutzer[6]?! Wasze Sigrunen[7]?! — wykrzyknął. — Wasze Trupie Główki?! Tych symboli nigdy już nie będzie wolno nosić!

Przez dłuższą chwilę Mühlenkampf nonszalancko polerował paznokcie o pierś. Cały czas przeszywał doradcę kanclerza morderczym spojrzeniem.

— Nie strasz mnie, człowieczku. Himmlerowi i Hitlerowi, którzy mogli kazać nas rozstrzelać na miejscu, SS kazało spierdalać tyle razy, że straciłem już rachubę. Zatrzymywaliśmy rosyjskie hordy w połowie kontynentu. Szarżowaliśmy w ogień amerykańskich i brytyjskich bombowców i krążowników bez słowa sprzeciwu… a nawet bez nadziei. Kiedy wszystko było stracone, dalej walczyliśmy, bo to była nasza rola. Niech ci się nie zdaje, człowieczku, nawet przez chwilę, że ktoś taki jak ty może nas zastraszyć — zakończył, prychając.

— Spokojnie, panowie — odezwał się kanclerz. — Mühlenkampf, Günter ma do pewnego stopnia rację. Chociaż, zapewniam pana, są ludzie, zwłaszcza w Bawarii… — kanclerz wzniósł oczy ku niebu — którzy wiwatowaliby na cześć powrotu SS, większa część narodu jednak by się odwróciła. Co więcej, moje polityczne poparcie mogłoby zniknąć. Nie mogę pozwolić, byście odzyskali wszystkie swoje symbole. Czy coś jeszcze?

Mühlenkampf zastanowił się.

— Nasze medale. Rozdać je na nowo, może nieco zmienione?

Kanclerz lekceważąco machnął ręką.

— Już to zrobiliśmy. — Potem przypomniał sobie listę strat z planety Diess i postukał palcem w usta. — Obawiam się jednak, że głównie pośmiertnie. Tak, to możemy zrobić.

— I nazwy dywizji — nie ustępował Mühlenkampf. — Numery dajcie nam jakie chcecie. Ale zostawcie nam nasze dawne nazwy dywizji.

— Co? — prychnął Günter. — LSSAH? Leibstandarte SS Adolf Hitler?

— Mieliśmy także inne dywizje — odparł chłodno generał. — Wiking? Z ich nazwą nie łączą się żadne warte wzmianki zbrodnie. Götz von Berlichingen? Oni też mają czyste konto. Mówił pan o pięciu dywizjach, Herr Kanzler. Wiking, G von B… Nie Hitler Jugend, ale samo Jugend? Hohenstauffen? Frundsberg? Tak, te pięć. Nie popełniły żadnych zbrodni, oprócz jednej przypisywanej Jugend, ale popełnionej najprawdopodobniej przez 21. Dywizję Pancerną — proszę zwrócić uwagę — Wehrmachtu. Może wykorzystalibyśmy jeszcze jakieś, jako niezależne brygady wchodzące w skład Korps. Tak, Herr Kanzler. Medale, nazwy… mundury nieco inne od zwykłych. Może nawet Sigrunen, kiedy już pokażemy, co potrafimy? To niewiele, ale mając to, będę mógł zbudować, czy raczej odbudować, dumę tych ludzi.

Twarz Mühlenkampfa rozjaśnił niespodziewany uśmiech.

— Jeszcze jedno, Herr Kanzler. SS było chyba najbardziej wielonarodowościową formacją w dziejach, a już na pewno najbardziej wielonarodowościową formacją tej wielkości. Mieliśmy bataliony, pułki, brygady i dywizje Holendrów, Belgów, Francuzów, Duńczyków, Szwedów, Litwinów, Estończyków… Niemal wszystkich narodowości Europy. Przez chwilę mieliśmy również kontrolę, choć nie należała do nas, nad jedną dywizją hiszpańską, Azul albo Błękitną. Muzułmanie? Całe mnóstwo. Nie wątpię, że gdybyśmy wygrali wojnę i niektóre co bardziej szalone pomysły Reichsheiniego[8] co do ojczyzny Żydów zostałyby zrealizowane, w końcu mielibyśmy brygadę Waffen SS z opaskami z napisem Juda Machabeusz. Tak, nie żartuję — zakończył były generał SS.

— Do czego pan zmierza? — spytał kanclerz.

— Do tego. Niech pan rozpuści wieści. Albo raczej niech pan pozwoli mi rozpuścić wieści, a możemy mieć kadrę byłych esesmanów liczniejszą, niż pan myśli. Może też nowych ochotników.

— Co pan z tego będzie miał, Herr General? — spytał nadąsany Günter.

— Coś, czego nigdy nie pojmiesz, biurokrato.

Berlin, Niemcy, 22 listopada 2004

Nawet widok oszałamiająco pięknej, piersiastej i długonogiej blondynki w recepcji Tira[9] nie mógł poprawić nastroju Güntera. Przerażony decyzją kanclerza, by wskrzesić — nawet w okrojonej formie — znienawidzone Waffen SS, biurokrata postanowił zrobić to, co dotąd było nie do pomyślenia: wesprzeć oficjalnie sprzymierzonych, ale potajemnie — czego był pewien — wrogich ludziom Darhelów.

SS lojalne wobec kanclerza? Tego nie można tolerować. Kanclerz go zlekceważył. Obraził.

Co gorsza, Günter był pewien, że kanclerz na tym nie poprzestanie. Biurokrata przewidywał mroczne czasy dla Niemiec. Do tej pory kanclerz opierał się na luźnej koalicji centrum i umiarkowanej lewicy. Czy mając w ręku odrodzone SS, nie odrzuci tej zależności? Günter obawiał się, że tak się może stać.

Nie bez znaczenia była też remilitaryzacja. Günter walczył, by prawo powszechnego poboru pozostawało w zawieszeniu. Żadne zagrożenie nie mogło usprawiedliwić wyciągania siłą z domów niegodzących się na to i oświeconych młodych chłopców i poddawania ich praniu mózgu, które — nie miał co do tego wątpliwości — było w wojsku chlebem powszednim. Jak bowiem inaczej armia mogłaby przekonać rozsądnego młodego człowieka, by robił coś, co w tak oczywisty sposób nie leży w jego osobistym interesie?

Günter odsłużył swój „rok społeczny”[10], robiąc coś pożytecznego dla społeczeństwa — pomagając w prowadzeniu programu odwykowego dla narkomanów. Nie zmarnował go na atawistyczne hołdowanie dawno niepotrzebnemu duchowi.

Przyszłość jawiła się mroczna, ciemna.

Jasnowłosa recepcjonistka przerwała jego rozmyślania.

— Tir pana przyjmie, mein Herr.

Wszedłszy do gabinetu Tira, zaskoczony Günter ujrzał kilku swoich politycznych sprzymierzeńców, w tym jednego żołnierza. Ich krzesła stały w półkolu przed olbrzymim biurkiem Darhela.

Niemiecki Tira był gramatycznie doskonały, chociaż skażony seplenieniem spowodowanym świszczącym między jego rekinimi zębami powietrzem. Mimo to Günter nie miał trudności ze zrozumieniem obcego.

вернуться

5

Dwaj przykładni byli oficerowie sił regularnych, którzy wstąpili do Waffen SS i dowodzili dużymi formacjami. Steiner byl również znany z tego, że pozostał bardzo pobożnym rzymskim katolikiem.

вернуться

6

Złamane Krzyże, swastyki.

вернуться

7

Srebrne podwójne błyskawice SS.

вернуться

8

Pogardliwy przydomek Heinricha Himmlera, dowódcy całego SS, w tym Waffen, czyli Zbrojnego SS.

вернуться

9

Tir to średni szczebel darhelskiej drabiny korporacyjnej.

вернуться

10

Niemieccy chłopcy w dużym stopniu mają wybór: służba w wojsku lub jakiś rodzaj służby zastępczej.